amelka
| 03-10-2017, 13:29:29
Laurie Holden nadal nie jest zadowolona jak sprawa z Andreą się potoczyła.
Dawna aktorka „Żywych trupów”, która grała Andreę przez pierwsze trzy sezony dramatu zombie, powiedziała na Walker Staker Conie w Filadelfii w sobotę, że historia odejścia jej postaci była „całkowicie bezsensowna”.
Andrea miała zupełnie inną historię w komiksach niż w serialu. W komiksach poślubiła Ricka (Michonne, w tej roli Danai Gurira, odziedziczyła jej historię w serialu) i żyła przez długi czas. Ale w serialu opuściła grupę Ricka i pozostała w Woodbury, mieście rządzonym przez Gubernatora (David Morrissey), z którym miała intymną relację. Okazał się być psychopatą, a ona została ugryziona przez zombie Miltona (Dallas Roberts), którego Gubernator zabił.
Holden myśli, że to było kiepskie. „Myślę, że odejście od książkowej Andrei na ekranie było błędem” — powiedziała. „To znaczy, to nie tak, że nie miałam umrzeć”.
„Myślę, że cała rzecz jaką napisali o Andrei i Gubernatorze była całkowicie bezsensowna” — mówi. „Zrobiłam co mogłam, aby jak najlepiej to opowiedzieć, i uzasadnić, że tutaj leżało serce Andrei. Podobało mi się, że [showrunner] Scott Gimple dał mi wspaniałą śmierć z odkupieniem, abyś mógł zrozumieć, i nie była ofiarą — zmarła na swoich własnych warunkach. Ale myślę, że tutaj była o wiele piękniejsza narracja, która została zagubiona i że powinna być tutaj przez dłuższy czas, i powinna być przywódczynią jaką [Robert] Kirkman stworzył w komiksach”.
„Żywe trupy” powracają w niedzielę, 22 października.