Alternatywna teoria zakończenia "House'a"


rhona   rhona | 29-05-2012, 17:55:30


Alternatywna teoria zakończenia

Finałowy odcinek zakończył się ukazaniem House’a (Hugh Laurie) i Wilsona (Robert Sean Leonard) u progu tego, co najlepsze, w ograniczonym czasie, jaki pozostał Wilsonowi na Ziemi. Ale czy na pewno?

Alternatywny odbiór odcinka „Wszyscy umierają”, krążący po Internecie, zakłada, że zakończenie jednak nawiązało do tytułu. Twórca serialu mówi coś innego, ale i tak wiele osób zastanawia się nad tą teorią.

W odcinku pokazana jest śmierć House’a w płomieniach ognia, po spędzeniu większej części czasu odcinkowego na debatach ze zjawami swojej podświadomości (granymi przez wcześniejszych członków obsady i aktorów występujących gościnnie) o tym, jak bardzo jest arogancki i samolubny. I dokładnie w momencie, gdy decyduje o zmianie swego postępowania, widzi na zewnątrz płonącego budynku Wilsona i Foremana (Omar Epps); po czym zawala się sufit, a jego fragment spada tuż przed nim. W niedługą chwilę potem dochodzi do wybuchu i House’a uważa się za zmarłego.

Co jednak nie znaczy, że to musi być prawdą. Podczas własnego pogrzebu, House wysyła Wilsonowi sms-a, ujawniając, że żyje, które to posunięcie odebraliśmy jako ostatni ukłon twórców w stronę Sherlocka Holmesa, inspiracji do powstania postaci doktora House’a. Aż wreszcie widzimy obu, House’a i Wilsona, pomykających na motorach w stronę spełniania przedśmiertnych życzeń Wilsona, słuchając przy tym piosenki Louisa Prima „Enjoy Yourself (It’s Later Than You Think)” (Ciesz się życiem, jest później, niż myślisz), która brzmiała podczas całej finałowej sceny.
 

Nie wszyscy jednak odczytują to w ten właśnie sposób. Są tacy, którzy uważają, że House umarł naprawdę, a wszystko, co dzieje się po otrzymaniu sms-a, jest wyłącznie wytworem wyobraźni Wilsona. Dowody: po opuszczeniu pogrzebu, Wilson zobaczył House’a siedzącego na schodach bez laski, której nigdzie nie było widać. Wyglądał przy tym zbyt dobrze, jak na kogoś, kto właśnie uniknął śmierci, wydostając się z płonącego budynku, w którym zawalił się sufit. House powiedział też Wilsonowi: „Ja nie żyję”, co my odebraliśmy w domyśle: „a przynajmniej wszyscy tak sądzą”. Można to jednak równie dobrze wziąć za dosłowne stwierdzenie faktu.          

Co więcej, piosenka „Enjoy Yourself” została już wcześniej wykorzystana w „House’ie”. W piątym sezonie był odcinek “Under Your Skin”, gdzie House miał halucynacje z Amber (w finałowym odcinku też się pokazała) śpiewającą tę piosenkę, co niektórym widzom wydaje się być dowodem na to, że Wilson też ma halucynacje. No i jeszcze jedna, interesująca internautów kwestia: jak udało się House’owi podmienić dokumentację stomatologiczną, zanim ciało zostało poddane identyfikacji.

Niestety, twórca serialu David Shore w tej teorii zrobił wielki wyłom, utrzymując, że House wciąż naprawdę żyje. W wywiadzie dla TV Line powiedział, że wraz ze wszystkimi scenarzystami brali pod uwagę faktyczną śmierć House’a, ale wydało im się dziwacznym pozostawienie ludzi już na stałe z myślą, że House nie żyje. Znacznie lepszej odebrali pomysł, aby wbić w świadomość fanów inną opcję: on gdzieś tam jest i robi z Wilsonem któż to może wiedzieć, co.

Jest jeszcze kwestia Foremana, który – już po pogrzebie - pod nogą rozchwianego stolika znalazł identyfikator szpitalny House’a. Wyraz jego twarzy świadczy o tym, iż domyślił się, że House raz jeszcze nabrał jego i wszystkich wokół. Wydaje nam się, że House nie podążył za swoim pacjentem do nieszczęsnego budynku z zamiarem zakończenia swego życia, nie było zatem powodu, aby wcześniej zostawiał Foremanowi tę specyficzna pamiątkę.

Mimo wszystko, ideę “House nie żyje” fajnie było rozpatrzeć. A jak wy odczytaliście finałowe sceny ostatniego odcinka?



Kategorie: Spoilery Recenzje Wywiady Telewizja 
Seriale: Dr House 

Zobacz również: