Arek Tobiasz
| 10-10-2012, 16:00:26
W związku ze zmianą gry po czwartkowym odcinku "Glee", w którym zobaczyliśmy jak trzy najbardziej popularne pary w serialu (Rachel/Finn, Kurt/Blaine, Brittany/Santana) rozchodzą się na swój sposób, producent wykonawczy Brad Falchuk powiedział, że te związki niekoniecznie kończą na dobre.
"Nic nie jest wieczne" - zapewnia fanów. "Teraz jest inaczej. Ale jest tam ogromna ilość miłości, więc jest duża szansa, że większość z nich wróci do siebie".
Falchuk mówi, że głównym celem odcinka było "potrząsnąć wszystkim" jak "Glee" wejdzie głębiej w swój obecny czwarty sezon.
"Wszystkie możliwości są naprawdę ekscytujące" - mówi. "Ale jest tu nadal część mnie, która jest nostalgiczna. To trudne. Zawsze miałem osobiste przywiązanie do historii Finchela, a tu są prawdziwe wątpliwości, co do tego, czy kiedykolwiek wrócą znów do siebie. Tak więc, zobaczenie tego jak to potencjalnie idzie w zapomnienie jest bardzo smutne".
Tymczasem Darren Criss chwali kreatywne umysły serialu za uczynienie młodego romansu realistycznym - w szczególności w odniesieniu do widocznej niewierności Blaine'a. "To naprawdę trudne dla Blaine'a być z dala od Kurta i to wzięło swoje żniwo" - rozmyśla. "To jest część życia".
"Fani będą wariować" - przyznaje Criss - "co jest dobre, bo to znaczy, że lubią Blaine i Kurta. I z pewnością tak smutne jak dla każdego fana pary. Ale oni dzielili coś prawdziwego i myślę trwałego z Kurtem i Blainem, niezależnie od tego co się dzieje dalej".