Szczęśliwe zakończenie czy tylko… zakończenie "House'a"?


rhona   rhona | 25-05-2012, 03:22:30


Szczęśliwe zakończenie czy tylko… zakończenie

Jeśli jeszcze nie oglądaliście finałowego odcinka, odwróćcie oczy i nie czytajcie tego artykułu. Będzie dużo spoilerów! Powtarzamy: tekst tylko dla tych, którzy już widzieli ten odcinek.

Retrospektywny odcinek specjalny uniósł nas ku słońcu, a finał sprowdził na ziemię.

Po przedostatnim odcinku wiedzieliśmy, że Wilsonowi zostało pięć miesięcy życia, a House stanął w obliczu perspektywy spędzenia tego czasu w więzieniu. Serce nadziało się na ostrze noża. I zwrot. Trudno było sobie wyobrazić  możliwość jakiegokolwiek szczęśliwego zakończenia, więc zatrzymywaliśmy oddech, kiedy zaczął się finałowy odcinek.  Nadszedł jednak ten moment: ekran się ściemnił, serial przeszedł do historii i pierwsza myśl w tym momencie nasuwała się jedna:

Tak! Szczęśliwe zakończenia istnieją w „House’ie”!

David Shore zarzucił tłustą przynętę, abyśmy się na nią złapali i uwierzyli, że House (Hugh Laurie) zginął w płonącym budynku. Koroner autorytatywnie stwierdził, że spalone zwłoki to House, no i ten pogrzeb! Wylewaliśmy łzy, stawialiśmy czoła szlochaniu podczas przesłodzonej mowy pochwalnej w wykonaniu Wilsona (Robert Sean Leonard), a wtedy nadszedł sms. Do Wilsona, od House’a. Dobitnie nakazujący Wilsonowi zamknięcie ust i uznający go za idiotę. House żyje!

Właśnie tak. House sfingował własną śmierć, aby uniknąć więzienia i spędzić ze swoim najlepszym przyjacielem czas, który mu pozostał do śmierci. Oczywiście większość ludzi myśli, że on nie żyje (oprócz Foremana, któremu House podesłał mały cynk w postaci identyfikatora szpitalnego), ale najważniejsze było ostatnie ujęcie: House i Wilson na motocyklach pośród drzew mkną ku słońcu.

Oprócz zakończenia, poruszał nas podczas finału fakt, że House uświadomił sobie chęć zmiany swojej osobowości, nawet po śmierci Wilsona. Uwięziony w płonącym budynku, przyjmował wizyty Kutnera (Kal Penn), Amber (Anne Dudek), Stacy (Sela Ward) i Cameron (Jennifer Morrison), którzy upewnili go, że samobójstwo nie jest rozwiązaniem, bo ma mnóstwo powodów, aby dalej żyć. I House nie pozwolił losowi zdecydować, czy ma umrzeć w tym budynku, czy też nie. Wstał i osobiście skierował się do wyjścia. Szedł, dopóki jego oczy nie spoczęły na najlepszym przyjacielu, Wilsonie, który wraz z Foremanem (Omar Epps) czekał na zewnątrz i póki budynek nie eksplodował. Na szczęście był w stanie wymknąć się tylnym wyjściem i według prawa zostać uznanym za zmarłego.

Trochę dziwnie czuliśmy się, kiedy wśród wszystkich ważnych ludzi, którzy odwiedzili House’a, nie zobaczyliśmy Cuddy. Oczywiście wiedzieliśmy już od jakiegoś czasu, że Lisa Edelstein nie pojawi się w finale, ale mieliśmy iskierkę nadziei, że jednak zrobi nam niespodziankę. Pobożne życzenia. Mogliśmy za to zobaczyć dalsze losy niektórych członków zespołu House’a. Chase (Jesse Spencer) został szefem wydziału diagnostycznego, Cameron ma męża i dziecko,  a Taub (Peter Jacobson) zaznaje szczęścia na łonie swojej rodziny.

Shore obiecał nam, że finał będzie introspektywny dla House’a i dotrzymał słowa.  Stosowne zakończenie wspaniałego serialu, nie sądzicie?

House powiedział:

„To małe, białe kłamstewko. Bez urazy. Zwłaszcza, że – jak słyszałem – nic, co czarne, nie jest małe. Oprócz twojego penisa, jak sądzę” – do Foremana.

“Wilson, nie chcę stracić tego czasu z tobą”.

„Co słychać w piekle? Czy wilgotność jest dużym problemem? – do Amber.

A co wy sądzicie o finałowym odcinku? Czy zakończenie było dla was satysfakcjonujące?

 



Kategorie: Recenzje Telewizja 
Seriale: Dr House 

Zobacz również: