Arek Tobiasz
| 22-01-2013, 02:30:18
Szanse są, że prawdopodobnie słyszałeś wiele o nowym dramacie Foxa o seryjnym mordercy "The Following".
To jest brutalne. To trzyma w napięciu. Często jest przerażające. I ktoś robi coś niewyobrażalnego z szpikulcem do lodu w pierwszym odcinku. Ale według twórcy i producenta wykonawczego Kevina Williamsona ("Jezioro marzeń", "Pamiętniki wampirów"), to jest również opowieść o miłości.
Historia idzie tak: Profesor literatury Joe Carroll (James Purefoy) przenosi swoją obsesję na punkcie prac Edgara Allana Poe do życia przez zamordowanie 14 studentów zanim zostaje złapany przez agenta FBI Ryana Hardy'ego (Kevin Bacon, debiutujący w serialu telewizyjnym), który teraz ma rozrusznik serca stale przypominający mu o spotkaniu. Po rozpoczęciu i zakończeniu związku z zoną Carrolla, Claire (Natalie Zea) i wyruszeniu przy pomocy alkoholu na dno, Ryan zostaje wezwany na służbę, kiedy Carroll ucieka z więzienia na kilka dni przed tym jak ma zostać wykonana kara śmierci.
Ale zamiast jednego ostatecznego szału zabijania, który zakończy Hardy, Carroll ma znacznie bardziej podstępny plan: On stworzył kult zabójców, którzy wykonują jego rozkazy i torturują Hardy'ego na każdym kroku. "Oni mają ten niezwykły, dziwny taniec śmierci wokół siebie" - mówi Purefoy. "On nie chce zabić Ryana Hardy'ego, ale Ryan umieścił go w więzieniu i pogrywał sobie z jego żoną. Dla obu tych powodów on chce się na nim zemścić i będzie robił to ciągle".
To nie brzmi jak tradycyjna telewizyjna historia o miłości. Ale Williamson, który po raz pierwszy miał ciekawy wgląd na seryjnych morderców w filmach "Krzyk", myśli, że jego postacie ładnie pasują do dzisiejszego telewizyjnego krajobrazu. "Jesteśmy w wieku dotkniętych bohaterów" - mówi. "Czuję się jakby widzowie byli na to gotowi. Zamierzam zapytać ciebie czy zaangażujesz się w związek z zabójcami. Zapytam się czy troszczysz się o tych bardzo, bardzo mrocznych, pokręconych ludzi. Być może to nie jest dla każdego. Ale myślę, że podejście do tego na luzie i jakoś pójdziesz z tą pokręconą historią mimo wszystko, to myślę, że zobaczysz, że to jest wciągające".
"Mój czarny charakter i mój bohater mają ten sam cel, ten sam motyw" - kontynuuje Williamson. "Chcą się odrodzić. Chcą mieć nowe życie... Im więcej osób zginie, tym bardziej Ryan wraca do życia. Staje się bardziej pobudzony, bardziej zdeterminowany, bardziej odważny, ma większa obsesję. Ale to pochłania te osoby, aby na odkrył siebie i ponownie się naładował".
Rzeczywiście Bacon powiedział, że Hardy, którego osobista historia obejmuje mnóstwo śmierci i smutku, jest na dnie, kiedy publiczność poznaje jego postać. "To człowiek, który czuje się toksycznie. I nawet w swojej własnej toksyczności, stara się zrobić właściwą rzecz, odpychając ludzi z dala od siebie" - mówi Bacon. "On ma wiele demonów. On sam się leczy. On miał ten związek z Claire, która prawdopodobnie była najgorszą osobą na świecie, z którą mógł mieć związek. To tak zawodowo i osobiście niewskazane. Musiał to zakończyć. Ale myślę, że on zaczyna zdawać sobie sprawę, że ona jest jedyną prawdziwą miłością jego życia.
Ale Williamson powiedział, że Claire w końcu zda sobie sprawę, że ten związek z Ryanem może być równie niebezpieczny jak poślubienie seryjnego mordercy. "Ona ma martwy punkt" - mówi. "Prędzej czy później musi spojrzeć na siebie i zapytać: 'Dlaczego kocham te uszkodzone, torturowane typy mężczyzn?' Ale oni są również tak uszkodzeni w dziwny sposób, z kim innym jeszcze mogliby być z wyjątkiem siebie? Zamieszkali razem w tych ciężkich warunkach, to nigdy nie będzie prosta historia miłosna".
Potem znowu, prawdziwą historią miłosną serialu może być ta między Hardym i Carrollem. "Ten facet ma wiele cech, które Ryan chciałby mieć" - mówi Bacon. "Jest oczytany. Jest uroczy. Jest dynamiczny i przyciąga ludzi do siebie. To wszystko czego nie ma Ryan Hardy... on go podziwia".
Ale Purefoy nie widzi po prostu swojej postaci jako mistrza charyzmy. "Co on robi to odblokowanie ludzi w najgorszy z możliwych sposobów" - mówi. "Udało mu się stworzyć kontakt z ludźmi, którzy daliby mu cokolwiek czego potrzebuje, ponieważ mają groteskową i przerażającą fascynację z krzywdzenia innych ludzi. Wielu z nich zostało włączonych i umieszczonych w bezpiecznym miejscu, gdzie mogą wprowadzić w życie swoje fantazje".
I w jakiś sposób, Carroll również włącza Hardy'ego. Wszkaże Purefoy mówi, że ostateczny cel jego postaci nie zadziała, chyba, że Hardy zostanie "włączony" do jego gry. "Joe nadal pogrywa Ryanem jak na skrzypcach" - dodaje Bacon. "Ona nawet spróbuje wesprzeć go w kolejnych odcinka, aby wrócił do siebie. Smutne jest to, myślę, że jest część Ryana, która jest coraz bardziej przekonana, że jeśli miałby zginąć, to byłoby to dla Joe. Jeśli jego grą jest naprawdę torturowanie mnie, po prostu metaforycznie wbijanie igły w moje oko, to jeśli bym nie żył, to byłby koniec. Gra skończona. Wygrałem".
Naturalnie, to nie jest takie łatwe. "Carroll rzeczywiście ma podwójne motywy" - mówi Williamson. "Charles Manson głosił tam, że nadchodzi wojna rasowa i weźmie każdego, aby wybudować coś w rodzaju ich armii. On rzeczywiście chciał być gwiazdą rocka i chciał spędzać czas z Beach Boys. Był narcyzem. Więc zawsze jest drugi ukryty motyw. Joe Carroll ma kilka motywów. U korzeni tych motywów jest miłość. Chora, pokręcona, popi-----na miłość, ale miłość".
Pozostaje pytanie czy widzowie stacji ogólnokrajowej będą siedzieć przy chorych i pokręconych elementach, aby dostać się do głębszej historii? Purefoy w to wierzy. "Zawsze potrzebujemy potworów" - mówi, nawiązując do baśni braci Grimm. "Potwory do forma społecznej kontroli. Pomysł tego był taki, że jeśli zachowujesz się źle, zostaniesz złapany przed tą osobę. Więc wycofasz się i zrobisz tak jak ci mówią. I to jest to o czym jest naprawdę ten serial. To jest pod twoją skórą. Nie sądzę, że to jest o liczbie ciał czy ilości krwi. Chodzi o dostanie się pod skórę widzów dzięki czemu trochę ich przestraszymy".
Dodaje Bacon: "Nie myślę, że coś z tego się liczy, jeśli nie stworzymy ciekawych postaci do oglądania. Oczywiście niektórzy ludzie nie będą oglądać przez to. Niektórzy ludzie nie oglądają przez pary homoseksualne w telewizji. Niektórzy ludzie nie lubią niczego co ma miejsce w mieście... Ale trzeba zrobić te postacie interesując i przekonujące... To o wiele bardziej interesujące niż jak ktoś zamierza zabić. Czy ktoś wyskoczy z szafy z nożem, a ty nie będziesz się przejmował o osobę, po którą idzie, to nie ma znaczenia".
"The Following" miało premierę w poniedziałek.