Arek Tobiasz
| 18-09-2014, 15:02:25
To wymaga dość pełnego wigoru odcinka pilotowego serialu telewizyjnego, aby tworzyć wszystko w kierunku ostatniej sceny jak uroczy nastoletni chłopiec udaje się na zabieg amputacji jego nogi - i potem sprzedać to jako moment, który jest tak szczęśliwy jak bolesny.
Ale "Red Band Society" - nowy dramat, który początkowo wygląda jak rozgotowane brokuły, ale smakuje jak wyśmienita pizza - wymyślił przepis, któremu, choć nie jest do końca idealny, udaje się obciąć swój przesłodzony wydźwięk z kwaśnymi puentami i złożonym, medytacyjnym spojrzeniem na śmiertelność, co wymaga dwóch czy trzech tabletek na uspokojenie, aby dotrwać do napisów końcowych.
Założenie: Rozkosznie jędzowata cheerleaderka Kara (fantastyczna Zoe Levin) i osierocony łamacz serc Jordi przybywają do dziecięcego skrzydła szpitala - jedna za pośrednictwem karetki po tym jak straciła przytomność w czasie treningu, a drugiego udaje się załatwić wizytę z bezsprzecznie przystojnym, rozchwytywanym chirurgiem (Dave Annable z "Braci i sióstr") w nadziei, że przekona to, aby przyjął go jako pacjenta do swojego szpitala. Jordi, którego mam umarła rok wcześniej i został odesłany z powrotem do Meksyku w następstwie jej śmierci, teraz ma raka w swojej nodze - i chce najlepszego możliwego lekarza, aby przeprowadził jego amputację. Kara, której poboczna historia możliwego lesbijskiego romansu jest zbyt zabawna/śmieszna/idealna, aby nie zdobyć powaznych widzów, dowiaduje się, że jej serce nawala - i przez to, że zażywa narkotyki, ląduje na dole listy do przeszczepu.
Kara i Jordi spotykają się z innymi mieszkańcami tego śmiesznie dobrze urządzonego skrzydła (cholercia pokoje tych dzieci są takie ładne!): Leo, który również stracił nogę przez raka i ma najbardziej przenikliwe oczy na planecie (lub przynajmniej w telewizji); jego niegdysiejsza dziewczyna Emma, która walczy z anoreksją; kochający imprezy Dash (Astron z "Z archiwum X"); i pacjent w śpiączce Charlie, który opowiada serial swoim wszechwidzącym okiem (kiedy pragnie pizzy i oczyścić sumienie swojego taty - którego gra Thomas Ian Nichols z "American Pie").
Wybryki tych dzieciaków nadzoruje pielęgniarka Jackson, rola, którą nagrodzona Oscarem Octavia Spencer nasyca szorstkim humorem i lekkim powiewem tajemnicy - jakby sama poniosła jakąś głęboką, psychiczną ranę, którą zaczniemy powoli poznawać wraz z rozwijaniem się serialu.
Nie każdy aspekt odcinka pilotowego się udał: Zdolność Charliego do komunikowania się z ludźmi, którzy są nieprzytomni jest trochę zbyt naciągana; bogaty hipochondryk, grany przez Griffina Dunnego (który mieszka w szpitalu w zamian za darowizny) również nie ma za dużej wiarygodności - szczególnie odkąd spędza połowę swojego czasu na przebywanie z chorymi nastoletnimi chłopakami; a dorosłe postacie nie zostały całkowicie uformowane do końca odcinka.
Ale jak odcinek przechodzi do pełnej piwa imprezy na dachu, aby pożegnać się z nogą Jordiego, to nie jest trudne, aby zostać zmiecionym przez sączący się romans, powstające przyjaźnie i zaskakujące pokrewieństwo nastoletniej obsady. Pięknem "Red Band Society" jest to, że serial nie przedstawia swoich głównych postaci jako "chore dzieci" - ale po prostu jako dzieci, które okazały się zachorować.
Kiedy Jordi ma swój ostatni sprint po szpitalu - aby dostarczyć swoją "czerwoną opaskę" Emmie jak również poczuć grzmot dobrego biegu po raz ostatni - to trudne, aby nie zastanawiać się co wydarzy się dalej z tymi dzieciakami i ich opiekunami.
Co myslisz o odcinku pilotowym "Red Band Society"? Które postacie i wykonania przyciągnęły cię najbardziej, a które pozostawiły nieco sceptycznym? Napisz w komentarzu!