amelka
| 18-02-2016, 21:57:13
Koncepcja tego niezbyt dokładnego Carpool Karaoke jest taka, że James Corden jedzie do studia po Grammy, aby zrobić „Late Late Show”. W tej drodze dołącza do niego Justin Bieber, który teraz jest kumplem Cordena po tym jak pojawił się dwa razy wcześniej w Carpool Karaoke.
Oczywiście to zostało nagrane przed Grammy, jak tylko rozmawiają ogólnikami i mówią, że Adele była świetna, co jak wiemy nie jest prawdą, i nie wspominają o pierwszej wygranej Grammy przez Biebera.
Również nie śpiewają za wiele, tylko trochę „Uptown Funk” (którą jak się wydaje Bieber tylko pobieżnie zna) i piosenkę tytułową „Late Late show”. To jest głównie poświęcone wygłupom: Bieber, który szczerze jest zabawnym gościem, umieszcza balsam na twarzy Cordena i nazywa prowadzącego Grammy LL Cool J „prawdziwą gwiazdą”.