karoll
| 12-04-2014, 23:06:33
„Agents of SHIELD” stacji ABC przejęli we wtorek pałeczkę od Kapitana Ameryki i kontynuują szokującą historię zapoczątkowaną na wielkim ekranie siejąc spustoszenie, gdyż drużyna Coulsona sprawdzała lojalność swoich towarzyszy na każdym kroku. Komu można ufać?
Tak jak obiecaliśmy/ostrzegaliśmy, ten odcinek był pełen wątków kontynuacyjnych względem „Kapitana Ameryka: Zimowy Żołnierz” a akcja ciągnęła się równolegle do filmu. Było to całkiem imponujące, ponieważ na pozór niepowiązane ze sobą zdarzenia okazały się być powiązane z infiltracją SHIELD przez Hydrę. I mimo wielkich zwrotów akcji – sekretna linia telefoniczna May biegła prosto do Dyrektora Fury (niech spoczywa w pokoju, tak jakby), który prosił o informacje na temat stanu Coulsona, co oznacza, że May od początku wiedziała o jego „śmierci” (a nawet sama zebrała jego drużynę) – fabuła kręciła się wokół bezpardonowego przejęcia SHIELD przez Hydrę.
Czy Hand była częścią spisku? Tak się składa, że nie. Chociaż wiele tropów prowadziło w tym kierunku, to podczas sceny pojmania Simmons i Tripletta w Hub – kiedy Hand kazała im przysiąc lojalność wobec Hydry – cała ta inscenizacja okazała się być testem, który poszerzył krąg zaufanych osób o dwie. Złe wieści: Hand mówi, że Coulson należy do Hydry. Jest to coś, czego Simmons nie może przyjąć do wiadomości.
Tymczasem w samolocie, którego kurs jest poza kontrolą załogi, Coulson, Ward, Skye, Fitz, Garrett i skuta May muszą stawić czoła wszystkiemu, co czeka ich w Hub. Używając wymyślonego przez Fitza gadżetu „mysia dziura” (który nigdy nie był oficjalnie dystrybuowany, chociaż w „Zimowym Żołnierzu” znalazł duże zastosowanie) drużyna ucieka przez kadłub samolotu i używa starego dobrego triku a'la Han/Luke/Wookie, żeby dostać się do środka. Ward i Skye odłączają się, żeby zhakować (no dobra, wysadzić) panel kontrolny, który unieruchamia samolot. Kiedy sytuacja robi się gorąca, Ward otwiera się przed Skye i wyraża swoje życzenie, żeby udali się razem „na drinka”, kiedy będzie już po wszystkim. Skye beszta go za całą tą sytuację z May i w ogóle, ale w końcu się zgadza i daje mu całusa, być może ostatniego przed śmiercią („A co mi tam”, mówi). Ale to i tak na nic, gdyż Ward pokonuje przeważającą siłę wroga.
Nieświadomi tego, że Hand jest przyjazna, Coulson i Garrett dyskutują na temat swojego kolejnego kroku. Ten drugi sugeruje pozbycie się jej z zimną krwią. Aby poprzeć swój pomysł, Garrett mówi o rzeczach, o których nie mógł w żaden sposób się dowiedzieć, takich jak to, że Coulson widział Dziewczynę w Kwiecistej Sukience w maszynie. Chwilę później, kiedy Garrett aka Jasnowidz jest gotowy do pozbycia się Coulsona, May i Fitza, bomby podłożone przez Skye wybuchają i gasną światła. Przyszła pora na ostateczną potyczkę. Z małą pomocą Fitza nasza drużyna wygrywa i oddaje Garretta w ręce... Hand, która chwilę później informuje ich, że „Kapitan Ameryka zniszczył lotniskoptery nad Triskelionem”. W rzeczy samej.
Kiedy Garrett ma już przydzieloną celę w Lodówce, Ward prosi o możliwość bycia ty, który „przekręci klucz w celi” swojego byłego Oficera Prowadzącego – a Coulson nieufnie spogląda w stronę swojego agenta odchodzącego wraz ze swoim byłym mentorem. I miał rację. Kiedy Hand poprosiła Warda, żeby zabił – tym razem prawdziwego – Jasnowidza, ten strzelił do strażników i do samej Hand oraz wymienił porozumiewawczy gest w Garrettem. Czy Ward należy do Hydry? Czy może jest to część jakiegoś planu, który wymyślili razem z Coulsonem?
Pod koniec odcinka, kiedy samolot ma wystartować, Coulson zaprasza May, nawet mimo tego, że nie uważa jej teraz za „przyjaciółkę”, jedynie za „sojuszniczkę, a potrzebujemy wszystkich możliwych sojuszników”. Jego plan to przetrwanie.
Co myślicie o połączeniach między „Agents of Shield” i filmem „Kapitan Ameryka”? Czy dla tych z was, którzy nie widzieli jeszcze filmu, był to wielki spoiler?