Arek Tobiasz
| 11-01-2014, 16:56:50
Kiedy "Żywe trupy" (AMC) badają życie po niewyjaśnionej epidemii, która przemieniła każdego w zombie, nowy dramat Syfy, "Helix", idzie w przeciwnym kierunku i wydaje się opowiedzieć historię pochodzenia epidemii.
Dramat, który zadebiutował 10 stycznia, koncentruje się na patologu Centrum Kontroli Chorób, dr Alanie Garragucie (Billy Campbell z "Dochodzenia") i jego obcej byłej żonie dr Julii Walker (Kyra Zagorsky), kiedy zostają wysłani na Arktykę - właściwie plan zdjęciowy w Montrealu - aby zbadać tajemniczy wybuch choroby.
To co tam znajdują, to rodzinny dramat, jak brat Alana, dr Peter Farragut (Neil Napier), znajdował się w odizolowanej placówce - nadzorowanej przez tajemniczego dr Hiroshi Hartake (Hiroyuki Sanada) - badając mutageny i został zainfekowany.
Alan i Julia - i ich zespół - szybko dowiadują się, że sprawy są o wiele bardziej tragiczne niż mogli sobie wyobrażać, jak liczba zainfekowanych szybko rośnie. Chociaż niektórzy są posłuszni po zarażeniu, inni stają się niebezpiecznie agresywni.
Showrunner Steven Maeda ("Lost", "The X Files") mówi, że zespół twórczy - w tym producent wykonawczy Ron Moore ("Battlestar Galactica") - nie chcieli zrobić z "Helix" serialu o zombie.
"Naprawdę staraliśmy się nie robić z tego serialu o zombie" - powiedział Maeda na niedawnej konferencji z dziennikarzami, zauważając, że nie przeszkadzają mu porównania do największych seriali w telewizji. "Główna różnica jeśli chodzi o nosicieli [aka "szwędacze" z "Żywych trupów"] jest to, że nie są bezmyślnymi maszynami żywieniowymi. Są bardzo przerażający i są ludzcy, i wyglądają strasznie. Ale nasz zespół dowie się, że są niesamowicie bystrzy i zachowują wiele swojej inteligencji - jeśli nie człowieczeństwa - co sprawa, że są bardzo różni od zombie".
"To jest serial o epidemii - przynajmniej na początku" - dodaje. "To zaczyna się jak serial o tym strasznych wybuchu choroby, który ma miejsce w tej bardzo odległej i niebezpiecznej lokalizacji, a to staje się bardzo mocno science fiction i thrillerem z tajemniczymi elementami. Syfy naprawdę chciało, abyśmy nie myśleli o tym jak o typowym serialu o epidemii".
Kiedy zombie z nagrodzonego Emmy serialu "Żywe trupy" są bezduszne i wymiotują czerwoną krwią wszędzie, nosiciele z "Helix" nadal mają część swojego człowieczeństwa i mają czarną krew, co ich m.in. różni.
"Na pewno chcieliśmy, aby nasi nosiciele pokazywali to, że coś złego się z nimi dzieje, więc nie wyglądają po prostu jak każdy inny; to może być bardzo straszna transformacja" - mówi Maeda. "Wprowadzamy trochę obrzydzenia i są elementy grozy, których się nie boimy. To mówiąc, to nie jest w ogóle festiwal grozy. Nie staraliśmy się pojawić z najlepszym sposobem, aby zrobić coś naprawdę ohydnego. Lubię oglądać strasznych zombie, ale naprawdę byliśmy mocno świadomi w tym, aby starać się trzymać daleko od tego jak to tylko możliwe. Nasi goście są straszni, ale w inny sposób - nie mamy budżetu czy czasu, aby móc robić coś mocno strasznego czy wielką akcję, tak jak inne seriale".
Zamiast tego "Helix" stara się wprowadzić elementy u postaci, z którymi możemy się utożsamiać, z większą ilością emocji jak zespół stara się utrzymać śmiertelnego wirusa w ryzach, kiedy poszukują lekarstwa, starając się opanować wybuch epidemii i walcząc z różnymi wrogami, w tym dynamicznie rozwijającym się szeregiem zainfekowanych, samym niewidzialnym wirusem i, jak w przypadku historii Gubernatora z "Żywych trupów", ludźmi z bardzo różnymi planami.
"Jedną z rzeczy, którą naprawdę się zajmowaliśmy to jest to pojęcie czy możemy utrzymać to coś w ryzach, i czy możemy rozwiązać, zrozumieć lub przynajmniej to utrzymać w tej arktycznej placówce, ponieważ jeśli to się wydostanie, to będzie nieszczęście" - mówi Maeda. "To niewidzialny złoczyńca, a historie wybuchu i epidemii wydają się wydobyć zarówno to co najlepsze i najgorsze w ludziach - a czasami jedno i drugie - ponieważ ludzie stają się tak przerażeni, że nie wiedzą jak poradzić sobie z sytuacją".