marek1211
| 18-01-2015, 22:18:59
Brudny, rozczochrany, prawdopodobnie obłąkany mężczyzna zaczepia cię na parkingu i żąda, że musisz mu pomóc napisać historię, która nawet jeszcze się nie wydarzyła, na nowo. Jaka jest twoja decyzja?
To jest pytanie, które dr Cassandra Railly (Amanda Schull z "W garniturach") sama rozważa - pod przymusem - w czasie pierwszych kilku minut najnowszego dramatu Syfy "12 małp".
Za chwilę, będziemy chcieli wiedzieć co myślisz o premierze. Ale najpierw, oto krótkie przypomnienie tego jak to wszystko się rozegrało.
"12 małp" śledzi ogólne wydarzenia filmu Terry'ego Gilliama z 1995 roku, na którym serial jest oparty, z kilkoma poprawkami, aby utrzymać świeżość w serialu. Cassie Railly jest doktorem (wirusologiem tym razem; kiedy Madeleine Stowe grająca ją w filmie, była psychiatrą), która zbudowała swoją reputację jako ekspertka w rozprzestrzenianiu się wirusów.
Widzimy jak Cassie daje przemówienie o chorobie, dzwoni do jej drugiej połówki (Noah Bean z "Nikity") i potem dostaje się do samochodu - gdzie mężczyzna twierdzący, że pochodzi z 2043 roku rzuca w nią imię ("Leland Frost") i domaga się wiedzy o tym kim ta osoba jest.
Problem: Cassie nigdy nie słyszała nazwiska, której wypowiada. To powoduje, że sfrustrowany mężczyzna, Cole (Aaron Stanford z "Nikity"), zdaje sobie sprawę, że został wysłany za daleko w przeszłość.
W krótkim czasie, Cole pozostaje z Cassie, informuje ją, że plaga zacznie niszczyć światową populację w 2017 roku - i że Frost jest kluczowym graczem w pandemii. Jak para ucieka przed policją, która została wezwana przez jej chłopaka, Cassie najwyraźniej myśli, że Cole jest szalony... aż znika całkowicie, kiedy stoi obok niej.
Przeskakujemy kilka lat później: Przekonanie Cassie, że to co powiedział Cole jest prawdą, plus prowadzone przez nią poszukiwania mężczyzny, którego wspomniał, kosztowały ją jej karierę i związek. Ale jak on pojawia się na umówionym miejscu spotkania - nadal krwawi od rany postrzałowej, którą otrzymał chwilę wcześniej dla niego/lata wcześniej dla niej - ona jest dość mocno przekonana, że mówi prawdę. (Fajny "paradoks" - czy zaburzenie w czasoprzestrzennym kontinuum - jaki tworzy z jej zegarkiem również nie szkodzi).
Cole i Cassie obmyślają plan, aby znaleźć i/lub zabić (w zależności kogo spytasz) tego Lelanda Frosta, a tym samym zapobiec temu, aby choroba zdziesiątkowała ludzkość. Ich podróż zabiera ich na fantazyjne przyjęcie w Waszyngtonie... gdzie Cole jest na dystansie kichnięcia z powyższym mężczyzną (w tej roli wszechobecny złoczyńca Zeljko Ivanek)... ale czy zobaczymy jak jego misja rzeczywiście osiągnęła zamierzony cel? I kim jest te 12 małp, o których Frost mówi?
"12 małp" bierze dobrą ilość rzeczy z filmu (nadrzędne poczucie strachu, odmowa robienia głupich rzeczy dla widza, postacie, którym możesz kibicować) i buduje się ponad tym, tworząc narrację, która tylko czasami myli - w najlepszy możliwy sposób - kiedy cofa się i przeskakuje w czasie. Plus Schull i Stanford są dobrze dobrani jako partnerzy przy tym herkulesowym zadaniu ocalenia ludzkości, co jest plusem dla tych z nas, którzy postanowili poruszać się na osi czasu ludzkiej historii z nimi.
Teraz twoja kolej. Oceń odcinek i napisz w komentarzu swoje myśli.