Gwiazda „Jane the Virgin” Gina Rodriguez chce być latynoską Meryl Streep


Monika   Monika | 24-08-2014, 21:53:52


Gwiazda „Jane the Virgin” Gina Rodriguez chce być latynoską Meryl Streep

Gina Rodriguez zajęła stanowisko wcześnie w swojej karierze. Absolwentka NYU Tisch (która rapowała w 2012 roku na festiwalu Sundance hit „Filly Brown”) nie zagra postaci, chyba, że może służyć jako wzór do naśladowania dla młodych Latynosów.


Bierze teraz udział w zamieszaniu wokół serialu stacji CW „Jane the Virgin”, niespodziewanego hitu lipcowych konferencji prasowych Television Critics Association jeszcze przed swoją oficjalną premierą 13 października. Rodriguez jest obecnie przedstawiana przez nas jako „Następna Wielka Rzecz”.

Jak planujesz rozwijać swoją karierę?

Widziałam wywiad, który przeprowadzono z Ritą Moreno dawno temu, kiedy jeszcze byłam w liceum, zanim zaczęłam interesować się teatrem. Odmawiała grania pewnych ról, z powodu tego, jak się z nimi czuła i jak postrzegały by ją młodsze dziewczyny. Uznałam to za interesujące, ponieważ moi rodzice nigdy nie uważali, że taka zmiana może przyjść przez sztukę. Widzę tych cudownych laureatów Emmy, Złotych Globów czy Oscarów, którzy mówią mi, że mogę coś zrobić ze swoją sztuką, coś innego niż tylko fantazyjne sukienki i zabawa w udawanie. Zawsze jest ktoś, kto otworzył drzwi przed tobą. Pomysł bycia ofiarnym barankiem, czy bycia skomplikowanym aktorem naprawdę nie był prawdziwy; bardziej chodzi o to, żeby trzymać się tego w co wierzysz. Nie widziałam kolorów jako młoda dziewczyna; myślałam, że nawet nie istniejemy... a potem zobaczyłam, co robi Rita i uświadomiłam sobie, że potrzebujemy mieć większy wpływ. To ustawiło mój kurs. I przywykłam do mówienia, że będę latynoską Meryl Streep pewnego dnia. (Śmiech.)

Mówisz o tym, że przyjmujesz tylko takie role, z których możesz być dumna. Co takiego było w „Jane the Virgin”, co sprawiło, że granie jest takie atrakcyjne?

To było jak powiew świeżego wiatru, kiedy przeczytałam scenariusz i poczułam, że on reprezentuje sposób w jaki dorastałam – tą podwójną tożsamość. Mówią „musimy zobaczyć więcej latynoskich historii”. Nie ma poczucia, że ktoś jest zwolniony ze względu na swoje pochodzenie etniczne. Jestem dumna z faktu, że mam tą podwójną tożsamość. Uważam, że to bardzo interesujące w tej branży, chcemy się tym podzielić. Myślę, że to jest w Amerykańskiej kulturze: dziel i rządź, prawda? Ale to takie ograniczające. Nie jestem zdefiniowana przez fakt, że moi rodzice mówią po hiszpańsku, albo że moja karnacja jest ciemna. Jestem definiowana przez mój charakter, a w moim charakterze jest bycie silną kobietą, która jest niezależna, która podąża za swoimi marzeniami, która pragnie miłości, rodziny, pragnie odnieść sukces, tak jak każdy na tej planecie. Uważam, że to ograniczające, kiedy kobiety o moim kolorze skóry grają jedynie bardzo określone role, jakby historie latynoskie były różne. Nie ma żadnych różnic! Tak, bycie pokojówką i bycie artystką krajobrazów... to są wspaniałe profesje, dobrze płatne. To znaczy, moja siostra jest nianią i zarabia więcej niż większość moich przyjaciół. To są wspaniałe, cudowne kariery, tylko to nie są jedyne historie. I wierz mi, nie tylko Latynosi wykonują te prace. Czuję się bardzo ograniczona możliwościami, jakie mam w Hollywood, granie pokojówek, ciężarnych nastolatek, uzależnionych od narkotyków. To wszystko istnieje, ale to jest w każdej grupie etnicznej i kulturze. Chcę opowiadać historie, które pokazują małe dziewczynki, ponieważ kiedy byłam młodsza, nie widziałam nas w „Casablance” i tych wszystkich fenomenalnych filmach, które opowiadały ludzkie losy.

A serial przyszedł w momencie, kiedy telewizja zaczęła być dużo bardziej reprezentatywna.

To jest bardzo zachęcające. A „Jane the Virgin” jest właśnie taka. To jest po prostu historia o dziewczynie, która próbuje realizować swój plan, znaleźć męża ze swoich marzeń, wykonywać pracę swoich marzeń i żyć normalnym życiem, jak każdy. Potem jest to szalone zamieszkanie, które mogło się przydarzyć każdemu, komukolwiek na świecie, a zdarzyło się jej. I zaczyna opowiadać historię. Teraz małe dziewczynki spojrzą w górę i będą jak „oto jesteśmy w innej historii, jako bohaterki, jako ludzie, którzy wygrywają”. Każda grupa etniczna zasługuje, żeby mieć swoją własną taką historię, ponieważ to jest ludzka historia. Kiedy czytałam scenariusz do Jane, byłam jak „oto jest! Czekałam na to!” Myślałam tak różnie o sobie kiedy dorastałam i co trzeba zrobić aby zmienić to postrzeganie takich ludzi jak ja, kobiet, piękna i tych rzeczy, jestem jak „hej, jeśli Rita mogła to dla mnie zrobić i sprawiła, że poczułam, że też mogę to zrobić, to mam nadzieję, że ja mogę to zrobić dla kogoś innego”.

Z jakimi osobistymi i profesjonalnymi przeszkodami musiałaś się uporać?

Mam chorobę tarczycy odkąd skończyłam 19 lat. Miałam nadczynność, niedoczynność tarczycy i było mi ciężko utrzymać wagę. To było coś, co nie sądziłam, że będzie możliwe mając chorobę tarczycy. Przez chwilę patrzyłam na siebie i na to co było widać na ekranie i w magazynach i mówiłam „to nigdy nie będzie możliwe, ponieważ nie ma sposobu, żebym mogła osiągnąć ten piękny rozmiar”. Musiałam spojrzeć na siebie i pogodzić się, że jestem ograniczona przez to, co dał mi Bóg. Kiedy się od tego uwolniłam, byłam zdolna do wszystkiego, bo nie byłam już ograniczona przez tą mentalność, która powstrzymywała mnie zanim nawet spróbowałam. Jedyna droga do sukcesu wiedzie przez porażki, ale nie zatrzymujemy się przez te porażki, bo wiemy, że nie ma nic, co może nas powstrzymać poza nami samymi... I nie zgadzam się na to, żeby pieniądze decydowały o moim szczęściu i dyktowały, jakie mam podjąć decyzje. Kiedy wybieram rolę z powodu pieniędzy, a nie dlatego, że wierzę w projekt, wyrządzam krzywdę temu projektowi.

Czy masz awaryjny plan, jeśli aktorstwo nie wypali?

Chodziłam do NYU Tisch School of the Arts. Niestety, nie mam awaryjnego planu pod względem wykształcenia, ale z powodu tego, jak zostałam wychowana, nigdy nie bałam się ciężkiej pracy. I nie wierzę, że nie uda mi się żyć z czegoś innego niż aktorstwo.

Co było największym niepowodzeniem w twojej karierze do tej pory?

Nie widzę takiego. Musiałam odrzucać role, które mogły być przełomowe, albo atrakcyjne finansowo, ale musiałam w nie wierzyć, żeby można było uwierzyć we mnie. Zawsze powtarzam sobie „czy to będzie coś, z czego będziesz dumna i byłabyś w stanie powtórzyć? Czy będziesz na sobie zła, jeśli to odniesie sukces, a ty nie będziesz tego częścią? Czy pozwolisz, żeby ego wkroczyło?” I jeśli odpowiedzią jest „nie”, wiem, że postępuję słusznie i mam wiele szczęścia w tym zakresie. Czuję, że jestem właśnie tam, gdzie powinnam być.

Odrzuciłaś na tej zasadzie rolę w „Pokojówkach z Manhattanu” stacji Lifetime. Jakie jeszcze role odrzuciłaś?

Chodziło o moją podróż i historię, jaką chciałabym opowiedzieć i zmiany, jakie chcę kreować. Film i telewizja to fikcyjna rzeczywistość, która odzwierciedla naszą codzienność. Nie przyłączyłam się do „Pokojówek z Manhattanu”, nie chciałam, żeby to było moje wejście. Również spasowałam jeśli chodzi o ten film o hip-hopie – nie pamiętam jak się nazywał, ale nie wszedł do dystrybucji – ponieważ był naprawdę negatywny w sensie pokazywania Latynosów w naprawdę negatywnym świetle, a oni chcieli w ogromnym zakresie zmienić moje podejście i po prostu nie mogłam tego zrobić. I, dzięki Bogu, nie musiałam niczego zmieniać, ponieważ to jest to, co powinnam robić. Taka powinna być moja droga. Czy ta podróż ma trwać 1 czy 10 sezonów, biorę to, co mogę, ponieważ to jest historia, którą chcę opowiedzieć.

Jak myślisz, w jakich produkcjach telewizja w prawidłowy sposób pokazała Latynosów?

Jestem naprawdę podekscytowana serialem stacji ABC „How to Get Away With Murder” i Karlą Souza, która gra studentkę prawa. To zdecydowanie pokazuje takie dzieciaki, z jakimi dorastałam. Jestem też podekscytowana z powodu Cristeli Alonzo [„Cristela” stacji ABC]. Film i telewizja powinny być odzwierciedleniem rzeczywistości, prawda? Chcemy po prosty zobaczyć kawałek życia. Chcemy mieć możliwość poczuć więź. Chcemy płakać. Chcemy oglądać nasze życia na ekranie. Dla mnie jasne jest, że producenci muszą wyjść ze swoich gabinetów i naprawdę przyjrzeć się życiu. Żyjemy w multi-kulturowych związkach. Mówimy kilkoma językami. Mamy w tym kilka różnych religii. Mam żydowskich przodków, moja siostra przeszła na Judaizm. Mam chrześcijan, katolików i buddystów w rodzinie. Mam wielorasowe i wieloetniczne relacje. Musimy zacząć obsadzać daltonistów, bo nie ma już podziałów.

Gdzie Hollywood najczęściej popełnia błąd w portretowaniu Latynosów?

Że zawsze chodzimy wkoło w sombrero na głowach, z jalapeño w ręce i taco w drugiej. To nigdy nie było prawdziwe. Wszyscy jesteśmy dumni z tego skąd pochodzimy, nieważne z jakiej religii czy kultury się wywodzimy. Kochamy swoje rodziny, kochamy swoje tradycje. Ta duma nigdzie się nie rusza. Ale czy nosimy flagi na ramionach? Nie. Czy zawsze mówimy po hiszpańsku i jesteśmy w ciąży? Nie. To jest tak bardzo nieliczne i między nami, a to przekracza granice. Nikt nie jest zwolniony z przeżywania trudności i odnoszenia sukcesów. Co odbieramy nieprawidłowo przez te produkcje, to to, że historie Latynosów są różne od wszystkich innych. Albo historie czarnych nie różnią się niczym od innych. Nie chcemy być ograniczani tylko do naszego świata czy naszego koloru skóry. Chcemy to przekroczyć. Chcemy być zapraszani na te same przyjęcia, co wszyscy inni.

Jaką wiadomość masz prawdziwą nadzieję wysłać młodym kobietom, które są podobne do Jane?

To nie jest specjalnie dla jednej grupy etnicznej. Będziemy reprezentować ludzką historię z nową twarzą, która jeszcze nie była pokazywana. Chciałabym, żeby małe dziewczynki były w stanie zobaczyć, że ich odmienność czyni je wyjątkowymi; jesteśmy niedoskonale doskonali jak każdy inny. Co jest piękne w Jane, to to, że mogłaby nią być każda dziewczyna. Jane nie jest specjalnie Latynoską; ona jest specjalną dziewczyną, która jest typowa i która chce spełnić swoje marzenia. Chcę zmienić normy piękna. Jem ciastka i brownies, ale nikt nie rozmawia o tym, jak wyglądam w tym serialu. Nie ma rozmów na ten temat, bo nie powinno być żadnych. Bo jedyną osobą, która przejmuje się faktem jak wygląda w lustrze jestem ja.

Charakterystyka

Wiek: 30; urodzona: Chicago; wielki przełom: „Filly Brown” (2012); przedstawiciel: Carlos Carreras, APA; David Guillod i Jeff Morrone, Intellectual Artists; Karl Austen i Peter Sample, Jackoway Tyerman.

 



Kategorie: Spoilery Aktorzy Wywiady Telewizja Nowe seriale 
Seriale: Jane the Virgin 

Zobacz również: