Arek Tobiasz
| 02-01-2014, 21:31:09
W kanonie o Sherlocku Holmesie, jego odwieczny wróg, Moriarty, zawsze służył jako silny środek pobudzający: intelektualną równość, która może wyzwać umiejętności dedukcyjne mistrzowskiego detektywa. Ale z objawieniem na koniec pierwszego sezonu "Elementary" w maju, że Moriarty i Irene Adler (Natalie Dormer) - od dawna zaginiona ukochana Sherlocka - to była jedna i ta sama osoba, Holmes (Jonny Lee Miller) doświadczył zupełnie nowego rodzaju stymulacji.
"Mają bardzo głębokie powiązanie" - mówi Dromer. "Oni identyfikują się ze sobą w taki sposób w jaki żaden inny człowiek na tej planecie kiedykolwiek przedtem nie zrobił. Początkowo to było na niekorzyść Sherlocka, a następnie to zostało postawione na głowie i to było na jej szkodę".
Jak ostatnio słyszeliśmy od Irene/Moriarty, była w areszcie federalnym, ale nadal pisała miłosne listy do Sherlocka. W czwartkowym odcinku, ponownie pojawia się jako osoba związana z porwaniem dziewczyny. "Sherlock and Joan [Watson, w tej roli Lucy Liu] zaczynają wierzyć, że Moriarty może być w to zaangażowany" - mówi twórca Robert Doherty. "Ona mogła nawet zorganizować porwanie".
Jak zawsze z tymi postaciami, jest haczyk: Irene/Moriarty kończy pomagając przy sprawie. "Wydaje się, że to będzie z korzyścią dla śledztwa wykorzystanie jej wiedzy w tym obszarze" - mówi Dormer. "Działa bardzo sprytnie w sytuacji na swoją korzyść".
To ta możliwość grania zarówno niewinnej kobiety jak antagonisty początkowo przekonało Doherty'ego do obsadzenia 31-letniej brytyjskiej aktorki w podwójnej roli. "Pierwszy serial, w którym go zobaczyłem to Tudorzy, a podobał mi się jej wygląd i występ, a także widziałem duży zasięg tam" - mówi. "Jest świetnym złoczyńcą, ale może zagrać drugą stronę tego medalu tak łatwo".
Dormer nie wiedziała początkowo, że będzie grała po obu stronach. "Wzięłam prace z założeniem, że jestem Irene Adler" - mówi. "Potem zostało mi ujawnione, że miałam być Moriartym, a to była wisienka na torcie. To jest takie bogate dziedzictwo - Orson Welles grał Moriarty'ego w radiu i Laurence Olivier grał go w filmie - więc to pierwsze wcielenie Moriarty'ego jako kobiety jest bardzo ekscytujące".
Nic dziwnego, że aktorka znalazła czas w swoim szalonym grafiku - ona również występuje w "grze o tron" i dołączy do "Igrzysk śmierci" w dwóch ostatnich sequelach - aby powrócić w odcinku w tym tygodniu. "To moje jedyne okienko w czasie kolejnych dziewięciu miesięcy" - mówi z znużonym śmiechem. "Główna obsada z 'W pierścieniu ognia' była na ich wielkiej trasie prasowej, więc byłam w stanie dołączyć do nich na światowej premierze w Londynie, potem wsiadłam do samolotu, aby pojawić się w Nowym Jorku i zrobić Elementary kolejnego dnia".
Niedawno zakończyła czwarty sezon "Gry o tron", w którym gra królewskie potomstwo Margaery Tyrell. "Większość ludzi wie, że ślub się zbliża, więc nie myślę, że zdradzam zbyt wiele mówi. "A to jak wielki dzień wyglądał - wysiłek działu artystycznego przy ślubie Joffreya [Jack Gleeson] i Margaery był niezwykły, à la jak u Williama i Kate. To było świetne". Jej rola jako buntownicza Cressida w dwuczęściowym "The Hunger Games: Mockingjay" jest znacznie brudniejsza. "To wspaniałe biegać w bojowych spodniach i wojskowych butach" - mówi Dormer. "To dość dalekie od jakiejkolwiek postaci, którą grałam w ostatnich latach".
Dormer zagłębiła się w książkach "Igrzysk śmierci" i "Gry o tron", aby przygotować się do tych ról, ale ona tylko zanurzyła zęby w opowieściach sir Artura Conana Doyle'a o Sherlocku Holmesie. "Moja lista do przeczytania jest dość duża" - mówi. "Moriarty był tylko w dwóch historiach - szczerze mówiąc, miał napędzić fabułę - więc po prostu przeczytałam te rzeczy. Potomność utkała z niego tego wielkiego odwiecznego przeciwnika w filmach i tak dalej".
Ona i Doherty byli mile zaskoczeni, kiedy zagorzali fani Holmesa przyjęli dobrze ujawnienie tajnej tożsamości Irene. "Byliśmy gotowi, że niektórym ludziom nie będzie się to podobać" - mówi Doherty. "Ale mieliśmy nadzieję, że ludzie docenią ten zwrot akcji".
"Miałam podobne doświadczenie z Grą o tron" - dodaje Dormer. "Jestem zaskoczona jak fani mnie przyjęli, a to naprawdę tylko zwiększyło moją pewność siebie i entuzjazm".
Kto będzie górą jak taniec Holmesa i Moriarty rozegra się ponownie? Dormer milczy. "Są niemal sobie równi" - mówi. "Pod względem piłkarskim, są numerami jeden. To zabawne do grania, ponieważ oboje pogrywali - i używam tego słowa rozmyślnie - ze sobą. To wet za wet".