Arek Tobiasz
| 09-06-2014, 19:11:04
Nowy dramat kryminalny TNT "Murder in the First" oznacza powrót do tworzenia dla Stevena Bochco, twórcy pionierskich dramatów policyjnych takich jak "NYPD Blue" i "L.A. Law". (Nie, to nie jest oparte na filmie z 1995 roku o tym samym tytule). W serialu występują Taye Diggs ("Private Practice") i Kathleen Robertson ("Boss") jako śledczy wydziału zabójstw Terry English i Hildy Mulligan oraz podążamy za śledztwem, od początku do końca, w jednej sprawie - mianowicie chodzi o podwójne zabójstwo.
Strukturalnie "Murder in the First" wykorzystuje podobną formułę co "Muder One", serial ABC, który Bochco stworzył w 1995 roku. 10-odcinkowy pierwszy sezon jest podzielony na trzy akty pokazujące cały proces prawny, począwszy od zbrodni i początkowego śledztwa, przez proces, a kończąc na werdykcie i jego następstwach. Chociaż "Murder One" zostało anulowane po dwóch sezonach, to dwie dekady później, format pasuje dobrze do "limitowanych seriali" czy antologii takich jak "Fargo" (FX) czy "Detektyw" (HBO).
"Nie wiem czy wymyśliliśmy tutaj na nowo koło. Nie sądzę, że był mandat z tym serialem" - mówi Bochco. "Co mi się w tym podoba - i nigdy naprawdę nie zrobiłem tego wcześniej - że to jest serial, który naprawdę łączy w sobie wszystkie elementy systemu sądownictwa w sprawach karnych... Co byliśmy w stanie zrobić, to rozpocząć serial jako zasadniczo policyjny procedural, a potem to staje się dramatem prawniczym, a potem to jest dramatem na sali sądowej, i potem to zatacza pełne koło znów stając się dramatem policyjnym. Więc dla mnie, to była naprawdę okazja, aby połączyć kilka znanych gatunków, i podobało mi się to niesamowicie".
Śledztwo Hildy i Terry'ego prowadzi ich do przymilnego cudownego dziecka techniki Ericha Blunta (Tom Felton), który ma powiazania z dwójką ludzi, która kończy martwa pod koniec odcinka pilotowego. Ale kiedy "Murder in the First" jest historią detektywistyczną na powierzchni, to również bada walkę klasową między bogatymi i biednymi w miejskich społecznościach takich jak San Francisco, gdzie serial ma miejsce.
"Nowy rodzaj klasy miliardera w San Francisco naprawdę jakoś zachwiał bilansem społeczno-gospodarczym miasta w znaczącym stopniu, a to spowodowało pewien stopień niepokoju w społeczeństwie jak ludzie byli wykupywani z dzielnic i rzeczy takie jak to" - mówi Bochco. "Tutaj masz tę społeczność młodych miliarderów, i te dzieci, które w zasadzie nigdy nie słyszeli słowa 'nie'. I z drugiej strony tego, masz tych gliniarzy z klasy robotniczej w kryminalnym wymiarze sprawiedliwości, i to bardzo różne podejście do życia. Więc umieszczenie tych dwóch elementów kulturowych na kursie kolizyjnym jest dość ciekawe".
Z weteranami telewizyjnymi takimi jak Richard Schiff, James Cromwell i Steven Weber pojawiającymi się w rolach drugoplanowych, pierwsze kilka odcinków "Murder" skupia się głównie na Hildy - samotnej mamie, która stara się znaleźć równowagę między jej karierą a wychowywaniem 6-letniej córki - i Terrym, który traci żonę przez nieuleczalną chorobę w pierwszym odcinku.
"Podobał mi się, jak zawsze, pomysł dania tym partnerom dwóch bardzo prawdziwych i oddzielnych prywatnych żyć, i oglądanie jak te prywatne życie wpływa na ich zdolność nie tylko do wykonywania ich pracy, ale wykonywania ich pracy ze sobą" - mówi Bochco. "Posiadanie męskiego inspektora, który jest w sile wieku, jak ma do czynienia z utratą bliskiej osoby, a potem posiadanie kobiecej partnerki, która, jak tak wiele kobiet, które spotkałem [podczas naszych badań], jest samotną matką".
Robertson dodaje: "Nie wiem czy chciałabym szczególnie robić bardzo prosty serial proceduralny, gdzie nie masz naprawdę szansy zagłębić się w życie i historie postaci - ponieważ jako aktorka, to są zabawne rzeczy" - mówi Robertson. "Więc jakoś dostaliśmy te dwie rzeczy do zrobienia, co jest miłe".
Kiedy romans między parą wydaje się być trudny pod koniec pierwszych trzech odcinków, są wskazówki, że serial może rozwijać się w tym kierunku.
"Skomplikowane. Naprawdę skomplikowane" - mówi Diggs o partnerstwie Hildy i Terry'ego. "Oboje mają swoje własne demony, więc są bardzo ludzcy. Chcą wykonywać naprawdę dobrą robotę w tym co robią, a w tym samym czasie, są jakoś osobiście przywiązani. Znają siebie lepiej niż ktokolwiek inny. Są rodziną, ale potem w tym samym czasie, jest pewnego rodzaju przyciąganie tutaj".
Robertson jest mniej wymijająca. "Myślę, że Hildy jest absolutnie zakochana w Terrym, ale absolutnie wie, że to prawdopodobnie nie jest najlepsze rzecz, szczególnie kiedy umiera jego żona" - mówi. "To jest rzecz, gdzie jakoś masz czułe miejsce dla kogoś, ale oni są żonaci, żonaci, żonaci. I potem, kiedy to zostaje usunięte z równania, to jakoś komplikuje sprawy na wielu poziomach. To nie jest tak jak ktoś bierze rozwód. Jak ktoś traci małżonka to jest o wiele bardziej skomplikowana sprawa dla obu zaangażowanych ludzi".
Chociaż na razie jednak dwójka ma sprawę, która odwraca ich uwagę. I to jest prawdopodobnie miejsce, gdzie również skupi się uwaga widzów. Bochco tworzy skomplikowaną, przekonującą tajemnicę, która zaskoczy widzów po prostu, kiedy pozwolą się zwieść fałszywemu poczuciu pewności, że najbardziej przewidywalna konkluzja jest tą prawidłową - doświadczenie, które było dzielone przez załogę i obsadę, według Robertson.
"Wszyscy jakbyśmy podążali tą drogą, która jest bardzo podobna do tej, którą widzowie będą podążać" - mówi Robertson." Nie mieliśmy pojęcia jaki był tego wynik... co było jakoś zabawne. Naprawdę podobało mi się to, w tym, że miałam rację tam, gdzie Hildy miała. Miała swoje podejrzenia i uczucia co do tego co się dzieje, ale naprawdę nie wiedziała aż do samego końca... Wszyscy mieliśmy tak wiele teorii co do tego jak zakończenie będzie wyglądać, i wszyscy byliśmy w błędzie".
Bochco dodaje: "Miałem więcej niż jednego członka obsady, który przychodził do mnie i mówił: 'Cóż, myślałem, że to jak byłem tym kto to zrobił'".