Twórca "Spartakusa" o zgonach w finale serialu, ocalałych i więcej palących pytań


strzeszynek   strzeszynek | 22-04-2013, 20:44:01


Twórca

Epicki finał „Spartakusa” przyniósł oczekiwany rozlew krwi, ale także łzy.

„Każdy był wielką kałużą” – opowiada twórca „Spartakusa”, Steven DeKnight. „W dalszym ciągu nie mogę oglądać finału bez rozklejania się… Ale tak, to jest bardzo emocjonalne, nie tylko ze względu na historię, ale także całe doświadczenie."

To doświadczenie objęło przede wszystkim dwóch aktorów grających tytułowego herosa. Oryginalna gwiazda, Andy Whitfield, wycofał się po pierwszym sezonie, by leczyć chłoniaka nieziarnistego. I chociaż udzielił głosu w sześcioodcinkowym prequelu „Bogowie areny”, już w dwóch kolejnych seriach w rolę trackiego gladiatora, który stał się wolnym wojownikiem, wcielił się nowicjusz, Liam McIntyre. Whitfield zmarł w 2011 roku.

„Andy Whitfield był jak objawienie, które pojawiło się znikąd” – wspomina DeKnight. „Przesłuchiwaliśmy go w kółko, bez końca. Nikt nie był w stu procentach pewny, czy obsadzić go w tej roli. Pamiętam pierwszy dzień zdjęć, gdy Andy zjawił się w peruce i zbroi, zaczęliśmy kręcić i to było jak: <Bez wątpienia dokonaliśmy słusznego wyboru. On jest niesamowity>. To była tragedia, która położyła się cieniem na wszystkim, co zrobiliśmy, odkąd zachorował i, niestety, zmarł. Ale cieszę się, że miał szansę pokazać światu, co potrafi.”

„A potem Liam miał niewdzięczne zadanie, by wejść w czyjeś wielkie sandały.” – kontynuuje DeKnight. „Od samego początku mówiłem Liamowi: <Słuchaj, nie rozpisuję tej postaci inaczej, ale ty graj to po swojemu. Nie musisz starać się być jak Andy. To z góry skazane na klęskę. Musisz być sobą. I wnieść w tę postać coś od siebie.> Najwyraźniej nikt nie chciał dostrzec tego, że rola się przekształciła. Życzylibyśmy sobie, by wszystko potoczyło się inaczej, jednak Liam zrobił kawał fantastycznej roboty w prawdopodobnie najbardziej ekstremalnych okolicznościach, w jakich kiedykolwiek może znaleźć się aktor. Myślę, że jego gra w finale jest najlepszą pracą, jaką wykonał. Nie przestawał budować swojej roli. I były takie momenty w finale, gdy miałem wrażenie, że było tak samo, na tym samym poziomie wydajności, jakby zagrał to Andy Whitfield. Pomyślałem, że to był dla niego wielki hołd.”

Sprawdź, co jeszcze miał do powiedzenia DeKnight na temat epickiego i chwytającego za serce finału. (UWAGA! Spojlery!)

Jakie były intencje, aby umieścić w serialu scenę fikcyjnego spotkania Krassusa (Simon Merrells) ze Spartakusem przed rozpoczęciem bitwy?

Steven DeKnight: Spotkanie z Krassusem to właściwie pierwsza scena, jaką napisałem do serialu, część przesłuchania. Wszyscy polubiliśmy ją tak bardzo, że stwierdziliśmy: „Musimy umieścić tę scenę w finale”. Tyle, że zanim dotarliśmy do finału, wiele szczegółów się zmieniło. Pierwotnie scena koncentrowała się na Krassusie, który – nabrawszy wielkiego szacunku dla Spartakusa – daje mu możliwość wymknięcia się z 30 swoich ludzi, ale cała reszta zginie. Spartakus odpowiada: „Nie”. Takie było pierwotne założenie tej sceny. Naprawdę czułem, że nie można zrobić całego sezonu o tych dwóch armiach bez spotkania ich generałów. To było coś o Krassusie, który chciał się zobaczyć z człowiekiem, którego ścigał od tak dawna i któremu zadał ciężkie rany w psychice. Wydaje mi się, że to byłoby rozczarowujące – nie móc zobaczyć, jak zamieniają ze sobą dwa słowa.

Jednocześnie było to preludium do ich późniejszego starcia, jeden na jednego, w bitwie. Czy to było zamierzone, aby uczynić z nich wojowników dimachaeri dzierżących dwa ostrza/miecze?

DeKnight: Tak, uwielbiam rzeczy, które zataczają koło i odnoszą się do czegoś innego. W momencie, gdy widzisz Krassusa w czasie treningu, trenuje on styl, którym Spartakus zasłynął na arenie, w szczególności zaś przygotowuje się w ten sposób do walki ze Spartakusem, jeśli kiedykolwiek do niej dojdzie.

W czasie bitwy widzimy Rzymian używającej formacji Testudo (żółwia). Jak wiele ze sztuki wojennej starożytnych Rzymian wykorzystaliście? Czy może ograniczał was czas, budżet i logistyka?

DeKnight: Chcieliśmy wykorzystać w serialu najwięcej, jak się da i, oczywiście, zawsze jest w tym dużo dramatycznej swobody. Dla przykładu – w tamtych czasach nie mieli jeszcze katapult. Były tylko balisty, a my wizualnie potrzebowaliśmy kilku katapult. To jedna z rzeczy, którą zrobiliśmy w zeszłym sezonie, gdy Glaber (Craig Parker) pokazuje się z katapultami, chociaż, historycznie rzecz biorąc, pojawiły się one nieco później. Jednak w przypadku Testudo chcieliśmy umieścić najwięcej, jak tylko mogliśmy, aby nadać temu posmak autentyczności.

Inną różnicą, jaką dostrzegłem, jest to, że strona Spartakusa wykorzystywała w walce znacznie więcej pomysłowości i sztuczek, podczas gdy Rzymianie byli bardziej prostolinijni. Dlaczego?

DeKnight: Tak, gdy faktycznie przychodzi do tego, by stanąć twarzą w twarz z rzymskimi legionami, cieszącymi się powszechną sławą, znacznie większą niż Bryci – oni miażdżą cię liczbowo. A Spartakus walczył z Rzymianami równie dobrze, jak przeciwko nim, znał mnóstwo strategii i mógł ich użyć do uzyskania przewagi. Jedyna droga, by rebelianci mieli jakiekolwiek szanse, to bycie przebiegłym.

Wiem, że z perspektywy historii nikt nie znalazł ciała Spartakusa. Co cię skłoniło, aby nie dać mu umrzeć w bitwie, ale w górach?

DeKnight: To miało podłoże czysto dramatyczne. Było wiele dyskusji na ten temat, niektóre z silnym poczuciem, że on powinien umrzeć w bitwie, jak przystało na wojownika, a nie kuśtykać precz. Na co ja powiedziałem: „Dobra, całkowicie to rozumiem, ale musicie mieć jego finałową, dramatyczną kwestię i nie możemy tego zrobić na polu bitwy”. Potrzebujesz czegoś. Potrzebujesz promyka nadziei na końcu, którego nie dostaniesz na polu bitewnym. Kompromis był taki, że dobrze, nie powinien opuszczać pola bitwy chętnie, powinien zostać odciągnięty, bo umiera i nie może już walczyć, ponieważ prosi o swój miecz w ostatnich chwilach. Ale naprawdę chciałem oddać hołd historii, że jego ciała nigdy nie znaleziono, jednak zdecydowanie potrzebowałem tej finałowej, dramatycznej sceny z jego ostatnimi słowami.

Wspominając o słynnych ostatnich słowach, muszę zapytać o ostatnie słowa Lugo (Barry Duffield): „P…ć wasze matki!”, gdy spala się na wiór i cały czas walczy…

DeKnight: (śmiech) Lugo wyszedł z polotem. To interesujące – we wcześniejszych szkicach scenariusza jest cały środkowy fragment, który ostatecznie wycięliśmy, w którym Spartakus zwabia część legionu Krassusa do miejsca, gdzie – jak im się wydaje – mieści się obóz Spartakusa. „Obóz” jest pusty, za to cały zalany olejem. Wtedy Spartakus podkłada ogień, spalając wszystko do gołej ziemi i niszcząc sporą część armii Krassusa. Niestety, to dodało aż 15 minut do czasu trwania odcinka, było zbyt drogie i w sumie zbędne. Ale w tej samej środkowej partii scenariusza Lugo zostaje podpalony i umiera dokładnie w taki sam sposób. I jedyne, co przetrwało z tej sekcji, to właśnie ta scena spalenia Lugo.

Dla kontrastu, ostatnie słowa Saxy (Ellen Hollman) były nieco miękkie, ale w języku niemieckim, więc po raz kolejny Gannikus (Dustin Clare) nie może jej zrozumieć.

DeKnight: Tak, to dopiero ironia. To było trochę z ukłonem w stronę moich dni u Jossa Whedona. Jest fantastyczny odcinek serialu „Buffy: Postrach wampirów” pod tytułem „Ogłupiały z miłości”, jeśli orientujesz się w temacie. Spike zabija pogromczynię, ona jest Chinką i mówi coś w rodzaju: „Powiedz mojej matce”, a on odpowiada: „Nie rozumiem, co mówisz”. Ale sentyment – powodem, dla którego chciałem odwołać się do tego, był sentyment, że pomimo arogancji Saxy w ich relacji i rozdzieleniu, darzy ona Gannikusa głębokim, prawdziwym uczuciem. A on je odwzajemnia. Myślę, że widać to w finałowym momencie. Gannikus może nie rozumieć dokładnie jej słów, ale pojmuje ich sens.

Niestety, śmierć Naevii (Cynthia Addai-Robinson), z mieczem przecinającym jej kręgosłup z góry na dół, jest szorstka, bez żadnych wyznań miłości. Czy to było celowo tak brutalne, ponieważ Naevia nie ma już nic do powiedzenia Kriksusowi na pożegnanie?

De Knight: Tak, bardzo. I ponownie, ten miecz odgrywa kluczową rolę. Naevia dostaje go z powrotem od Tyberiusza (Christian Antidormi), który zabił nim Kriksusa (Manu Bennett) i to ten sam miecz, od którego ona ginie. To klątwa! Ze względu na fabułę nie było żadnego rozmycia w zachodzie słońca dla Naevii. Ona była tak brutalna i zepsuta, że zasadniczo zamierzała podbić Rzym lub umrzeć, próbując to zrobić.
Nie było nic pomiędzy. Odchodzi jak gladiator, co jest trochę ukłonem, jaki chcieliśmy zrobić – na kolanach, z mieczem schodzącym w dół.  To ukłon w stronę tego, że stała się prawdziwym wojownikiem.

Biedny Gannikus. Wcześniej, w tym samym odcinku mówi: „Nie jestem męczennikiem na krzyż”, co, oczywiście, jest okrutna zapowiedzią tego, co nastąpi, ponieważ Gannikus zostaje dosłownie ukrzyżowany na końcu. Fani będą źli z tego powodu. Dlaczego postanowiłeś zrobić z niego męczennika i kazać mu cierpieć takim rodzajem śmierci?

DeKnight: Myślę, że to idealne dla niego, ponieważ to gość, który przez długi czas mówi: „Nie jestem częścią tej sprawy”, a potem się angażuje i jest jedną z osób, które zostaną przybite do krzyża. Moim zdaniem to bardzo symboliczne. To i końcowa scena ze Spartakusem tworzą dwie potęgi finałowego odcinka. Jest to dość dramatyczne.

Gdy Gannikus umiera, ma wizję Oenomausa (Peter Mensah) i znajduje się ponownie na arenie. Co to wszystko znaczy?

DeKnight: Gannikus mówił przy wielu okazjach o pozdrowieniach Oenomausa i jego żony z zaświatów. Wydawało się to dla niego naturalne – ujrzeć Oenomausa ponownie, na chwilę przed tym, jak sam wyzionie ducha. Poza tym zawsze brakowało mu areny. Można się o tym przekonać w dziewiątym odcinku, gdzie mówi o walce i o tym, jak cieszy go bycie na arenie. To była błyskotliwa sugestia reżysera, Ricka Jacobsona, aby w ostatnich chwilach Gannikusa dokonać swoistego przejścia, wiara, że w chwili śmierci znajduje się on na powrót na arenie.

Zanim przejdziemy do śmierci Kore (Jenna Lind) – co myślała, wracając do Krassusa? Zdawała sobie sprawę, że ryzykuje swoje życie?

DeKnight: Z pewnością miała pojęcie, że ryzykuje swoje życie, ale robi coś, co jest całkowicie bezinteresowne. Oddaje się w jego ręce za 500 rebeliantów. I myślę, że głęboko w sercu, nie chce nic więcej oprócz jego przebaczenia. Naprawdę go kocha, a on naprawdę kocha ją.

Wydaje mi się, że decyzja o ukrzyżowaniu Kore jest zaskakującym posunięciem ze strony Krassusa. Czy nawet umierając i cierpiąc z bólu, Kore dalej zgadza się z decyzją Krassusa, by ukarać ja w ten sposób?

DeKnight: Tak, i Krassus wspomina to, co powiedziała mu w jednym z wcześniejszych odcinków tego sezonu: „Jesteś dobrym człowiekiem, ale robisz to, co musisz”. I w zasadzie tutaj mówi to samo, że robi to, co musi. Krassus znajduje się w sytuacji, gdzie nie ma dobrego rozwiązania. Wiadomo, że Kore współpracowała z rebeliantami, a Krassus musi ją ukarać dla przykładu, nawet, jeżeli łamie mu to serce. Tutaj nie ma szczęśliwego zakończenia.

Ulgą było to, że chociaż jedna para, „Nagron”, została razem i przeżyła. Jak zdecydowano, że Nasir (Pana Hema-Taylor) i Agrona (Dan Feuerriegel) spotka szczęśliwe zakończenie?

DeKnight: Nagron żyje! Sporo debatowaliśmy nad tym, kto ma na końcu przeżyć. Według niektórych powinna to być Naevia, jako jedna z postaci istniejących w serialu od początku. Ja jednak miałem wrażenie, że Naevia bez Kriksusa nie czułaby się dobrze. Powinna odejść. Doszło do tego, że zacząłem się zastanawiać, co chcę zrobić z tym promykiem nadziei – że nawet w klęsce istnieje pewne poczucie zwycięstwa. Pomyślałem, że to ważne, aby mieć kochającą się parę, która wyjdzie z tego cało. Oprócz Kriksusa i Naevii romans Agrosa i Nasir był drugi co do długości w serialu. Czułem, że to właściwe, aby pozwolić przeżyć tej dwójce… po kilku dramatycznych sytuacjach.

Przełączanie biegów. Istnieje więcej palących pytań odnośnie reszty sezonu/serialu. Czy ci ludzie byli odporni na zimno? Początkowo myślałem, że rebelianci byli biedni, ale bogaci Rzymianie także są ledwo co ubrani na śniegu.

DeKnight: W zaśnieżonej przełęczy (w tym sezonie) część rebeliantów jest grubiej ubrana od innych. Przeczytałem mnóstwo rzeczy na ten temat, zastanawiając się: „Dlaczego Rzymianie nie noszą więcej rzeczy?”. Zasadniczo, nasi konsultanci historyczni wyjaśnili nam: „Słuchajcie oni mieli te płaszcze, i to wszystko”. To było twoje okrycie. Mieli te płaszcze i to była twoja cała ochrona przez zimnem: To był twój namiot, to był twój śpiwór. To było to. Podejrzewam, że byli po prostu bardziej wytrzymałą rasą.

Poza tym – czy łatwiej się wtedy wyleczali?

DeKnight: To zawsze jest względne. Czasem bywa też kłopotliwe. Staram się zawsze opisywać w scenariuszu proces gojenia rany, jak w przypadku Laetii (Anna Hutchinson), która nie pojawia się już po tym, jak przebito jej bok.  Pamiętam, jak w pierwszym sezonie Kriksus walczył z (olbrzymem) Teokolesem (Reuben de Jong), kurował się potem przez jakieś pół sezonu. A czasami musisz posunąć sprawy naprzód.

Sprawiłeś też, że Tyberiusz narusza nietykalność cielesną Cezara (Todd Lasance). To zakrawa na bezczelność! Skąd decyzja, by napisać coś takiego, że legendarny dowódca wojowników zostaje zgwałcony?

DeKnight: Na początku sezonu właściwie miało być na odwrót. Planowaliśmy, że Cezar odkryje, co zrobił Tyberiusz



Kategorie: Spoilery Wywiady Telewizja Finały 
Seriale: Spartakus 

Zobacz również: