Arek Tobiasz
| 16-03-2015, 18:43:47
"Pozwól mi podsumować mój tydzień tobie: Wagina mojej córki była na okładce nie mniej niż czterech tabloidów, mój pierworodny został zabity, mój mąż ogłosił, że chce porzucić jedyne życie jakie kiedykolwiek znałam... i jego lokal prawie zobaczył moją myszkę".
Ten niecenzurowany - nie wspominając fenomenalny - kawałek dialogu, dzięki uprzejmości Elizabeth Hurley ("Gossip Girl") jako królowej Heleny, idealnie podsumowuje fabułę i ton pierwszego dramatu E! "The Royals", który zadebiutował w niedzielę.
Po postawieniu wszystkiego na jedną szalę - tą szalą był jej najstarszy syn Robert, który nagle zmarł na początku odcinka - król Simon (Vincent Rega z "Strike Back") i królowa Helena nie pokładali za wiele wiary w ich pozostałe popaprane dzieci, księcia Liama (William Moseley z "Opowieści z Narnii") i księżniczkę Eleanor (Alexandra Park z "Zatoki serc").
Chociaż dzięki Simonowi i Helenie żadne z dzieci nie jest nawet gotowe, aby przejąć koronę. Imprezowy chłopak Liam zmienia partnerki częściej niż swoją pościel, a dzikie dziecko Eleanor rzeczywiście podsłuchana jak witając swoją kumpelę słowami: "Dziwko, twój naćpany tyłek lepiej dyga!" Więc kto naprawdę może winić Simona za złożenie petycji do parlamentu, aby zrezygnował z monarchii?
Co do Heleny, ona nawet nie może wytrzymać podróży limuzyną na pogrzeb Roberta bez nazwania Eleanor suką, potem policzkuje Liama i krytykuje jego najnowszy podbój - nawet chociaż Ophelia (Merritt Patterson z "Ravenswood") jest kimś o wiele więcej niż po prostu ostatnim podbojem Liama; jest kimś kogo on rzeczywiście jest skłonny nazwać swoją "dziewczyną", oprócz tego, że jest córką szefa bezpieczeństwa królewskiej rodziny.
Potem jest brat Simona, Cyrus (Jake Maskall z "EastEnders"). W kategoriach Marka Scwhanna, Cyrus jest Danem Scottem w "Royals", zawsze knujący jak obalić swoich poprzedników nawet nie próbując zamaskować swoich okrutnych zamiarów. W rzeczywistości, właśnie jak myślisz, że nie może być bardziej jak Dan Scott, Cyrus dosłownie strzela do swojego brata jak są na polowaniu. I nawet nie zamierzam omawiać faktu, że mówi swojej pokojówce, aby zeszła w jego dół z "entuzjazmem". Gość jest ohydny.
Ale to nie wszystko jest ponure, straszne i pokazuje próby bratobójstwa; serial również znajduje fantastyczną komiczną ulgę w postaci księżniczek Penelope (Lydia Rose Bewley) i Maribel (Hatty Preston), kreskówkowych córek Cyrusa. Chociaż często czują się nie na miejscu, obie fizycznie i stylistycznie, ich żarty - jedna dosłownie mówi drugiej, że jej oddech "śmierdzi jak pierdnięcie" - są zawsze mile widziane.
Z tak tlącą obsadą, polityczną intrygą i dobrociami klasycznej opery mydlanej - wraz z przedłużeniem już o drugi sezon - "The Royals" mogą okazać się być idealną wstydliwą przyjemnością. Ale czy to przekona cię do cotygodniowego oglądania? Oceń premierę i napisz w komentarzu swoje myśli.