amelka
| 23-03-2015, 20:53:11
W ostatnim odcinku „Castle” (ABC), przybycie super-policjantki z Hongkongu zintensyfikowało niepewność Beckett odnośnie tego co osiągnęła i gdzie zmierza w swojej karierze. Ostatecznie, czy Kate naprawdę czuła się mniej świetna?
Znam założenie tego odcinka, na papierze i zapowiadane przez Davida Amanna, gdzie mieliśmy jakoś się obawiać, że to osłabi Beckett. To miało skarcić ją nieco, aby nie zachowywała się zbyt arogancko za sprawą pokazania kogoś jej równego, głównej inspektor Zhang (w tej roli Linda Park z „Enterprose”).
I tak, pierwsze kilka aktów odcinka mogłoby być nieco bardziej zróżnicowanych w tworzeniu podziwu Becektt odnośnie awansu do rangi kapitana dawnej koleżanki z klasy, czy modulowaniu jej szacunku do Chang. Ale w połowie drogi, musiałeś wiedzieć, że to nadchodzi - ujawnienie, że Zhang nie „ma tego wszystkiego”, że jej małżeństwo z gwiazdą filmów akcji przeżywało problemy, że „równowaga”, którą się chwaliła w ogóle nie istniała, poddając pod znak zapytania jej cechy jako matka.
Więc w tym zakresie, po konkursie na pistolety między Beckett a Zhang, druga połowa odcinka była znacznie silniejsza. Szczególnie odkąd tajemnica morderstwa sama w sobie była lepsza, dając nam zmyłkę czy dwie w ostatnich minutach zanim ujawniono (jakoś mało prawdopodobnego) mordercę Henry’ego. (Czy ktoś tak łagodny miał środki, aby zaplanować i wykonać morderstwo z zimną krwią?)
Jedną z rzeczy, która podobała mi się w głównym koncepcie było to jak to podniosło pytania odnośnie trajektorii Beckett - nawet odnosiła się do pracy w Waszyngtonie, z której zrezygnowała zanim wszystko się rozkręciło, i bóg wie, że zastanawialiśmy się tutaj, kiedy zacznie podejmować kroki w swojej przyszłej karierze w senacie. Więc byłam trochę rozczarowana, że lista „priorytetów”, nad którą pracowała pod koniec nawet nie zapowiedziała tego co się dzieje w jej myślach.
Również cieszyłam się jak własne problemy Beckett pokazały „Syndrom Pattersona Ricka”, w którym porównał siebie do króla mikro-rozdziałów.
Kilka innych przypadkowych myśli o odcinku:
* Dlaczego postać Zhang musiała pochodzić z innego kraju? Oczywiście nie kwestionuje potrzeby różnorodności w castingach, ale z perspektywy czasu to wydawało się jak niemal zbędna cecha, gdzie tylko pochodziła z innego kraju - gdzie żadne komentarze o kulturalnych/społecznych różnicach nie wyszły z tego.
* Kolejne po sobie rozbrojenie przez Zhang Ryana a potem Espo jest godnym powtórek momentem w tym odcinku.
* Tymczasem jej 40-kilogramowe ciało (głównie poza ekranem) pokonało nie jednego, ale, co, kilkunastu osiłków? Trochę za dużo.
* Beckett deklarująca: „Czuję się niepewnie!”: Czy to pomogło czy przeszkadzało w cieszeniu się z jej historii tutaj? (Czy to w ogóle jest lepsze, że nie czuła się tak odkąd miała pryszcze?)
* Linda Park jest dość wspaniała, prawda? Szczególnie w tych finałowych scenach na pożegnanie.
* Więc, czy mieliśmy oficjalnie o jedno za dużo odwołań do „Castle kończącego pisanie Derricka Stroma” w tym sezonie? Przygotowywanie gruntu pod „spinoffa”, o którym pisaliśmy jakiś czas temu, czy ewentualne nawiązanie do tajemnicy/historii zniknięcia Ricka?
Co myślisz o „Hong Kong Hustle”?
Jesteś fanem „Castle”? Może chciałbyś mieć gadżet związany z twoim ulubionym serialem? Kliknij tutaj, aby zobaczyć dostępne produkty.