Coster-Waldau: Jamie jest zdesperowany i naprawdę kocha Cersei


rhona   rhona | 11-05-2012, 22:10:30


Coster-Waldau: Jamie jest zdesperowany i naprawdę kocha Cersei

Postać z  serialu „Game of Thrones” Jaime Lanister utrzymuje kazirodcze stosunki ze swoją bliźniaczą siostrą Cersei, ale wynika to ze szlachetnych, acz nierozważnych, pobudek.

„On jest zakochany w tej kobiecie. Owszem, tak wypadło, że jest ona jego siostrą, co zresztą naprawdę sprawy komplikuje” – powiedział Nicolai Coster-Waldau, grający Jaimego Lannistera. – „Jestem pewien, że gdyby można było cokolwiek zrobić, aby zmienić jego do tej sprawy podejście, zrobiłby to. Ale jest tylko jedna rzecz. On naprawdę ją kocha. To piękne ofiarować siebie tylko jednej osobie”.
 
W poprzednim sezonie Jaime posunął się aż tak daleko, że zepchnął młodego Brana Starka (Isaac Hempstaed-Wright) z okna zamkowej wieży, tylko dlatego, że chłopiec niechcąco natknął się na ich związek. „Kiedy Jamie mówi o rzeczach, które robi dla miłości, mówi prawdę. Próbował zabić niewinne dziecko. Na pewno nie zrobiłby tego z żadnej innej przyczyny”.
 
W niedzielnym odcinku Jamie nie ma możliwości zabicia kogokolwiek, ani tym bardziej kochać się z kimkolwiek. Nazywany także Królobójcą, wciąż jest więźniem Robba Starka (Richard Madden). „Kiedy znów go spotkamy, będzie związany, wleczony wciąż za wojskiem” – mówi Coster-Waldau. – „W pewnym momencie powie, że był okryty swoim własnym gównem zbyt długo, co może oznaczać desperację. Musi wydostać się z tej sytuacji. Wolałby już raczej umrzeć, niż żyć choć jeden więcej dzień w takich warunkach. To jest po prostu okropne”.
 
„Mamy też wspaniałą scenę, kiedy spotyka dalekiego kuzyna i to wygląda tak, jakby fan spotkał swojego idola” – kontynuuje. – „Te sceny są bardzo zabawne, bo świetnie napisane. Są wspaniałe, bo ukazują całą jego istotę”.
 
Coster-Waldau podzielił się także swymi spostrzeżeniami na temat całości charakteru Jaimego, jego kazirodczego związku i pogardy dla rodziny Starków.
 
Zauważyłeś to już wcześniej, ale to bardzo dziwne, że Jaime przypomina Księcia z Bajki, który pojawił się w filmie „Shrek”. Czy twoi przyjaciele bądź fani komentują to w jakiś sposób?
 
Nicolai Coster-Waldau: Było kilka komentarzy czy żartów za moimi plecami, co tylko dodawało zabawności tej sytuacji. Kiedy pierwszy raz miałem na sobie pełną zbroję i spojrzałem w lustro, od razu pomyślałem: Książę z Bajki ze „Shreka”! Ciekawe, ile czasu minie, zanim przeczytam pierwszy komentarz na ten temat? Nie upłynęło go zbyt wiele. To jednak ma sens, jeśli myślimy o tym, aby go wyeliminować z powodu całej jego arogancji. On dba tylko o siebie. 
 
Jaime jest znany także jako Królobójca za zamordowanie Szalonego Aerysa. Jak zdefiniujesz tę kwestę?
 
Coster-Waldau: Cóż, on naprawdę zabił króla, człowieka, którego miał chronić, do tej funkcji został zatrudniony. Jaime doszedł jednak do wniosku, że nadeszła najlepsza ku temu chwila, bo wszedł w posiadanie informacji o zamiarze Szalonego Króla – chciał on spalić całe miasto. W ten sposób zabiłby tysiące niewinnych istnień, więc w pierwszej instancji zabił go, aby ocalić tych ludzi. Tak mniej więcej widziałbym też akt, którego dopuściłby się jeden ze strażników Hitlera, odbierając mu życie. Moglibyśmy dziś na niego patrzeć jak na bohatera. Ale Westeros to inny świat. Dla Jaimego niewyobrażalny. Chyba w pierwszym sezonie jest scena pomiędzy Nedem Starkiem (Sean Bean) i Jaimem, w której odnosi się wrażenie, że chciałby posiąść choć odrobinę pewności, iż Ned Stark także pragnął śmierci Szalonego Króla, a nie dopuścił się tego czynu, bowiem jest człowiekiem honorowym, który zawsze dotrzymuje swoich przysiąg. I to Jaimego wkurza. W głębi duszy czuje, że czynienie z niego wyrzutka za popełnienie  tego czynu jest okropnie niesprawiedliwe.
 
Chcesz przez to powiedzieć, że jest on nierozumiany?
 
Coster-Waldau: Wszyscy ludzie w tamtym świecie są nierozumiani. Faktem jednak jest, że każdy postępek mówi za siebie, a on zepchnął dzieciaka z okna. Takich rzeczy nie da się usprawiedliwić. Można to jednak zrozumieć. Ja jego rozumiem i naprawdę go lubię, ale ludzie nie znają całej prawdy. To jest tylko gra. Ale nie jest mi przykro z jego powodu.
 
Jaka była reakcja na twoją postać? Bardzo obrywasz za jego kazirodztwo i widoczny brak lojalności?
 
Coster-Waldau: Obrywałem sporo na początku pierwszego sezonu, ale później to małe diablę, książę Joffrey, wysunął się na pierwszy plan i na nim skrupił się cały gniew. Jack Gleeson jest niesamowity w tej roli. Mam wielki respekt dla jego talentu, ponieważ przez prawie cały czas ociera się o wielce mroczne zakamarki. Sądzę, że oczywistym jest strach ludzi przed kazirodztwem, ale większość przyjmuje do wiadomości, że dla ukochanych osób można zrobić wszystko. I na pewno da się wyczuć inteligencję, czy nawet moralność, gdzieś pod zewnętrzną powłoką Jaimego. A nie można tego powiedzieć o Joffrey’u. W nim wyczuwa się tylko okropnego dzieciaka, któremu dano zbyt wielką władzę. Właśnie wróciłem z Luizjany, Baton Rouge i Nowego Orleanu – ludzie są naprawdę szczęśliwi. Kochają serial, podchodząc do niego dobrze i z szacunkiem. Żadnych szaleństw. Fani „Game of Thrones” to bardzo mądrzy ludzie.
 
Co jest najlepsze, a co najgorsze w kreowaniu postaci Jaimego?
 
Coster-Waldau: Najgorsze było bardzo długie unieruchomienie w tym sezonie. Ale ja naprawdę lubię go jako postać. Nie widzę w nim żadnych negatywów. Jest po prostu interesującym facetem. Znalazłem się w bardzo ciekawym świecie, gdzie pogarda wszystkich dla niego jest świetną przeszkodą do pokonania.
 
W tym sezonie Robb Stark go więzi. Jaime i Starkowie chyba się raczej nie zaprzyjaźnią…
 
Coster-Waldau: Sądzę, że Robb przypomina mu o Nedzie Starku, a to mu się nie podoba. Widzi ich jako osoby, które we własnym mniemaniu są prawe, choć prowadzą wojnę i zabijają mnóstwo ludzi. W swoim świecie uznają takie poczynania za honorowe i twierdzą, że walczą o sprawiedliwość. Jaime jednak uważa, że zabijanie to zabijanie; bez względu na powody odbierasz czyjeś życie. No i Robb to przecież wróg, który chce i jemu odebrać życie. Walczą na wojnie i zabijają mnóstwo jego ludzi. Tam nie ma miejsca na miłość.
 
Pomimo tych wszystkich konfliktów, Jaime jest w dobrych układach z Tyrionem (Peter Dinklage). Jak określiłbyś jego uczucia względem brata?
 
Coster Waldau: Tyrion jest prawdopodobnie jedynym człowiekiem, któremu Jaime naprawdę ufa. Nie sądzę, że taki poziom zaufania miał nawet do swojej siostry. Z Tyrionem rozumieją się wzajemnie, jak nikt inny. Zrobiłby cokolwiek dla Tyriona. Mają też bardzo podobne poczucie humoru, czego nie da się powiedzieć o nikim innym. Posługują się swoim kodem, który sprawia im frajdę. Lubią bawić się słowami i patrzeć, co potrafią one zrobić z ludźmi, zwłaszcza w sytuacji, gdy mówi im się prawdę. W scenach z Catelyn (Michelle Fairley) Jaime mówi bardzo prawdziwe rzeczy, które czasem naprawdę ranią. Tyrion też w każdej scenie – mniej lub więcej – okazuje ostry język. Jednym słowem: tak, Jaime kocha swojego brata.
 
To ciekawe – wspomniałeś o braku zaufania do Cersei (Lena Headey). Odkryliśmy, że “zdradzała” Jaimego z ich drogim kuzynem Lancelem. Jeśli Jaime o tym się dowie, jak może zareagować?
 
Coster Waldau: To ciekawe – wspomniałeś o scenie z Catelyn z niedzielnego odcinka, w której zakwestionowała jego honor. Ale w jego przekonaniu, był wierny. Zrobiłby wszystko dla miłości. Wyrzekł się swojego życia, wstępując do gwardii królewskiej, aby mógł być blisko Cersei. Był wtedy bardzo młody. Teraz, gdy upłynęło sporo czasu, może to nie wydawać się najlepszym pomysłem. Kto wie, co jeszcze się wydarzy? Sądzę jednak, że jeśli o tym się dowie, będzie to dla niego ostry dzwonek na przebudzenie.
 


Kategorie: Wywiady Telewizja 
Seriale: Gra o tron 

Zobacz również: