Twórcy "Glee" o tym co dalej: Śmierć Fina będzie rozbrzmiewać przez cały sezon


Arek Tobiasz   Arek Tobiasz | 19-10-2013, 19:19:54


Twórcy

Po bolesnym hołdzie Finnowi Hudsonowi (Cory Monteith), współtwórcy "Glee" Ryan Murphy i Brad Falchuk przyjmują podejście "pokaz musi trwać dalej" jeśli chodzi o przyszły kierunek musicalu Fox.


"Otrzymaliśmy zamówienie, aż do szóstego sezonu i zamierzamy wrócić na konia po trzecim odcinku" - Murphy powiedział dziennikarzom po premierze "American Horror Story: Coven". "Po prostu podjąłem decyzję: ciągle pamiętamy i Finnie. Nie powiemy, że to po prostu zostało zrobione i nigdy nie wrócimy do tego. Śmierć Finna rozbrzmiewa przez cały rok".

Odcinek poświęcony postaci obejmował sześć emocjonalnych występów gwiazd "Glee", starych i nowych, w tym Amber Riley (Mercedes), Marka Sallinga (Puck) i Nayę Riverę (Santana), ale - jak Murphy ostrzegał - bez wyjaśnienia jak Finn zmarł. Po przerwie spowodowanej rozgrywkami baseballa, "Glee" powróci 7 listopada z bardzo optymistycznym odcinkiem, w którym pojawi się gościnnie Adam Lambert, a decyzja według Murphy'ego była właściwa.

"Staramy się być wrażliwymi i również mieć trochę zabawy z tym, wrócić do pewnych optymistycznych historii. Myślę, że on chciałby tego. Zawsze kochał to o czym jest serial" - powiedział Murphy, który z kolegami i współtwórcami "Glee" Falchukiem i Ianem Brennanem napisali odcinek "The Quarterback".

Monteith został znaleziony martwy 13 lipca w wieku 31 lat. Autopsja ujawniła, że aktor zmarł w wyniku mieszanki narkotyków, w tym "dożylnego zażywania heroiny w połączeniu z spożywaniem alkoholu".

Dla Falchuka, który powiedział, że reżyseria odcinka poświęconego zmarłej gwieździe był najtrudniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zrobił.

"Serial musi trwać. Co możesz zrobić? To największa tragedia ze wszystkich: zamierzamy nadal robić ten serial. Więc to pojawiło się z pytaniem dlaczego mielibyśmy to robić?" - mówi Falchuk. "To bardzo trudne, ale ten serial jest o pokonywaniu przeciwności losu, parciu do przodu nie ważne co, a także wyrażaniu swoich uczuć poprzez śpiew i humor, więc nadal zamierzamy to robić. Jaki mamy wybór? Moglibyśmy przestać, ale nikt tego nie chce. Nie zatrzymam się przez to. Po prostu tęsknimy za nim każdego dnia".

Obsada również złożyła hołd postaci Monteitha w czasie ostatniego odcinka wykonując "I'll Stand By You" (Pretenders) i "No Surrender" (Bruce Springsteen). Ale to Lea Michele - ekranowy obiekt westchnień Monteitha, a także jego prawdziwa dziewczyna - była tą, która przejęła odcinek z jej niezwykle poruszającym wykonaniem "Make You Feel My Love", co okazało się najmocniejszym występem w odcinku.

Co myślisz o hołdzie jakie "Glee" przygotowało dla Monteitha? Napisz w komentarzu swoje myśli. Czy chcesz zobaczyć jak "Glee" nadal odnosi się do Finna? "Glee" wraca 7 listopada po rozgrywkach baseballa.
 



Kategorie: Wywiady Telewizja 
Seriale: Glee 

Zobacz również: