W dystopijnej bliskiej przyszłości serial prezentuje Stany Zjednoczone pod rządami Gilead, totalitarnego rządu chrześcijańskich fundamentalistów, który zniewala kobiety, pozbawiając ich praw, wolności i nawet ich imion. Z powodu powszechnej niepłodności, która wynikła z zanieczyszczenia środowiska, pozostałe płodne kobiety są zmuszane wbrew ich woli do noszenia dzieci dla budzących grozę przywódców tego nowego narodu — w tym Dowódcy, którego gra Fiennes.

Zarówno dla Strahovski jak i Feinnesa, chcieli wziąć udział w serialu głównie z mocnych tekstów, które pochodziły od Atwood i twórcy serialu Bruce’a Millera. „Byłam naprawdę poruszona tekstami Bruce’a. Pokochałam fakt, że to jest pełne podtekstów, co czuję, że jest marzeniem większości aktorów, aby mieć taki materiał, gdzie jest tak wiele napięcia nie wynikającego z dialogów” — mówi Strahovski. „Serena Joy ma tak skomplikowany ciężar, a tutaj było wiele dwoistości jaką w niej odkryłam”.

„Myślę, że jako aktor, kiedy zagłębiasz się w narrację, która jest tak bogata i i złożona, to jest rzadkość. Teksty Margaret Atwood, jej powieść, są czarujące, piękne i inspirujące” — powiedział Fiennes. „To historia inspiracji, tak bardzo jak pokazuje mroczną, złożoną, przygnębiającą i budzącą grozę przyszłość”.

Bez wątpienia, „The Handmaid’s Tale” było fikcją przed wyborem prezydenta Donalda Trumpa, jednak dla aktorów, praca nabrała głębszego oddźwięku od listopada. „To niesamowite, mamy administrację tutaj, która szczerze zaprzecza faktom” — mówi Fiennes, biorąc pod uwagę tych naukowców, którzy pracują, aby wydobyć prawdę tutaj. „Jak marsz kobiet, teraz mamy naukowców z całego świata, na ulicach”.

„Myślę, że serial nabrał ostrości, a w szczególności jeśli chodzi o prawa kobiet, autonomię ich ciała, to jest gorący temat tutaj; mniej, dla mnie w Europie” — kontynuuje. „To jest niepodważalne: kobiety mają absolutne prawa do swojego ciała”.

Podobnie jak jej kolega, Strahowski jest zaniepokojona podobieństwami między rzeczywistością serialu Hulu a światem, gdzie realizacja serialu była szczególnie ciekawa, początek produkcji był przed wyborami, a w trakcie pojawiły się ich wyniki, a potem miał miejsce punkt zwrotny. „‚The Handmaid’s Tale’ jest historią ludzkości, a prawa kobiet są prawami ludzi, i to wszystko jest o równości, ale pod koniec dnia, tutaj nie ma równości” — mówi aktorka. „Potrzebujesz ruchu feministycznego — musisz to określić jakoś w celu rzucenia światła na to, a czuję, że tutaj nie ma możliwości, abyś nie dostrzegał tych porównań, szczególnie w dzisiejszym klimacie politycznym”.