redakcja
| 15-02-2015, 19:06:50
Producent wykonawcza "Red Band Society" Rina Mimoun miała wizję. Dekadę czy dwie od teraz, ma nadzieję, że widzowie, którzy oglądali jej krótko emitowany serial stacji Fox o mieszkańcach i pracownikach skrzydła pediatrycznego szpitala będą pamiętać to z takim samym sentymentem jaki ona ma do jednosezonowego cuda z jej własnej młodości: Dramatu "Moje tak zwane życie" z 1994 roku.
"Dla mnie, to jeden z najlepszych seriali telewizyjnych. 'Moje tak zwane życie' jest czymś do czego zawsze się odnoszę, to jest coś o czym zawsze myślę, ale w porządku rzeczy, to było po prostu bardzo krótkim serialem" - wyjaśnia Mimoun. "Myślę, że Red Band miało takiego samego rodzaju los, albo mam nadzieję, że tak było. Nie mogłabym być bardziej dumna z tego. Więc pomimo zakończenia tego po trzynastu odcinkach, jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że każdy dostanie DVD".
Dwuczęściowy finał serialu zakończył się pozytywnym akcentem: Kara pomyślnie przeszła operację transplantacji serca, jej ciało przyjęło zdrową pikawkę od jej chłopaka z Ocean Park Hospital z Huntera (ale nie wcześniej zanim dwójka dzieliła mistyczną "wycieczkę" do Paryża, kiedy ona była w znieczuleniu, a on przygotował się do tego, aby udać do zaświatów). Babcia Jordiego i dr McAndrew zmienili swoją pełną napięcia relację - i przekonali problemowego nastolatka, aby nie wracał do Meksyku i nadal poddał się planowanej operacji. Emma i jej matka miały ważny - chociaż bolesny - przełom po weekendzie terapii. Leo zgodził się zająć miejsce w badaniach klinicznych walcząc z jego reemisją raka - kiedy również podkreślił swojej rodzinie i zespołowi medycznemu, że jego ogólna aura pozytywności nie czyni go superbohaterem. Dash zakończył sprawy z dziewczyną Mae, wiedząc, że każda minuta jaką spędzą razem jako pacjenci z mukowiscydozą sprawia, że umieszczają swoje życie w niebezpieczeństwie. I nasz narrator Charlie otrzymał wypis - potem wreszcie odzyskał umiejętność mówienia w czasie pożegnalnego przyjęcia na dachu z jego innymi kolegami ze szpitala.
Poniżej Mimoun mówi o sposobach w jakie ekipa scenarzystów serialu zakończyła te historie i kompromisach jakie musiała podjąć ze względu na to, że stacja obcięła zamówienie odcinków serialu z dwudziestu dwóch do trzynastu.
Porozmawiajmy o finałowym momencie serialu: Członkowie Stowarzyszenia Czerwonych Opasek są na dachu szpitala, śpiewając piosenkę "You Can’t Always Get What You Want" Rolling Stonesów - a Charlie zaskakująco dołącza do nich pod koniec. Skąd się wziął ten pomysł?
Jedna z rzeczy, która była stała w serialu, od odcinka pilotowego, to muzyka - i to czuło się jakby łączyło tak wiele pokoleń. Mieliśmy niesamowity budżet na muzykę, szczerze mówiąc i zgodnie z prawdą, największy momentem dla mnie był jedenasty odcinek, kiedy wykorzystaliśmy piosenkę Petera Gabriela ("Washing of the Water"). To była jeden z moich momentów na liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią - i, tak, mam muzyczną listę dla telewizji.
Więc wracając do "You Can’t Always Get What You Want", pomyśleliśmy, że to mówiło o wiele większym temacie serialu. W ciągu milionów lat, nie sądziłam, że naprawdę możemy pozwolić sobie na piosenkę Stonesów, ale potem zadzwoniłam do naszego gościa od muzyki, a on był jak: "To nie jest takie szalone". I potem chcieliśmy stworzyć scenę wokół tego. Na pewno, to niekoniecznie jest najbardziej prawdziwy moment na świecie, ale to było poetyczne - i odkąd budowaliśmy wszystko do momentu, gdzie Charlie wreszcie przemówi, to musiało być coś więcej niż po prostu: "Cześć, ludziska". Chcieliśmy, aby to miało nieco poezji w sobie, a to po prostu czuło się jakby ta piosenka była idealnym sposobem, aby to zrobić.
Jeśli chodzi o tę samą poezję, chociaż może to nie było całkowicie realistyczne, tak wiele pierwszej godziny finału było poświęcone Karze pod narkozą i to jak odwiedza niedawno zmarłego Huntera w świecie Charliego - w połowie drogi między życiem a niebem. Czy mieliśmy jakieś wątpliwości w pokoju scenarzystów odnośnie wysłania tej dwójki na wycieczkę do Paryża w ostatniej romantycznej chwili? Podobało mi się to, ale jeśli to nie byłoby zrobione dobrze, to mogła być katastrofa.
Szczerze mówiąc, mieliśmy wątpliwości odnośnie tego jak to powinno pojawić się w punktu widzenia produkcji. Wiesz, biorąc pod uwagę, że masz mały budżet na serial telewizyjny, nie masz pieniędzy jak w przypadku "Amelii", które się pojawiają. Nie masz miliona dnia, aby to zrobić. Więc próba odtworzenia tego miejsca, które jest takie inne była... Po prostu powiedzmy, że byliśmy nerwowi odnośnie wykonania tego - jak to będzie wyglądać w twoim telewizorze. Ale nigdy nie martwiliśmy się o samą historię, ponieważ to czuło się takie właściwe, a po prostu nie mogliśmy zakończyć sagi o Karze i Hunterze w jedenastym odcinku w sposób w jaki to się zakończyło. Po prostu czuło się jakby potrzebowali czegoś więcej.
Kara rzeczywiście ostatecznie stałą się moją ulubioną postacią do finału.
O mój Boże. Tak się cieszę. I to jest ciekawe, ponieważ, podświadomie, to jest historia, którą rzeczywiście śledziliśmy od odcinka pilotowego. Kiedy przewiniesz i spojrzysz na odcinek pilotowy, to jest jedyna historia opowiedziana w odcinku pilotowym, która miała początek, środek, i koniec, wiesz? Pojawiasz się w tym szpitalu z punktu widzenia Kary. Jeśli chodzi o każdą inną postać, naprawdę nie masz pojęcia, gdzie ich podróże się rozpoczęły. Spotkaliśmy ich w środku tego. Myślę, że to dlatego widzowie naprawdę połączyli się z Karą.
Rozmawialiśmy przed zimowym finałem o relacji Emmy i Kary, ale chciałbym poruszyć to nieco bardziej. Podobało mi się komplikacje w ich przyjaźni i rywalizacja, która została zestawiona z ich własnymi trudnymi relacjami z matkami - i jak naprawdę stworzyły tę szczerą więź pod koniec serialu. Czy to było twoim celem od pierwszego odcinka - aby pogłębić dynamikę Kary i Emmy - albo czy to wydarzyło się naturalnie w oparciu o to jak aktorzy się połączyli, itd.?
Mieliśmy tak niesamowity zespół i naprawdę fenomenalną siłę kobiecej natury w naszym pokoju scenarzystów - Gina Fattore, Jeannine Renshaw i Anna Fricke. I tak, dla nas wszystkich, to był cel, aby opowiedzieć historie o młodych kobietach i ich przyjaźniach, i uczynić ich postacie nie zawsze o tym, że są po prostu obiektem westchnień czy dziewczyną. Również nie chcieliśmy, aby każda rozmowa między dwoma kobietami zawsze była o chłopaku.
To jest coś co staram się zrobić w każdym serialu, w którym jestem. Robimy to w zupełnie inny sposób w "Kochankach", ale ostatecznie, to po prostu chodzi o uchwycenie głosów kobiet. Rozmawiamy o wielu rzeczach - i to nie chodzi tylko o chłopaków. I dla tego serialu szczególnie, te dwie młode kobiety miały naprawdę skomplikowane relacje ze swoimi matkami, a to wpłynęło na nie i to zmieniło je i to rzecz, która ostatecznie je połączyła i sprawiła, że zdały sobie sprawę jak potrzebują siebie wzajemnie i jak mogą być tutaj dla siebie.
Co jest zabawne to, że w żadnym innym wszechświecie, w którym by się kiedykolwiek spotkały, nie byłyby nigdy przyjaciółkami. Ale ze względu na sytuację, relacja Kary i Emmy była nawet bardziej potężna niż historia miłosna Emmy i Leo, która miała wiele podobieństw. Ten chłopak nigdy by nie spotkał tej dziewczyny w szkole, ponieważ on był taki popularny, a ona jest taka nieśmiała. Ale byłam bardziej osobiście zafascynowana przez tę kobietę alfa i nieśmiałą dziewczynę - i tę relację, której też nigdy by nie miały w szkole średniej. To bardzo podobne do Molly Ringwald i Ally Sheedy, wiesz, jeśli zabierzemy to wszystko do "Klubu winowajców". To, dla mnie, było o wiele bardziej ciekawsze niż Emilio i Allu, a więc miałam te same uczucia w "Red Band", a myślałam, że Ciara [Bravo] i Zoe [Levin] były po prostu świetne razem.
Historia Emmy w finale - rodzinny weekend na terapia z jej rodzicami odnośnie jej anoreksji - była dość intensywna. I miałaś bardzo mało czasu, aby osiągnąć ten emocjonalny wpływ - biorąc pod uwagę, że zamówienie na odcinki zostało obcięte do trzynastu. Czy to było trudne dla ciebie?
Było. Ponownie, to był niestety produkt tego, że kiedy rozpoczynaliśmy historię, sprowadziliśmy jej mamę w dziesiątym odcinku - myśląc, że zrobimy więcej odcinków. Jeśli mam być zupełnie szczera, w idealnym świecie, to nie jest finałowa historia, którą chciałabym opowiedzieć dla Emmy. Chciałam ruszyć dalej poza to, ale odkąd mieliśmy ograniczony czas, to było tak ważne, aby zakończyć sytuację z jej rodziną. To zastąpiło to co byłoby bardziej tradycyjnym finałem sezonu dla tej postaci.
Więc, do czasu jak dowiedzieliśmy się [o obcięciu zamówienia odcinków do trzynastu]... Wiedziałam, że relacja Emmy i Leo jest naprawdę ważna, a to jest jakoś założenie serialu. Ale, o mój Boże, ona miała tę straszną walkę z jej matką, i wróciła do szpitala, i musimy to rozwiązać. Nie możemy po prostu zostawić Emmy i jej mamy jak się nienawidzą. Więc, znowu, w tej szczególnej historii to niekoniecznie był mój idealny finał sezonu, ale cieszę się, że to opowiedzieliśmy. I po prostu podobało mi się oglądanie jak Ciara to wykonuje. Zasłużyła na takie zakończenie.
Czy była jedna historia albo jedna scena, która bolała cię, że nie będziesz w stanie mieć, ponieważ sezon został obcięty?
Chciałbym bardziej rozwinąć historię Dasha i Mae. Chciałabym naprawdę zobaczyć, gdzie to idzie, ponieważ czułam, że Dash jest postacią, która jakoś została zaniedbana. Ponieważ jedną z moich ulubionych, ulubionych historii sezonu było to, kiedy Dash stworzył ten mural z Karą; pomyślałam, że po prostu odkryliśmy coś zupełnie nowego w tym gościu, a to był pierwszy raz jak zdałam sobie sprawę: "Boże, nie odkryliśmy w ogóle jeszcze tej postaci". Więc Mae miała być sposobem na głębszą eksplorację postaci Dasha, co jest czymś co chciałam zrobić. Żal mi tego.
Jedna rzecz, która naprawdę mnie zaskoczyła to było to, że dwunasty odcinek - pierwsza godzina finału - pokazała naszego bohatera Leo prawie całkowicie milczącego.
Charlie [Rowe] nie był zadowolony. Zadzwonił do mnie i był jak: "Nie mam żadnego słowa w dwunastym odcinku". A ja byłam jak: "Wiem, ale to będzie naprawdę mocne. Twoje milczenie jest bardzo emocjonalne".
Ludzie, którzy lubią serial i ludzie, którzy krytykują serial, w obu przypadkach, otrzymaliśmy reakcję: "Och, to nie wydaje się realistyczne", a to było trudne. To było zawsze zmaganie serialu. Więc kiedy przeszliśmy do Leo i powrotu jego raka, jak staraliśmy się wymyśli historię, nikt z nas nie mógł wymyślić pojedynczej realistycznej rzeczy do powiedzenia lub zrobienia. Jeśli to by się przydarzyło tobie, wszyscy z nas mogliby pomyśleć, że to jest coś co cię ucisza. To czuje się jak potężny głos dla bohatera serialu - gość, który zawsze był tym, który podnosił na duchu każdego - po prostu nie ma tego w nim już dłużej. Więc jego milczenie, w dwunastym odcinku, dało nam lepszy sposób, aby opowiedzieć jego historię w trzynastym odcinku. Jakby o tym rozmawiał i miał te wszystkie rozmowy ze swoimi przyjaciółmi wcześniej, to czułoby się fałszywie. Ale nie chcę oglądać go wkurzonego i motającego się. Jest takim obecnym aktorem, a to było naprawdę emocjonalne, aby po prostu oglądać go w tej pozycji embrionalnej, ponieważ myślę, że to było prawdziwe. Myślę, że ja na pewno bym się tak czuła.
Czy byłaś zadowolona, że Leo w zasadzie porzuca tę rolę "superbohatera" w finale? Pozostaje zaangażowany w walkę i zamierza przejść przez te kliniczne badania, ale również chce być widziany w innym świetle, nie zawsze będąc tą idealną inspirującą historią.
Tak, a kiedy nie użyliśmy tej piosenki, historia pojawiła się z "Supermana" zespołu Five For Fighting: Nie znoszę latać. Nie jestem tak naiwny. Jestem jedynie facetem w śmiesznej czerwonej płachcie. To świetna piosenka, a po prostu ciągle myśleliśmy, że to był hymn Leo. To było trochę subtelne, aby próbować to stworzyć, ponieważ, oczywiście, chcieliśmy, aby walczył. Ale czuliśmy jakby to było ważne dla niego, aby powiedzieć: "Muszę być zdjęty ze świecznika, i nie mogę być już twoim mistrzem. Nie uczynię tego łatwiejszym dla ciebie, mamo, czy łatwiejszym dla ciebie dr Davie Annable". [Śmiech] Muszę być mną w tym wszystkim, i myślę, że Charlie Rowe wykonał naprawdę fajną robotę w tym momencie.
Byłem prawie zaskoczony, kiedy jego matka zapytała dr McAndrew o wypełnienie życzenia Leo przez organizację "Make-A-Wish". Czułem jakby to naprawdę podkreśliło aspekt życia i śmierci, o którym było tak łatwo zapomnieć, kiedy oglądasz tego młodego, przystojnego dzieciaka w miłosnym trójkącie przez cały sezon.
Dokładnie, to było tutaj przez cały czas, a ty po prostu o tym zapomniałeś. Ale to była jedna z rzeczy, którą wiedzieliśmy, że zamierzamy zrobić od samego początku: Było wiele rozmowy, kiedy po raz pierwszy pojawiłam się w serialu odnośnie tego, gdzie Leo w swojej reemisji miał iść i jak to miało przebiegać? Wiedzieliśmy, że jego rak musi wrócić - ponieważ to część dramatu przez który przechodzą naprawdę ci ludzie, ale nie chcieliśmy tego zrobić, aż nie byliśmy pod koniec, ponieważ, ponownie, to dało nam możliwość, aby powiedzieć: "Jeśli i kiedy serial powróci na pewno sprowadzimy ze sobą Leo".
Co myślisz o "Red Band Society"? Jakie są twoje nadzieje co do drugiego sezonu? Oceń odcinek i napisz swoje myśli w komentarzu!