amelka
| 15-09-2014, 01:36:00
"Outlander" osiągnął jeden z wielu kluczowych momentów z pierwszej książki, na której jest oparty, ale nawet jeśli widziałeś co miało nadejść, sobotni odcinek nadal był trudny do oglądania.
Godzina rozpoczęła się z Claire (Caitriona Balfe) i Dougalem (Graham McTavish) jak stanęli twarzą w twarz z czerwonymi płaszczami, a nasza główna bohaterka zapewniła ich, że przebywała z klanem MacKenzie ze swojej własnej woli. Mimo to Claire musiała przekonać innego mężczyznę odnośnie swoich motywów: Jacka Randalla (Tobias Menzies), mężczyznę, który prawie ją zgwałcił, kiedy wpadła na niego po raz pierwszy przy kamieniach w Craigh na Dun.
Claire - której nagłe wspomnienie o jej mężu dostarczyło wyraźny kontrast między Frankiem a Jackiem - ostatecznie siada przy stole z kapitanem i przedstawia swoją sprawę, aby wznowić swoją podróż w spokoju. To wtedy Claire podnosi sprawę "reputacji" Jacka w zamku Leoch, w tym to, że raz "wykonał 100 batów po 100 batów dla biednego chłopaka z gór". Randall wyjaśnia swoją wersję wydarzeń, jak retrospekcje pokazują Jamiego (Sam Heughan) przyjmującego swoją karę za kradzież bez wydania żadnego dźwięku - coś czego straszny kapitan nie mógł znieść. Co następuje to zawstydzająca, bolesna i krwawa sekwencja - tak doskonale i niesamowicie zagrana przez Menziesa - która pokazuje po prostu jak głęboko sadyzm Jacka sięga. Ale jeśli chodzi o producenta wykonawczego Ronalda D. Moore'a, postrzega retrospekcję chłosty jako sposób, aby, ironicznie, uczłowieczyć i skontekstualizować postać.
"Szósty odcinek był ciekawą możliwością spojrzenia na tę szczególną historię oczami Jacka" - mówi. "Dokonaliśmy wyboru, aby nie pokazywać chłosty Jamiego z perspektywy samego Jamiego, ale perspektywy Jacka, co myślę, że było fascynujące. Wiesz jakie jest ujęcie Jamiego - to było do bani. Z punktu widzenia Jacka, chcę usłyszeć co myślał, kiedy wykonywał tą straszną rzecz na tym młodym chłopaku. Więc to dostarczyło nam sposób, aby dostać się do jego postaci".
Jeśli chodzi o znajdowanie człowieczeństwa w postaci, która jest tak zła, Moore kontynuuje: "Wszyscy wielcy złoczyńcy są ludźmi jak my wszyscy, mają miłości, obawy i pragnienia, ale zachowują się w inny sposób napędzani przez różne pasje czy różne udręki czy wady. Więc zawsze po prostu mówię o Jacku jako o gościu i tutaj jest jego szczególny dylemat i jego szczególny zestaw problemów. Nigdy nie rozmawialiśmy o nim jako o złoczyńcy do szpiku kości".
Co do Meziesa, mówi, że to ważne, aby nie był "ironiczny" w swojej "szatańskości", ale dodaje: "Sceny są trudne do kręcenia w tym, że musisz tam się trochę dostać, ale jest również pewna ilość rozkoszy z tego. Mówisz i robisz rzeczy, których nie możesz zrobić w prawdziwym życiu". Również ostrzega: "Jeśli rzeczy w szóstym odcinku są trudne, zakończenie sezonu przenosi to na zupełnie nowy poziom".
Co do tego jak serial radzi sobie z tymi trudnymi scenami, Moore wyjaśnia, że nie są umieszczany, aby wywoływać strach.
"Jak podchodzimy do tego filozoficznie w serialu to jest tak, że zawsze mówimy: 'Co jest prawdą tej sceny? Pewne straszne rzeczy mają się wydarzyć, pokażmy jest prawdziwie. Spróbujmy zrobić coś bolesnego co tak wygląda, coś co psychologicznie rani, aby wyglądało jak rani i nie celebrujmy tego'" - mówi Moore. "To nie jest styl serialu, aby mieć rozpryski krwi w zwolnionym tempie, to nie jest o celebrowaniu przemocy czy fetyszystyczny aspekt jak: 'Och, to będzie brudne i paskudne'. Demistyfikujemy to nieco. Nie chodzimy na palcach wokół tego, ale też nie wyolbrzymiamy tego za bardzo - po prostu znajdujemy prawdziwość w tym".
Co myślisz o tym odcinku?