Arek Tobiasz
| 21-05-2015, 01:09:48
Kiedy „Nie z tego świata” miało 200. odcinków w tym sezonie, wielu klasyfikowało serialowe odcinki do tej pory — i większość wskazywało, że numerem jeden było „Swan Song”, finał piątego sezonu. Fani pamiętają to dobrze: Sam pozwolił Lucyferowi przejąć swoje ciało, aby doprowadzić do epickiego starcia z Michałem, gdzie Lucyfer-Sam pobił Deana na miazgę zanim wreszcie odzyskał kontrolę i skoczył do Piekła.
Finał był idealną mieszanką wniosków, intrygi i dobrego starego złamanego serca. I to dlaczego mamy nadzieję, że dzisiejszy finał dziesiątego sezonu będzie spoglądał na to w poszukiwaniu wskazówek.
Więc do tej pory, zakończenie dziesiątego sezonu zaczyna czuć się mocno jak piąty sezon. Tutaj jest powrót Śmierci, jak również jeden z braci walczy z czymś mrocznym — czymś co teoretycznie zamierza skłonić go do zabicia drugiego brata. Brzmi znajomo? Wracając to tego czasu, to był Lucyfer, a teraz, to jest Znak Kaina. Niezależnie od tego Winchesterowie walczą tak mocno jak mogą, aby ocalić siebie wzajemnie.
Z tymi podobieństwami w głowie, oto wielkie momenty, które finał dziesiątego sezonu mógłby wykorzystać z najmocniejszej godziny serialu:
1. Pokonać wielkiego złego. Nawet chociaż nikt nigdy w pełni nie znika z świata „Nie z tego świata”, tutaj był przynajmniej tymczasowy koniec przy pożegnaniu Lucyfera. Teraz to czas dla serialu, aby zrobić to samo ze Znakiem Kaina… i co więcej, Metatrinem. Obie rzeczy były solidnym dodatkiem do historii w poprzednich kilku sezonach, ale to czas, aby mieć nowego wielkiego złego. Kurak, może to czas, aby sprowadzić znów Lucyfera.
2. Przemoc brata na bracie. Jak dziwnie brzmi to żądanie, nic nie jest bardziej bolesne niż oglądanie Winchesterów jak ścierają się ze sobą, ponieważ jakaś zewnętrzna siła ich do tego zmusza. Kilka scen jest tak druzgoczących — a jednak potężnych — jak oglądanie Sama jak prawie zabija Deana, aby tylko zwalczyć diabła i oszczędzić życie swojego brata, nawet jeśli to będzie kosztować go własne życie. Hasło reklamowe Winchesterów naprawdę powinno brzmieć: „Ratowanie ludzi, polowanie na rzeczy, i poświęcanie swojego własnego życia dla tych których kochamy”.
3. Pojawienie się Chucka/Boga. Tutaj nie było odcinka w historii „Nie z tego świata”, który nie byłby lepszy przez pojawienie się Chucka, w tym 200. odcinek tego sezonu.
4. Sprawy zatoczą pełne koło… z zwrotem akcji. Co finał piątego sezonu zrobił tak pięknie to zakończył tak wiele historii, kiedy nadal udało mu się zostawić widzów podekscytowanymi na kolejny rozdział. Tak, historia apokalipsy się zakończyła, ale nagle, Sam wrócił z Piekła. Jak? I co to oznaczało?
5. „Dupn* tyłek”. Jeśli istnieje jakakolwiek szansa dla Casa, aby użył tego słowa, trzeba je umieścić.
Bonus: To nie ma za wiele wspólnego z piątym sezonem, ale to czas dla Roweny, aby służyła jakiemuś celowi poza byciem czarownicą i pomocą albo okropną matką. Albo zabijcie ją albo niech nam pokaże co Wielki Sabat naprawdę ją nauczył. I jeśli Rowena naprawdę chce śmierci swojego syna, niech to udowodni. (Jak druzgoczące było napisanie tego, coś tak wielkiego jak zabicie Crowleya może po prostu być jakiego rodzaju mocnym ruchem, którego serial potrzebuje).
Jesteś fanem „Nie z tego świata”? Może chciałbyś mieć gadżet związany z twoim ulubionym serialem? Kliknij tutaj, aby zobaczyć dostępne produkty.