Co w trzecim sezonie "Żywych trupów" poszło nie tak


redakcja   redakcja | 13-04-2013, 23:10:04


Co w trzecim sezonie

Minął ponad tydzień odkąd kurz osiadł na finałowym odcinku trzeciego sezonu „The Walking Dead”, a my wciąż drapiemy się po głowach. Serial zuchwale obrał zaskakujący kierunek w odcinku finałowym mordując Andreę (Laurie Holden), ukochaną postać komiksową, której telewizyjne wcielenie okazało się być, delikatnie mówiąc, budzącą wiele emocji postacią. Podróż Andrei w trzecim sezonie, oraz jej ostateczny upadek zostały uznane za jedno z największych zakończeń dla postaci w komiksie Roberta Kirkmana, co sprawiło, że ponownie badamy niektóre z decyzji autora, mając na uwadze jedno pytanie: Czy „The Walking Dead” zrobiło błąd w sezonie trzecim?
 

Po zdecydowanie powolnym tempie akcji w sezonie drugim, pierwsza połowa sezonu trzeciego wystartowała gwałtownie. Seria przeniosła grupę ocalałych w otoczenie sławnego w komiksie więzienia oraz przedstawiła dzierżącą katanę, ulubienicę fanów, Michonne (Danai Gurira), a także sadystycznego dyktatora z Woodbury – Gubernatora (David Morrissey). Napięcie w idyllicznym miasteczku Woodbury szybko wzrosło i kulminacja nastąpiła, gdy Michonne, po zabiciu córki-zombie Gubernatora, dźgnęła go w oko. Sytuacja staje się jeszcze bardziej napięta w więzieniu, gdzie Lori (Sarah Wayne Callies) i T-Dog (IronE Singleton) umarli na początku sezonu. Podczas gdy straty się piętrzyły, Rick (Andrew Lincoln) zaczął tracić zmysły, co ostatecznie zmniejszyło liczebność grupy i osłabiło ją. Pierwsze osiem odcinków trzeciego sezonu było niekwestionowanie najlepszą serią od samego początku serialu.
 
Jednak w drugiej połowie sezonu, gdy przypuszczalnie zbudowano już napięcie między dwoma grupami – a dokładniej między Gubernatorem i Rickiem – w końcu rozpoczęła się walka, co właściwie nie było ani trochę ekscytujące. Zamiast tego więcej czasu poświęcono przygotowaniu do wojny, zamiast faktycznej wojnie, co śmierdziało odwlekaniem przez scenarzystów nieuniknionej walki tak długo, jak tylko mogli. (Czy AMC nie wyciągnęło wniosków z błędu „The Killing”?) Rick i Gubernator skonfrontowali się dopiero w odcinku 13, gdy spotkali się by omówić traktat pokojowy (Gubernator nie użył nawet potajemnie przyklejonego pod biurkiem pistoletu!). Aż do momentu gdy znów doszliśmy do finału, a Gubernator i jego ludzie szwendali się po więzieniu tuż przed szybką dezercją, zastanawialiśmy się co się stało z wojną, którą nam obiecano.
 
Potrafimy zrozumieć dlaczego scenarzyści „Dead” chcieli zachować Gubernatora – zwłaszcza biorąc pod uwagę wspaniałą grę aktorską Morrissey'a, który rozwinął swoją rolę z nieco bezwzględnego przywódcy, dbającego o swoich ludzi, do całkowicie obłąkanego dyktatora. (Czytelnicy komiksu nigdy nie doświadczyli tego progresu, gdyż Gubernator przedstawiony został, gdy był już u szczytu swego szaleństwa.) Pomysł by mieć Gubernatora „gdzieś tam w eterze”, mogącego w każdej chwili zaatakować, jest interesujący. Jednak z Morrissey'em jako stałym członkiem obsady w sezonie czwartym, Gubernator zapewne znów będzie najczarniejszym charakterem następnej serii. Znamy to.
 
Jednakże najbardziej frustrujący, a propos Gubernatora uciekającego bez szwanku, jest wpływ, jaki sytuacja miała na Andreę, którą wielu widzów zaczęło nienawidzić po tym, jak zaprzepaściła każdą szansę zabicia swego bezwzględnego, dawnego kochanka, mając złudną nadzieję na pokój. Zamiast tego, została zostawiona w sali tortur by umrzeć po tym, jak Gubernator zadźgał Miltona (Dallas Roberts) i napuścił niedoszłe jeszcze zombie na Andreę. (Na marginesie: nauczenie się jak podnosić szczypce idealnie wypedicurowanymi palcami u stóp jest teraz na naszej liście przygotowań do apokalipsy). Po wielu przesłankach dotyczących losu Andrei – Widziała potencjał w Woodbury! Chciała by wszyscy przeżyli! - Andrea żegna się ze swoją bliską przyjaciółką, Michonne.
 
Problem, oczywiście, polega na tym, że nigdy tak naprawdę nie pokazali nam dlaczego one były przyjaciółkami. Można było zgłębić ich relację i pokazać jak się rozwinęły, jednak ten potencjał został zmarnowany. Co więcej, w komiksie Andrea i Rick mieli wspaniałą historię przed sobą, która ostatecznie rozpoczynała ich romantyczny związek. Już i tak nas oszukali w związku z niektórymi elementami historii Andrei – łącznie z jej seksualnymi stosunkami z Dale'm (Jeffrey DeMunn) oraz tym jak świetna jest ze swoim karabinem snajperskim – więc dlaczego nie wyeksploatować tego, co pozostało?
 
Ostatecznie, już wyglądało na to, że pod koniec serial wypluł z siebie resztki kreatywnej energii – aż do tego stopnia, że scenarzyści zostawili bardzo mało oznak tego, co ma nadejść. Oczywiście, Gubernator nadal żyje, a kilka nowych postaci zostało zaangażowanych jako stali aktorzy w następnym sezonie. Nadal martwimy się też trochę o Ricka, który stracił wielu swoich w tym sezonie. Tak, zyskał mnóstwo ludzi z Woodbury, ale są to głównie starsi lub dzieci zbyt małe by posługiwać się bronią. To oznacza więcej gęb do wyżywienia, z mniejszą ilością osób by ich chronić. I najprawdopodobniej zostaną w więzieniu, tym, które nadal jest opanowane przez zombie, w którym brakuję paru płotów i wież strażniczych. Całkowicie bezpiecznie, prawda?
 
Pomijając coraz więcej odstępstw od komiksu i prędkość z jaką serial przeleciał przez wszystkie części fabuły w tym sezonie (można powiedzieć, że „na złamanie karku”), Kirkman nie żałuje niczego. „Jest zdecydowanie kilka ulepszeń do wprowadzenia biorąc pod uwagę to, jak zrobiliśmy sezon trzeci, ale niekoniecznie żałuję czegokolwiek, ponieważ to wszystko jest częścią nauki i ruszania naprzód, i próbowania zrobić z tego jak najlepszy serial” – mówi, zauważając, że może zmienić zdanie o tym sezonie za jakieś pięć miesięcy.
 
„Wiedza o tym, co się stanie pomaga usprawiedliwić wiele rzeczy” - kontynuuje. „Przechodzenie przez historię szybko jest czymś niezbędnym w tym serialu. Chcesz utrzymać ludzi na nogach. Chcesz opowiadać tak dużo, jak to tylko możliwe w każdym odcinku i rozwijać fabułę w jak najszybszym tempie. Myślę, że tego właśnie widzowie chcą i dlatego nadal będziemy tak robić w sezonie czwartym. Myślę, że dopracowaliśmy trochę rzeczy. Ten serial jest do pewnego stopnia procesem uczenia się, ponieważ jest tak różny od innych telewizyjnych produkcji”.
 
Ten proces nauki najwidoczniej opłaci się w sezonie czwartym, którego showrunnerem będzie Scott Gimple, zastępujący odchodzącego Glena Mazzarę... który z kolei zastąpił Franka Darabonta. Zazwyczaj tyle zmian nie wzbudziłoby zaufania do serialu, jednak widzowie zdają się nie mieć nic przeciwko. Finał trzeciego sezonu Walking Dead miał 12,4 miliona widzów, z czego 8.1 miliona dorosłych w wieku 18-49 lat, aż o 36 procent i 31 procent więcej niż w odcinku finałowym poprzedniej serii. Jednak pozostaje pytanie czy po nijakim zakończeniu niegdyś obiecującego sezonu te tłumy powrócą gdy rozpocznie się sezon czwarty.
 
„Myślę, że sezon 4 będzie najlepszym sezonem jak dotąd” - mówi Kirkman. „Uważam, że w końcu doszliśmy do tego jak wyeksploatować ten świat w jak najlepszy sposób”.
 
Mamy taką nadzieję.
 
„The Walking Dead” powróci z czwartym sezonem w październiku. A wy? Czekamy na wasze komentarze i uwagi dotyczące sezonu trzeciego.


Kategorie: Spoilery Telewizja Finały 
Seriale: Żywe trupy 

Zobacz również: