Arek Tobiasz
| 21-01-2014, 02:14:42
W poniedziałkowych "Fosterach" Callie Jackobs jest tam, gdzie rozpoczynała jak serial zadebiutował, w poprawczaku. Al tym razem ma kochającą rodzinę przy swoim boku - jeśli mogłaby tylko wreszcie zaakceptować ich w swoim życiu.
"To skomplikowane dla Callie, ponieważ jej celem jest samodzielne życie i przejęcie nad nim kontroli, a także nie być związana przez system, rodzinę czy oczekiwania wobec niej, które ją ograniczają" - mówi Maia Mitchell. "Stopniowo uświadamia sobie, że to może nie być najlepsze rozwiązanie dla niej, ale to trudne, kiedy nigdy nie byłaś kochana czy pielęgnowała, aby to zaakceptować, ponieważ to przerażające myśleć, że to zostanie zabrane".
Kiedy przełomowy serial ABC Family powrócił z drugą połową pierwszego sezonu, Callie uciekła od swoich rodziców Leny (Sherri Saum) i Stef (Teri Polo), którzy wkrótce chcieli ją adoptować. Ale to nie dlatego, że Callie nie chciała ich jako rodziny. Po tym jak ona i przybrany brat Brandon (David Lambert) poczuli coś do siebie, poważny problem w rodzinach zastępczych, Callie odeszła, aby nie ryzykować tego, że nie dojdzie do adopcji jej młodszego brata, Jude'a (Hayden Byerly). Oczywiście życie na własną rękę nie poszło zgodnie z planem i szybko uświadomiła sobie, że bycie aresztowanym było bezpieczniejsze niż pozostanie na ulicy. W poniedziałkowym odcinku, Callie - za namową Stef i Leny - zostaje wysłana do domu opieki, który prowadzi gościnnie Rosie O'Donnell.
"Są te niesamowite dziewczyny, które są naprawdę trudne dla niej" - mówi Mitchell. "Musi poradzić sobie z systemem, aby przetrwać w takich miejscach musisz być odważna i nie pokazywać wrażliwości - mimo to czuje się najbardziej narażona, ponieważ na jednym poziomie chce być niezależna, ale na innym brakuje jej Brandona i Jude'a, a ona próbuje walczyć o to, ponieważ to jedyna nadzieja jaką może zobaczyć. Również musi stawić czoła sprawom, z którymi sobie jeszcze nie poradziła, ponieważ nie miała takiej możliwości. Jej rodzice dali jej szansę, aby pójść i jakoś to uporządkować".
Ostatecznie Callie zostanie wciągnięta do swojej rodziny, zarówno nowej jak i starej, zmuszając ją do pogodzenia się, że nie tylko więź krwi tworzy prawdziwą rodzinę.
"Rodzinna tragedia ma miejsce, a ona ściąga Callie do rodziny i musi zmierzyć się z wielkim żalem utraty swojej własnej matki" - mówi Mitchell. "Będzie musiała pozwolić odejść pewnej winie, którą trzymała w związku z jej relacją z matką, kiedy miała 10 lat. Poprzez to Stef i Lena połączą się z nią w naprawdę głębokiej rodzicielskiej więzi, a to pierwszy raz, kiedy Callie naprawdę pozwala im się nią opiekować i budować tą relację, która zmusza ją do poczucia co jest ważne a nie odkładania miłości na dalszy plan. To jest coś nad czym pracuje przez sezon".
W czasie sezonu Callie również stawia czoła swojemu ojcu (Jamie McShane), który myślała, że był w więzieniu, ale został rzeczywiście wypuszczony i nigdy jej nie szukał. "Callie spotyka go, aby wyjaśnić co znaczy dla Jude’a, ponieważ boi się o uczucia Jude'a i przez to musi dojść do własnych wniosków na temat tych kobiet, które postanowiły być jej rodzicami zamiast jej ojca, który nigdy nie był rodzicem. To ważne dla niej, aby to zrozumieć".
Z rodzicielskim porzuceniem, imigracją, małżeństwami gejowskimi, gwałtem i innymi mocnymi kwestiami, które były w pierwszych jedenastu odcinkach, czy serial się nieco rozjaśni? Nie za bardzo. "Ta połowa sezonu jest równie, jeśli nie bardziej mocna" - mówi Mitchell. "Ton i wibracje wzrosły i intensywność i dramat się podwyższyły".