Premiera 3 sezonu "Sherlocka": Kiedy upadł umierając


karoll   karoll | 21-01-2014, 01:12:36


Premiera 3 sezonu

Sherlock żyje! (Nie, to nie jest spoiler. Gdyby nie żył, nie byłoby trzeciego sezonu.)

Ale jak dokładnie nasz bohater spreparował swój samobójczy skok z dachu w finale drugiego sezonu, jakie okoliczności przyciągnęły go z powrotem do świata żywych i jak jego chłopak/najlepszy przyjaciel zareagował na to niespodziewane zmartwychwstanie – oto kluczowe pytania unoszące się nad odcinkiem „Empty Hearse” („Pusty Karawan”), zagadkowym, emocjonującym i bardzo, bardzo zabawnym rozdziałem tej brytyjskiej, detektywistycznej sagi.


Akcja zaczyna się jedną z kilku „teorii” dotyczących tego, jak Sherlock przeżył swój upadek i późniejszy pochówek – jedna z nich zawierała linę do skoków na bungee i maskę – pochodzących z nieprawdopodobnego źródła: detektywa Andersona, którego dziwaczne teorie nie robią wrażenia na inspektorze Lestrade. (Moja ulubiona alternatywna teoria – dzięki uprzejmości jednego z teoretyków w grupie dyskusyjnej Andersona w „Empty Hearse” – kończy się gorącym uściskiem między Sherlockiem i Moriartym!)

Jednak zaraz potem zostajemy przełączeni na obraz z noktowizora i widzimy helikopter ścigający po serbskim lesie mężczyznę z kręconymi włosami i wiemy, że to musi być Sherlock. Po brutalnym przesłuchaniu pojawia się Mycroft i ratuje brata – który, jak się okazuje – zniknął na całe dwa lata. Sherlock był zajęty rozpracowywaniem ukrytych komórek Moriarty’ego, ale Mycroft ma zadanie nie cierpiące zwłoki – nieuchronny terrorystyczny atak na Londyn zorganizowany przez podziemną komórkę.

W tym samym czasie Watson wraca pod 221B po własnej – tak zwanej –  nieobecności, która nastała bez chociażby jednego telefonu do biednej pani Hudson. W jednej z dwóch najzabawniejszych scen w tym odcinku, pani Hudson jest zszokowana wiadomością, że Watson znalazł sobie kogoś nowego „tak szybko po Sherlocku”. „Jak on ma na imię?”, pyta, kiedy Watsonowi nie udaje się jej przekonać, że nie jest gejem (i że powinien zatrzymać swoje bujne wąsy).

Sherlock oczywiście decyduje się powrócić dokładnie w ten sam wieczór, kiedy Watson zamierza się oświadczyć swojej uroczej dziewczynie Mary (Amanda Abbington, która jest tak czarująca w tej roli, że prawie nie mamy jej za złe, że wchodzi pomiędzy Sherlocka i Watsona). Sherlock szybko (i w przezabawny sposób) kradnie kilka przedmiotów restauracyjnym gościom, przebiera się za kelnera specjalizującego się w winach i nadal nie może złapać napięcia i wpaść w oko rozkojarzonemu Watsonowi, nawet stojąc tuż pod jego nosem. W skrócie – oświadczyny zostają przerwane w ostatnim (i najgorszym) momencie, co prowadzi do bójki – Watson dusi Sherlocka na podłodze restauracji a potem uderza go z główki w knajpce z gyrosem. Po prostu nie może zrozumieć, dlaczego Sherlock powiedział innym o swoim sekrecie, a jego pozostawił w żałobie na dwa lata.

„Rany, ty naprawdę nic nie wiesz o ludzkiej naturze, co?”, pyta go Mary, kiedy watson wychodzi złapać taksówkę.

Jednakże jest zadanie do wykonania, nawet jeśli Watson z uporem chce wykluczyć Sherlocka. I tak Sherlock zaczyna badać grupkę „odstawczy” w Londynie – ludzi, których nagłe przemieszczanie się mogą  go ostrzec, że atak jest już bliski. W absolutnie najlepszej sekwencji w tym odcinku reżyser Jeremy Lovering przeplata sceny, w których Watson pracuje w swoim gabinecie lekarskim a Holmes zajmuje się swoimi sprawami: Watson pokazuje środkowy palec podczas nakładania rękawiczek; Pani Hudson pyta, jak John zareagował na powrót Watsona; Sherloch zaczyna mówić „fff…”; Watson mówi do pacjenta „Cough!” („Odkaszlnij”) – chodzi o brzmienie tych dwóch rzeczy razem, jeśli nie załapaliście – pani Hudson mówi „Ojej”.

Sherlock werbuje usychającą z miłości Molly do pomocy w sprawdzeniu kilku spraw, kiedy natrafiają na osobliwego pracownika ochrony z londyńskiego metra, który posiada pewne bardzo interesujące nagranie: facet wskakuje na pusty pociąg; pociąg wjeżdża na kolejną stację już bez niego! I co więcej, maszynista z tego pociągu nie pojawił się od tamtej pory w pracy. Kiedy Holmes zdaje sobie sprawę, że twarz tego faceta wygląda znajomo, Molly oświadcza mu, że nie będzie mogła już współpracować. Okazuje się, że ona też poszła do przodu: ma pierścionek zaręczynowy, psa i i bardzo normalne, szczęśliwe życie. „Mam nadzieję, że będziesz bardzo szczęśliwa”, mówi Holmes odpuszczając. „W końcu nie wszyscy faceci, których lubisz, mogą się okazać socjopatami”.

Kiedy się rozdzielają, rozgorączkowana Mary dzwoni do Sherlocka: Watson został porwany, a ona dostaje dziwne wiadomości z groźbami od jego porywaczy. Dziewczyna pędzi pod 221B, współporywa motocykl i pędzi na ratunek mężczyźnie, którego kocha – jak się dowiadujemy, Watson jest zagrzebany pod stosem z okazji Dnia Guya Fawkesa. (musze przyznać, że przez całą straszną scenę wyścigu z czasem, żeby uratować Watsona schowałem głowę w ramiona, waliłem pięściami w kanapę i piszczałem „Nieee!. Ponadto: jak bardzo kochamy Mary za to, że złamała szyfr?)

Kiedy Watson zostaje wyciągnięty z płomieni – i jest dłużnikiem Sherlocka za uratowanie mu życia – nasz rozwiązujący zagadki kryminalne duet jest znowu razem. (Hura!) Sherlock ustala, że tajemniczy facet z metra to minister obrony zagranicznej, który od 1996 roku pracował dla Korei Północnej. A skoro Parlament ma właśnie głosować nad istotną ustawą antyterrorystyczną, Sherlock doznał olśnienia: podziemna siatka, o której umierający agent powiedział Mycroftowi jest dosłownie podziemna.

Holmes i Watson pędzą do stacji, która została zamknięta zanim jeszcze zaczęła działać – i znajduje się akurat pod Pałacem Westminster. Wszędzie odkrywają ładunki rozbiórkowe i znajdują zagubiony wagon, który został przerobiony na gigantyczną bombę – a Sherlock nie wie, jak ją zdetonować. Watson mi nie wierzy – „Tylko tak mowisz, bo chcesz usłyszeć ode mnie coś miłego” – narzeka – ale uruchamia się dwuipółminutowe odliczanie, dobry doktor przyznaje, że załamało go odejście Sherlocka. „Chciałem, żebyś nie był martwy”, mówi. „Jesteś najlepszym i najmądrzejszym człowiekiem jakiego znam. I tak, oczywiście ci wybaczam.”

Sherlock wybucha śmiechem. Na bombach terrorystów zawsze jest wyłącznik, wyjawia, przesuwasz dźwignię i koniec groźby. „Ty skończony fiucie!”, kipi Watson z morderczym zamiarem. Ale Holmes zauważa „Moja śmierć, to było modne dwa lata temu”.

Kryzys zażegnany. I w końcu, impreza z okazji ponownego zjednoczenia dla wszystkich czołowych bohaterów pod 221B, przerwane przez zaimprowizowaną dla naszego zrehabilitowanego detektywa. Ale czekajcie… dwie rzeczy!

Pierwsza: jak właściwie Sherlocj przeżył? Przedstawia Andersonowi wytłumaczenie, które – na 95% - jest prawdziwe. (Chociaż nie będę zdziwiony, jeśli przed końcem sezonu zostanie ujawnione jakieś inne wytłumaczenie.) Idzie to mniej więcej tak:

Sherlocj wyjaśnia, że miał 13 sensownych możliwości, żeby uciec z pułapki na dachu z Moriartym. Pozwolił, żeby jego arcywróg myślał, że wygrał i że zniszczył na zawsze reputacje Sherlocka. Ale kiedy Moriarty skończył ze sobą, Sherlocjk musiał sfabrykować swoje samobójstwo – inaczej poplecznicy Moriarty’ego wzięli by na cel jego trzech ulubieńców: Watsona, panię Hudson i inspektora Lestrade. (Moriarty nie wziął pod uwagę, że Molly również była chociaż trochę bliska Sherlockowi).

I tak oto plan został rozpoczęty: jak tylko Sherlock wysłał wiadomość do Mycrofta, żeby puścił machinę w ruch, zaczęła się magia. Grupa pozornie obcych przechodniów rozwinęła ogromną nadmuchiwaną poduszkę, żeby złagodzić upadek Sherlocka. Ten błagał Watsona, żeby został na swoim miejscu i utrzymywał kontakt wzrokowy – jego widok był zasłonięty przez stację karetek – i wtedy Sherlock skoczył na spotkanie „śmierci”. W tym czasie Molly zlokalizowała ciało sobowtóra Sherlocka, który był użyty do oszukania dziewczynki z finału 2 sezonu i wrobienia Sherlocka w zbrodnię. Podrzuciła jego ciało na chodnik, kiedy jakiś przypadkowy rowerzysta potrącił Watsona i spowolnił jego bieg do ciała Holmesa. „Reszta to była scenografia”, dodaje, łącznie z piłką do squasha, sztuczną krwią i charakterystycznym płaszczem. „Mam mnóstwo płaszczy.”

Oczywiście Anderson stwierdza, że jest „trochę zawiedziony”. Na co Sherlock odpowiada „Każdy tylko krytykuje.”

Druga: odcinek kończy się w zagraconym, przerażającym pokoju, gdzie przerażający, starszy pan ogląda w kółko nagranie z kamer przemysłowych z uratowania Watsona z ogniska przez Sherlocka i Mary. Zbliża się nowy Główny Czarny Charakter – i myślę, że zobaczymy go ponownie w kolejnych tygodniach!

Najlepsze cytaty:

„Żyj i daj żyć. To moje motto.” – Pani Hudson, w reakcji na informację od Watsona, że nie jest gejem i spotyka się z kobietą.

„Nie golę się dla Sherlocka Holmesa.”
„Powinieneś to umieścić na koszulce.”
Watson i Mary rozmawiają o zgoleniu jego okropnych wąsów.

„Napisałem bloga o sprężystościach różnych włókien.”
„Na pewno było na to duże zapotrzebowanie.”
Pani Hudson wtrącająca się do rozmowy Sherlocka i Mycrofta, kiedy ten pierwszy chwali się, że potrafi odróżnić wełnę owcy islandzkiej od wełny alpaki.

„Lubię moich lekarzy świeżo ogolonych.” Sherlock na widok ogolonego Watsona.

Co myślicie o premierze 3 sezonu „Sherlocka”? Komentujcie!



Kategorie: Spoilery Premiery seriali Streszczenia odcinków Telewizja 
Seriale: Sherlock 

Zobacz również: