Sean Bean wyróżnia się w odcinku pilotowym "Legends"


Arek Tobiasz   Arek Tobiasz | 15-08-2014, 00:23:13


Sean Bean wyróżnia się w odcinku pilotowym

Martin Odum ma pewne problemy. Nie widział swojego syna od miesięcy; jest rozwiedziony; jego jednorazowe spiknięcie wygląda jakby miała pozostać jednorazowym spiknięciem. I może nawet nie być Martinem Odumem.


"Legenda", jak tytuł serialu "Legends" (TNT) nas pomocnie informuje, jest sfabrykowaną tożsamością w pracy pod przykrywką dla rządu Stanów Zjednoczonych. Martin Odum, w tej roli Sean Bean z "Gry o tron", ma kilka tych legend, ale zmaga się z tym, aby oddzielić siebie od tych fałszywych tożsamości i rozpoczyna kwestionować to kim naprawdę jest. To jest intrygujące założenie, ale zostaje zagubione w odcinku pilotowy serialu na rzecz dowcipnego przekomarzania między Odumem a jego współpracownicą/miłostką i nudnymi, nierozbudowanymi postaciami.

Odcinek pilotowy rozpoczyna się od Oduma działającego pod przykrwyką jako Lincoln Dittman, jąkający się mężczyzna w średnim wieku, który zostaje zastraszony bronią przy swojej szyi w ciągu dwóch minut. Sądząc po występie Oduma jako Dittman, agent pod przykrywką oglądał mnóstwo "Breaking Bad" w swoim wolnym czasie: Jego Dittman ma tę samą jowialność "och, jejku, ja?" co Walter White przed Heisenbergiem, co może być zarówno hołdem jak i zerżnięciem w zależności od tego jakim pasjonatem postaci Waltera White'a jesteś.

Chociaż to nieco pocieszające, aby zobaczyć postać przypominającą kogoś kogo znamy tak dobrze, ale to również jest trochę oszustwo. Żadna z postaci w "Legends" nie jest zupełnie oryginalna i może być umieszczona w małej, schludnie opisanej przegródce: Jest komputerowy spec, twardzielka (Ali Larter), spłukana była żona (Amber Valletta). To jest odcinek pilotowy, więc jest mnóstwo czasu, aby te postacie się rozwinęły, ale to nie jest pocieszające jak kończymy odcinek (jakoś) rozumiejąc tylko jedną postać.

Powiedziałem "jakoś", ponieważ Martin Odum jest zupełną tajemnicą, nawet przed samym sobą. Zauważa, że nieznany mężczyzna śledzi go w tym odcinku, a potem odciąga na bok, tylko, aby mężczyzna powiedział: "Nie wiesz, gdzie się twoje życie zaczyna, a twoja legenda kończy", ujawniając, że Martin Odum jest po prostu kolejną legendą. To jedna z kilku klimatycznych części odcinka, chociaż to nadal nie jest szalenie ekscytujące - nie znamy nawet Oduma na tyle długo, aby się przejmować o to kim jest, ponieważ nawet nie wiemy kim według nas jest, poza tym, że jest agentem pod przykrywką z byłą żoną i dzieciakiem.

Również wiemy to, że kiedyś sypiał z Crystal McGuire (Larter), jego koleżanką agentką. Wiemy to, ponieważ, jak McGuire beszta Oduma, podnosi brwi i się uśmiecha ironicznie. "Czy to jedyny powód, dla którego jesteś zła na mnie?" Gniewny wyraz znika z twarzy McGuire jak oferuje mu prawdziwą ripostę: "Nie pochlebiaj sobie, Martin. Byliśmy dorosłymi, którzy popełnili błąd". Scena wygląda tak jakby miała wyglądać, gdyby została wyciągnięta prosto z seksownego dramatu, ale zamiast tego pojawia się jako boleśnie nienaturalna. (Jednak, Sean Bean próbujący flirtować jest czymś wartym oglądania w kółko).

Na szczęście, "Legends" dostaje tą godną pożałowania wymianę stosunkowo wcześnie w odcinku, a później, McGuire i Odum okazują się być dobrym zespołem, kiedy przychodzi czas na ich ujawnienie. Ich główny cel umieszcza palec na przycisku, który ma zdetonować bombę, a to zależy od Oduma, aby odwieść go od tego planu w napiętym momencie - który mógłby być jeszcze bardziej napięty jakbyśmy nie wiedzieli, że Odum jest główną postacią tego serialu i że nie umrze w najbliższym czasie. Inne postacie, z drugiej strony, nie są bezpieczne. Zarówno informator Oduma jak i komputerowy spec umierają w tym odcinku.

"Legends" może nie jest zmieniającym życie dramatem teraz - może nigdy nie będzie (co jest prawdopodobne) ale, nawet pomimo wad odcinka pilotowego, serial ma potencjał: Członkowie obsady Larter, Morris Chestnut, Tina Majorino i Steve Harris są obiecującymi aktorami, którzy mają talent do zrobienia czegoś więcej z ich postaciami jeśli scenarzyści dadzą im szansę, a oglądanie Beana przenoszącego się z legendy do legendy, z tygodnia na tydzień brzmi dość ciekawe samo w sobie. Ograniczając niezręczne flirty do minimum, uczynienie scen akcji grą o większe stawki, a "Legends" może być warte przerwy od swojego własnego kryzysu tożsamości, aby obejrzeć serial.



Kategorie: Premiery seriali Recenzje Telewizja Nowe seriale 
Seriale: Legends 

Zobacz również: