Arek Tobiasz
| 21-08-2012, 23:28:46
Po ataku Karola, życie szpitala szybko wraca do normy. Jednak dla Hany, Piotra i Falkowicza trudne chwile nie mijają… Gawryło wciąż unika rozmowy z Andrzejem. Nie umie przełamać się i stanąć z ordynatorem twarzą w twarz. A Falkowicz - po uszkodzeniu serca - już nigdy nie wróci do pracy.
Gdy Hana zagląda na salę, Falkowicz wita ją kpiącym uśmiechem:
- Przyszła pani odwiedzić kalekę? Podobno i tak miałem szczęście… Kula utkwiła w koniuszku serca, a nie np. w prawej komorze. Wtedy nie musiałaby mnie pani odwiedzać.
- Przykro mi, nie wiedziałam…
Lekarka, zmieszana, odwraca wzrok. A profesor wzrusza tylko ramionami:
- Niejeden powie, że mi się należało. Ale nie do końca będzie miał rację.
- Nie przyszłam tu rozliczać pana z czegokolwiek... Chciałam po prostu podziękować. Pan uratował mi życie - Hana spogląda z napięciem na ordynatora. - Jestem pana dłużniczką.
A Falkowicz wykorzystuje okazję - i prosi ją o przysługę.
- Niech go pani do mnie sprowadzi… Piotra. Wtedy ja będę pani dłużnikiem.
Godzinę później, Hana spotyka się z Gawryłą. I ostrożnie zaczyna rozmowę o profesorze…
- Wiesz, że nigdy już nie będzie chirurgiem?
- To bardzo dobrze się składa - Piotr zachowuje kamienną twarz. - Dla jego pacjentów.
- Zapłacił wielką cenę za…
- Nie, Hana! Ta dziewczyna, ta Ludmiła zapłaciła wielką cenę! I inni ludzie, których oszukał!
Tym razem, Gawryło nawet nie próbuje ukryć emocji. Gdy wybucha, w jego głosie słychać wściekłość i żal... A Hana od razu domyśla się prawdy:
- Chyba najbardziej zraniło cię to, że uważałeś go za swojego przyjaciela…