Arek Tobiasz
| 31-08-2014, 18:03:02
Może to jest stosowne, że serial o nieśmiertelności po prostu nie znalazł właściwego sposobu, aby umrzeć.
Ostatni odcinek "Czystej krwi" był najbardziej rozczarowującym finałem jaki widziałem od dłuższego czasu. I mówię "rozczarowujący", ponieważ widziałem gorsze; finałowy odcinek "Dextera" przychodzi mi na myśli. Ale coś w mdłym smaku finału "Czystej krwi" czuło się prawie obraźliwie.
Jesica i Hoyt się pobrali, ponieważ to było największym życzeniem Billa, aby zobaczyć jak jego potomek bierze ślub? Bill po prostu musiał dać wykład Sookie odnośnie tego jak posiadanie dzieci czyni twoje życie wartym wszystkiego? Sookie potrzebująca rozmowy z wielebnym o planie Boga? Dla serialu, który raz skrytykował Teda Cruza i innych samozwańczych obrońców "Wartości rodzinnych", to były dość konserwatywne rzeczy.
Co się wydarzyło z transgresyjną zabawą "Czystej krwi"? Trudno pamiętać to teraz, ale kiedy serial zadebiutował, to kiczowaty, hedonistyczny klimat czuł się jakoś rewolucyjny - czy, w każdym razie, tak rewolucyjny jak serial, który później obejmował gwałt wilkopantery.
Wtedy, w 2008 roku, wampirza mitologia została kompletnie oswojona przez książki "Zmierzch" i ich bladego bohatera, Edwarda Cullena - który mógł pokonać swoje pragnienie seksu, krwi, snu czy czegokolwiek innego patrząc głęboko w oczy swojej dziewczyny. W przeciwieństwie do tego "Czysta krew" rozpoczęła się z nieuzasadnionymi wyraźnymi scenami erotycznymi, aby potem przejść do jednej z najbardziej śmiesznych krwawych rzezi w telewizyjnej historii później w tym sezonie. Postacie były cudownie dziwaczne, czy były wampirami, wilkołakami, wróżkami czy zmiennokształtnymi - nieważne czy byli hetero, homo czy biseksualne. Serial nie tylko chciał, abyś oglądał jak jego flaga dziwaczności powiewa. Chciał wbić tą flagę do twojego serca.
Na pewno, historia o Maryann - bachantce, która sprawiła, że ludzie lizali strusie jaja - nie miała w ogóle sensu. Ale, hej, to była historia o bachtance, która sprawiła, że ludzie lizali strusie jaja? "Czysta krew" zasługuje na szacunek za odwagę bycia kompletnie szalonym. I poprzez trzymanie się serialu pomimo całego tego szaleństwa, myślę, że zasługiwaliśmy na zupełnie szalony wielki finał - nie jakieś sentymentalne zakończenie w stylu Jane Austen kulminujące się ślubem. Nie zrozum mnie źle- uwielbiam Jane Austen! Po prostu nie sądziłem, że ona należy do Bon Temps.
Z biegiem czasu, przesadzona spuścizna serialu pomogła utorować drogę innym szalenie-genialnym dramatom, takim jak "American Horror Story". Ale tani dreszczyk emocji nie był jedyną rzeczą, która przyciągała do "Czystej krwi". Pierwszy sezon miał kilka dość fajnych porównań między walką wampirów o równość praw (po prostu musieli "wyjść z trumien") a prawdziwym zmaganiem społeczności LGBT o równe prawa. Ponieważ "Czysta krew" zadebiutowała gdzieś w okolicy czasu jak Kalifornia walczyła o Propozycję 8, te znaki "Bóg nienawidzi kłów!" nie czuły się po prostu jak puste żarty.
Twórca "Czystej krwi", Alan Bill, przyznał, że metafora stała się nieco bardziej skomplikowana w czasie: "Patrząc na te wampiry w serialu jako metafora dla gejów i lesbijek jest tak prosta i tak łatwa, że to jakoś czuło się próżne" - powiedział na konferencji prasowej w 2009 roku. "Jeśli naprawdę staniesz się poważny odnośnie tego, cóż, wtedy serial może być postrzegany jako bardzo homofobiczny, ponieważ wampiry są niebezpieczne: Zabijają, są niemoralne". Ale po prostu, oferując zróżnicowany szereg różnorodnych postaci homo, hetero i bi - dobrych i złych, monogamicznych i rozwiązłych, krwiożerczych i wegetarianach - to czuło się progresywne dla mnie. Fikcja ma sposób, aby otworzyć umysły, które mogłyby zostać zamknięte. Każdy kto pojawił się w serialu wierząc, że dziwni ludzi mogą zostać zdefiniowani przez jedną dowolną rzecz mogą odkryć, że ich punkt widzenia został zakwestionowany, szczególnie w serialu, który posiada geja, który uwielbiał się malować i stał się jedną z najbardziej kochanych postaci.
Dla mnie, jednym z najbardziej wpływowych chwil finałowego sezony było to, kiedy Bill, wiedząc, że umierał na Hep-V, starał się zostawić swój majątek Jessice - ale usłyszał od swojego prawnika, że stan "nie uznaje potomstwa jako dziecka". To prawda, scena kończy się tym jak wysysa prawnika do cna. Ale jak wściekła satyra to była o prawach marginalizowanych i umierających, to była bardzo poważna scena. Jeśli widzowie byli przeciwko prawom gejów przed obejrzeniem tego, to mogło sprawić, że przemyśleli nieco bardziej ten problem.
Oczywiście całe skoncentrowanie się na małżeństwie i dzieciach w finałowym sezonie również czuło się jak wymówka. Pomysł, że zarówno wampiry jak i ludzie mogą szczęśliwie się puszczać już zawsze zniknął jak prawie wszyscy w Bon Temps otrzymali swoją parę. Arlene z wirusem Hep-V nawet rozpoczęła pozbawiony seksu związek z wampirem (na pewno są prezerwatywy w Bon Temps?), a Jason, męska dziwka, zakończył przytulając się do byłej dziewczyny Hoyta nie naruszając przy tym jej bielizny. Co gorsza, Bill zasugerował, że jego życie dosłownie nie jest warte prowadzenia jeśli nie może dać Sookie dzieci. "Mamy dzieci" - mówi. "Może spotkamy dzieci naszych dzieci, ale potem odejdziemy, a to, to jest życie".
Nie istnieją inne sposoby, aby zdefiniować sensowne istnienie? Oczywiście mnóstwo ludzie nie chce mieć dzieci, czy po prostu nie może. Pewni geje czy biseksualni ludzie wierzą, że cały pomysł tworzenia monogamicznych związków jest zaprzeczeniem całej idei oryginalności. Więc to jest nieco obraźliwe, że romantyczny bohater tego serialu żyj dumniej i pozwól żyć powinien być tak zaciekle heteronormatywny. Również odnosząc się do śmierci Billa jako jedynego sposoby, aby mogła wieść "normalne życie". Jak dwójka najdumniejszych outsiderów Bon Temps ostatecznie chciała tak bardzo być "normalnymi"? Odkąd "Czysta krew" rozwinęła taką ustaloną definicję tego co jest "normalne"?
Poza tym, prosząc swoją prawdziwą miłość o zabicie siebie nie jest w ogóle romantyczne. Zmuszenie Sookie do zrobienia czegoś czego nie chce wykonać, tylko po to, aby zaspokoić swoją koncepcję tego jak jej żyje powinno wyglądać. Jeśli Bill byłby rzeczywiście romantyczny, zapytałby ją jak wyobraża sobie swoją własną przyszłość. Potem doszliby do jakiegoś wspólnego planu. W końcu, to rozczarowujące, że Bill przekształcił się po prostu w kolejnego staromodnego patriarchę z Południa, wraz ze sposobem w jaki uznał, że Jessica powinna wziąć ślub już teraz, tylko po to, aby mógł "ją oddać".
Dawno, dawno temu, "Czysta krew" grała z płciowymi rolami w dość przewrotny sposób. Kobiety w dużej mierze rządziły w Bon Temps: Maryaan kiedyś miała moc kontrolowania całego miasta. Lillith miała kiedyś moc kontrolowania Billa. Pam miała taką samą władzę nad Erickiem jaką on miał nad nią - można powiedzieć, że mieli dość równą relację, jeśli tylko dlatego, że są tak równi w dominowaniu innych ludzi. Więc to trochę smutne, że pod koniec, Hoyt zabrał Jessicę do domu tatusia, krzycząc: "Tak, proszę pana!" przez cały czas, a Jessica przyznała, że marzyła o ślubie odkąd była małym dzieckiem. "Mogę być wampirem, Bill" - powiedziała - "ale jestem również dziewczyną". Jakby pragnienie ślubu zostało wyryte w jej chromosomach.
To prawda, było tak wiele innych problemów z finałem. Nie dostaliśmy wystarczająco dużo czasu z innymi najlepszymi postaciami: Erickiem, Pam i Lafayettem. (Chociaż może oglądanie pokrytego krwią Erica jak potrząsa swoją głową w rytm muzyki w samochodzie było wystarczająco dobre). Fakt, że śmierć Billa wyglądała jak wycięta scena z tandetnego filmu grozy sprawił, że to zostało pozbawione jakiejkolwiek prawdziwej emocji. I największy problem? To po prostu nie było zabawne.
Może za dużo myślę o polityce serialu. Violet kiedyś powiedziała Jasonowi, że wszystko czego kiedykolwiek chciała od niego to życie w świecie "bez bystrości, czy intelektu". Kiedy serial naprawę działał jako naturalny, mydlany spektakl, to wszystko czego również chciałem od "Czystej krwi". Ale nie mogę nic na to poradzić, że oglądając tę finałową scenę - kiedy Sarah Newlin, teraz jako seksualna niewolnica, przyznaje, że "nie ma niczego", aby być wdzięcznym w to Święto Dziękczynienia - zdaję sobie sprawę, że to jest jakoś prorocze.
"Nic" było ostatnim słowem wypowiedzianym w ostatnim odcinku "Czystej krwi". Może to pasowało: Co ten głęboko radykalny serial ostatecznie wyróżniło? Nic. Po co spędziliśmy siedem sezonów oglądając ten serial? Po nic.
Być może lepiej byłoby żyć w świecie bez intelektu; tam, twoje oczekiwania byłby niższe. Ale ostatecznie, nadal jestem wkurzony na to z czym pozostawił mnie ten finał.
Jesteś fanem „Czystej krwi”? Może chciałbyś mieć gadżet związany z twoim ulubionym serialem? Kliknij tutaj, aby zobaczyć dostępne produkty.