Spotykamy ją w czasie najwyraźniej zwykłej sesji terapeutycznej, której większość spędza na przeżywaniu śmierci swojego narzeczonego Aarona, żołnierza sił specjalnych, który został zabity w Afganistanie. Dodatkowo, jej terapeutka podkreśla, że ona tłumi to co naprawdę zaszło w noc, kiedy został zabity, co jest później potwierdzone przez informatora - bardzo, bardzo znajomo wyglądającego informatora.

Szybko zostaje ujawnione, że narzeczony Tucker był również synem prezydent Stanów Zjednoczonych (Alfré Woodard), której Tucker przygotowuje codzienne raporty. Ze względu na ich osobiste powiazanie, relacja zawodowa dwójki jest zrozumiale wypaczona; nawet w czasie ważnych porannych spotkać, to jakoś czuję się jakby były dwójką prawie krewnych, która się spotyka. (Gdzie jest herbata, nie?)

Tucker również ma odrobinę Carrie Mathison z "Homeland" w sobie, co widzimy jak jakoś próbuje uniknąć zabezpieczeń CIA i znaleźć sobie drogę do Białego Domu po tym jak została zawieszona za zatajenie istotnych informacji przed panią prezydent. Jak się okazuje, jest prawie nietykalna.

Premiera kończy się jak Tucker składa uroczystą obietnicę prezydent: "Zamierzam znaleźć ostatnią osobę, która miała coś wspólnego z śmiercią twojego syna, a ja zamierzam zakończyć każde ich życie".

Ale czy dotrzyma tej obietnicy? I czy będziesz oglądać serial, aby się dowiedzieć? Oceń premierowy odcinek i napisz w komentarzu swoje myśli.