marek1211
| 29-04-2015, 01:24:04
Ross Geller mógłby zapytać: „Co to jest, dzień prawdy?!”, biorąc pod uwagę wszystko co dzieje się w zaledwie kilku początkowych minutach dzisiejszego odcinka „The Flash” (CW).
Godzina na miarę finału sezon - chociaż pamiętajcie, że rzeczywiście mamy kolejne trzy odcinki po tym - rozpoczyna się zaraz od tego na czym skończyliśmy w poprzednim tygodniu, z Carrym, Caitlin i Cisco zatapiających się w ich odkryciu (jak pewien ktoś to określa „skarbca czasu” dr Wellsa.
Oczywiście, co natychmiast przykuwa uwagę myszkujących ludzi z S.T.A.R. Labs (po umieszczeniu wzroku na żółtym kostiumie szybkiego faceta) był nagłówek „gazety” z 2024 roku. Tylko tym razem, słyszymy pierwsze kilka soczystych linijek artykułu o zniknięciu Flasha na głos. (Opublikowany artykuł, krótko zbadany, ujawnia trójce co najmniej trzy ciekawe „easter eggs”, jak również dostajemy Cisco opiniującego przyszłe zmodyfikowane łachy biegającego Barry’ego).
Inne godne uwagi chwile z „The Trap”:
* Wśród kwestii Cisco: „Nie, to się nie zdarzy” plasuje się dość wysoko.
* Aby zdobyć dobre dowody na dr Wellsa, Barry pojawia się z „naprawdę złym pomysłem” - takim, któremu ich nikczemny mentor (nieświadomie?) pomaga.
* Początki Gideon zostają ujawnione. (Ona również ma nową formę, hubba hubba).
* Joe ma retrospekcję do czasu kiedy i jak po raz pierwszy spotkał Wellsa, kontekst, który będzie mocno na nim ciążył jak odcinek postępuje.
* Jest zwrot akcji tak fantastyczny, że poprzestanę na tym, abyś mógł go sam doświadczyć.
* Flash uczy się nowej sztuczki, którą inny wtorkowy dramat na pewno uznałby za wielce pomocną.
* Kolejny Cisco-izm wywołujący „Incepcję, „Łowcę snów” i drugi film o Indianie Jonesie, kiedy Caitlin ma swoje własne odwołanie do popkultury jak mierzą zawiłości podróży w czasie.
* Wysiłki Iris jako początkująca dziennikarka wreszcie, wreszcie przynoszą efekty. Co więcej, Candice Pattom ma może swoją najlepszą scen w serialu do tej pory.