karoll
| 22-08-2014, 03:12:39
Capaldi pamięta samochód, który przyjechał po niego do jego domu w sierpniu zeszłego roku, aby zabrać go na nagranie programu telewizyjnego „na żywo”, w którym to miały zostać ogłoszone nowiny o jego angażu do roli Doktora. Pamięta, ponieważ samochód zabrał go jedynie na parking. „Jak w tanim szpiegowskim filmie, wysadził mnie i kazał czekać na kolejne auto”, mówi aktor, którego pierwszy odcinek w roli Doktora zostanie emitowany 23 sierpnia. „Potem zostałem posadzony na tylnym siedzeniu, przykryty kocem i zabrany do miejsca, gdzie zostałem Doktorem. Naprawdę tak było”.
Oto kilka słów na temat Doktora: to kosmiczny podróżnik w czasie (gatunek: Władca Czasu), który raz na jakiś czas zmienia swoja postać. Wielu aktorów wcieliło się w ponumerowanych Doktorów: Pierwszy (William Hartnell), Drugi (Patrick Troughton), aż do Jedenastego (Matt Smith). W listopadowym odcinku specjalnym z okazji 50-lecia serialu pojawiła się kolejna inkarnacja Doktora z czasów wojny – John Hurt, jednak Capaldi nadal pozostaje Dwunastym. Żeby się nie pogubić.
Jeszcze cztery lata temu ten serial BBC był jedynie kultową ciekawostką. Wtedy pojawił się cudownie radosny Jedenasty, grany przez Matta Smitha. „The Day of the Doctor” został wyemitowany jednocześnie w 94 krajach (światowy rekord), a 2,4 miliona Amerykanów zdecydowało przełączyć się na BBC America. Serial jest najbardziej dochodowym interesem BBC, a spoilery są strzeżone niczym królewskie sekrety. Oto szalona jazda Capaldiego.
Co jest takiego fajnego w nowym Doktorze? Zarówno Smith, jak i jego poprzednik David Tennant mieli mniej niż 35 lat, kiedy przejmowali stery TARDIS (flagowy statek kosmiczny Doktora), podczas gdy Capaldi ma 56. Producenci Steven Moffat i Brian Minchin chcieli starszego aktora, częściowo żeby pokazać zmęczenie postaci po trudach ostatniego sezonu. Nie chcieli również kolejnego słodziaka. „Chcieliśmy Doktora, który będzie nieprzewidywalny”, mówi Minchin. „Żebyśmy mogli uczynić go niebezpiecznym”. Dlatego Dwunasty jest niegrzeczny i nieodpowiedzialny, lecz nadal zależy mu na losach wszechświata. Capaldi, brytyjski gwiazdor znany z roli stratega politycznego z komedii „The Thick of It” był ich pierwszym wyborem.
Podczas rozmów Capaldi – długoletni fan Doktora – często niepoprawnie nazywa swoją postać Doktor Who, a nie Doktor. Wśród fanów to właśnie owo „Who” odróżnia znawców od pozerów. Jednak aktor sięga do początków serialu, kiedy to bohater był na ekranie nazywany Doktorem Who. Tak, Capaldi jest aż tak oldschoolowy. Ponadto w wieku 14 lat Capaldi tak bardzo chciał zostać przewodniczącym fanklubu Doktora, że dosłownie zasypał BBC listami. Sekretarka producenta była tak zdenerwowana, że żartowała, iż liczyła, że młody Capaldi zostanie doprowadzony do porządku przez złowrogich Daleków (jej życzenie może się spełnić w odcinku z 30 sierpnia). Porozmawialiśmy z Capaldim o jego historii z Who, mrocznej stronie Doktora oraz o granatowym garniturze.
Plotka głosi, że spaliłeś wszystkie swoje Doktorowe gadżety.
Miałem całe stosy tych rzeczy: gry, znaczki, scenariusze, autografy. Pewnego dnia zadecydowałem: Nie jestem już tym samym człowiekiem. Jestem dzikim artystą! Nazwałem to stosem próżności, ale tak naprawdę nie spaliłem rytualnie na stosie, tylko zwyczajnie wyrzuciłem.
Czy jako dziecko marzyłeś o dniu, w którym zagrasz Doktora?
Nigdy. Jako dziecko bawiłem się w Doktora na podwórku, robiąc to samo co on w telewizji. Ale jako aktor nigdy nie zastanawiałem się „Co by tu zrobić, żeby zostać Doktorem?”
Jak w takim razie do tego doszło?
Mój agent zapytał: „Co byś powiedział na rolę Doktora Who?”. Roześmiałem się, ponieważ nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale jak tylko opowiedziano mi o całej idei, pomyślałem: „Jak cudownie!”
Co było potem?
Pracowałem na planie „Muszkieterów” w Pradze, więc minęło sporo czasu, zanim zdołałem się spotkać ze Stevene, Brianem i [dyrektorem ds. castingu] Andy'm Pryorem. Wszystko odbyło się w sekrecie. Podczas przesłuchać Matta zostali nakryci w jakimś małym hoteliku. Dlatego zdecydowali, że najbezpieczniejszym miejscem będzie salon Stevena. Napisał kilka scen specjalnie dla mojego Doktora.
Moffat powiedział, że przetestowali Cię dodatkowymi zabawnymi scenami.
Były świetne! Jedna z nich to scena regeneracji, której niestety nigdy nie nakręciliśmy. Doktor nie mógł się zobaczyć i pytał Clarę [swoją towarzyszkę, graną przez Jennę Coleman]: „Jak twarz? Dobrze wygląda?”. Ona na to: „Jest OK”. On: „Co masz na myśli, że jest OK?”. A ona: „Cóż, jest na niej trochę więcej linii”. A on: „To wszystko, na co zwracasz uwagę? Czekaj, nie jestem stary, prawda?”
Czy wtedy zdecydowałbyś się na tę rolę?
Zapytałem jaki był ich plan na ten serial. Nie chciałem być Doktorem Who w „Doctorze Who”, który by mi się nie podobał. Oni również musieli zdecydować, czy się nadawałem. I zdecydowanie nie wydawało mi się, że tak było.
Dlaczego? Aktorzy zawsze tak mówią.
Koncentrujesz się tak bardzo, że nie wiesz, co dzieje się dookoła. Czujesz, że coś idzie nie tak. Wróciłem do Pragi z myślą, że świetnie się bawiłem, ale że to wszystko. Byłem szczęśliwy, kiedy tak jakby się zgodzili.
„Tak jakby”?
To BBC. Każda decyzja musi być zatwierdzona przez grono osób, zanim zostanie ogłoszona. Człowiek martwi się, że w każdej chwili może pojawić się ktoś, kto stwierdzi, że mu się nie podoba.
Oczywiście później zgodziłeś się na mroczniejszego Doktora?
To pasuje do kogoś w moim wieku. Matt i David mogli być całkiem mroczni. Ale mieli wspaniałą młodzieńczą energię. Z moim Doktorem trudniej sobie poradzić. Ciężko się z nim żyje, ale bez niego też trudno. Znacie ten typ: „Lubię go, to ekscytujący człowiek ale trochę mnie męczy i cieszę się, że nie jest moim mężem”.
Mówiłeś również o nim „rock and rollowy”. Przez granatowe spodnie rurki.
Zawsze widziałem swojego Doktora z taki sposób. Ponieważ jest to tak duży serial, każdy [w BBC], kto miał jakiś pomysł co do wyglądu, musiał to zobaczyć, więc sprawdziłem wszystkie sugestie.
Na przykład?
Najgorsze kombinacje! Rzeczy, które kojarzą się ludziom a Doktorem: satynowe marynarki, szaliki, wielkie kapelusze. Ale upraszczałem wszystko i przesuwałem się w stronę mroku, żeby w końcu stworzyć atmosferę, w której poczuję się jak Doktor.
W serialu nosisz złotą obrączkę. Czyj to był pomysł?
Doktor nosił obrączkę już wcześniej. Przed angażem zwiedzałem plan „An Adventure in Space and Time” [program BBC o początkach „Doctora Who”] i była tam również wnuczka pierwszego Doktora Williama Hartnella. Pokazała mi pudełeczko z rekwizytami z tamtego planu, w tym tę cudowną obrączkę. Później miałem opaskę z kamieniem [tak jak Hartnell]. Kamień otrzymałem od jubilera wraz z notką od jego syna z opisana historią tegoż kamienia, która była bardzo wzruszająca.
Dlaczego?
Kamień miał przypominać wszystkie osoby, które Doktor stracił. Ale to nie było smutne. Miało przypominać, jakie radosne może być życie. Kiedy podróżujesz w czasie i przestrzeni, wszyscy ludzie, których znasz, w końcu odejdą. Ale również będzie mógł znów ich spotkać.
Gdzie będziesz podczas emisji premierowego odcinka?
Na pokazie w Londynie. Pojawienie się mojego Doktora będzie całkiem straszne. Ale taka historia jest magiczna. Kiedy spotykam ludzi – jeszcze nie pojawiłem się w serialu, ale jestem rozpoznawany, bo pojawiłem się w regeneracji Matta – oni się uśmiechają. Cieszą się, że widzą Doktora. Wyobraź sobie jakie to cudowne, kiedy ludzie uśmiechają się na twój widok.
„Doctora Who” można oglądać w soboty na BBC America.
Jesteś fanem „Doktora Who”? Może chciałbyś mieć gadżet związany z twoim ulubionym serialem? Kliknij tutaj, aby zobaczyć dostępne produkty.