Arek Tobiasz
| 14-08-2014, 19:10:30
Jak na komedię o dorosłym mężczyźnie w kostiumie psa, "Wilfred" (FX/FXX) zaskakująco się rozwinął w jeden z najmroczniejszych seriali naszych czasów - i dwuczęściowy środowy finał serialu okazał się być jego najbardziej zakręconą godziną do tej pory.
Pomimo szybkiej progresji jego raka płuc, Wilfred rozpoczął godzinę w świetnym humorze jak jego "boska misja", aby pomóc Ryanowi znaleźć szczęście wreszcie osiągnęła swój cel. Ale zaskakująca wizyta byłego Jenny zagroziła zrujnowaniem wszystkiego, wysyłając Wilfreda w korkociąg w czasie jego ostatnich dni, zanim ostatecznie umarł. (Tak jak powiedziałem, mroczne).
Dobra, oto miejsce, w którym zrobiło się szalenie: Zanim umarł, Wilfred przekonał Ryana, żę był rzeczywiście bogiem o imieniu Madaman (Mataman? Mattdamon?), i że został wysłany do Ryana, aby pomóc mu osiągnąć szczęście. Ta historia została potwierdzona przez mamę Ryana, która ujawniła, że jego prawdziwym ojcem był Charles, przywódca Stada Szarego Pasterza. Charles przywykł do nauczania o "wybrańcu", któremu przeznaczone jest spotkanie z "psim bogiem", ale zanim Ryan miał wielkie nadzieje, jego matka powiedziała mu, że Charles zginął w więzieniu.
W pełni wierząc, że to jest prawda - bo dlaczego nie - Ryan pozwolił duchowi Wilfreda poprowadzić siebie do starej stodoły, gdzie spotkał Charlesa (który zupełnie nie zginął w więzieniu, tak przy okazji). Charles wyjaśnił, że nie ma czegoś takiego jak "psi bóg" czy "wybraniec"; zupełnie wymyślił obie koncepcje z powietrza. Aby dodać tajemniczości, członek kultu, który przywykł do przebierania się jako psi bóg wyglądał dokładnie jak Wilfred.
Jak cała prawda zaczęła się rozpływać, widzowie zostali potraktowani montażem retrospekcji między Ryanem a Wilfredem - tylko tym razem, to było bardzo widoczne, że Ryan rozmawiał z prawdziwym, nie mówiącym psem przez cały czas. Wszystkie kłótnie, wszystkie krętactwa, cały chaos został sprowadzony tylko i wyłącznie przez Ryana bez żadnej pomocy Wilfreda.
Tutaj, to macie, ludziska: "Wilfreed", którego nauczyliśmy się tolerować w ciągu ostatnich czterech sezonów nie był ani psem ani bogiem, a raczej wytworem wyobraźni Ryana. Chociaż nie wydawał się tym przejmować jak ostatecznie postanowił zatrzymać Wilfreda w swoim życiu na zawsze, pomimo, że teraz był świadomy tego, że tak naprawdę nie istnieje.
Wiec... wszystko jest dobrze, że to się dobrze skończyło?
I teraz, porozmawiajmy o tej szalonej godzinie: Czy byliście zaskoczeni (wieloma) rewelacjami? I czy jesteście zadowoleni z zakończenia serialu? Napiszcie w komentarzu swoje frustracje - i wszelkie wyjaśnienia jakie chcecie nam dać.