Premiera "Jak poznałem waszą matkę" za nami i najbardziej oczekiwane "Oto jestem"


strzeszynek   strzeszynek | 26-09-2013, 01:11:47


Premiera

Tak, sporo się działo poniedziałkowego wieczoru, w trakcie premierowego epizodu dziewiątej serii „Jak poznałem waszą matkę”, naprawdę, długo by opowiadać, dlatego skupmy się na kluczowej kwestii, tej, o której chcemy wszyscy porozmawiać. Czekaliśmy na to przez długi czas (a tym bardziej nadzieję podsycił finał poprzedniego sezonu) i wreszcie „nadeszła wiekopomna chwila” – Ted i Matka wystąpili razem w jednej scenie i to było wręcz magiczne.


Będąc singlem na romantycznym ślubie przeznaczenia, Ted dostaje pełno wyrazów współczucia od recepcjonisty hotelowego (w tej roli przezabawny Roger Bart). Zabija czas, siedząc przy barze i rozwiązując krzyżówkę, gdy wtem pojawia się Matka. Zaraz po niej zjawia się drugi Ted, wchodzi do baru i zajmuje miejsce koło niej.

„Cześć, piękna. Świetnie wyglądasz” – mówi.

„Daj spokój. Właśnie zjadłam kawałek rogalika, który znalazłam w moim staniku” – odpowiada ona.

Następnie Ted opowiada historię, jak równo rok wcześniej, przy tym samym stoliku, obiecał sam sobie, że wróci i ją sprowadzi, pomimo tego, że nawet jej jeszcze nie poznał. Wiedział jednak, że może to zrobić. Teraz minął rok i ona mówi: „Oto jestem”.

„Od miłości w twoich oczach aż dostałem wypieków w bieliźnie” – żartuje z kolei on.

„Wybrałeś prawdziwego zwycięzcę, Mosby”.

„To prawda” – odpowiada i jeśli cała ta wymiana zdań nie wywołała u Was jednocześnie uśmiechu na twarzach, westchnień i ciarek, to naprawdę nie wiem, co by wywołało. Serial budował podstawy dla tego romansu przez bitych osiem lat – czy nie jesteśmy zatem zadowoleni, że nie kazano nam czekać ani chwili dłużej i dano spojrzeć na Teda i Matkę jako parę? Możliwość ujrzenia ich razem, Teda i miłości jego życia, ich uczucia i tego, jak wzajemnie flirtują – cóż, to było niemal surrealistyczne. I jaka to ulga zobaczyć, że Josh Radnor i Christin Milioti – którzy wydają się być w HIMYM dziwną mieszanką oryginalnego poczucia humoru i wielkiej dobroduszności – mają ze sobą pełną ciepła, cudowną i naturalną relację.

Poza tym w odcinku wydarzyło się jeszcze parę rzeczy:

OBCY W POCIĄGU Podczas, gdy chwila Matki i Teda była niewątpliwym punktem kulminacyjnym tego odcinka, właściwie pierwsza osobą, która poznała przyszłą panią Mosby, była Lily. Ich słodkie spotkanie w pociągu, w czasie którego Matka zapewnia Lily komfort oraz częstuje ciasteczkami, udowadnia na wszelkie sposoby, dlaczego właśnie ta tajemnicza dziewczyna jest idealną partią dla Teda. Lily, mrucząc „samotny” i „jednorożec” podsuwa jej genialny pomysł na książkę dla dzieci (nie możecie wyobrazić sobie Teda, jak czyta to ich dzieciom?), nosi skórzane rękawice do jazdy i lubi dziwne przydrożne atrakcje.

COŚ STAREGO Pudełko, które Ted miał zamiar dać Robin, nie zawiera w środku naszyjnika, a zdjęcie paczki z sekwencji podczas czołówki sprzed ośmiu lat.  Ale ponieważ mówimy o Tedzie, już wcześniej zakupił bilet na samolot do Los Angeles, by poszukać naszyjnika u Stelli.

DZIKIE KARTY ⅛ kanadyjska strona Barney’a znów daje o sobie znać, gdy on i jego przyszła żona uświadamiają sobie, że mogą mieć w rodzinie wspólnego kuzyna – szalonego Mitcha. Cytując Summer Roberts : „Fuj!”, ale – jak z kolei stwierdza Robin – to nic takiego, bo „wiemy, że nie będziemy mieli dzieci” (chyba powiedziała narzeczonemu o swojej bezpłodności?). Zresztą, według Barney’a król Joffrey (z „Gry o tron”) jest dzieckiem kazirodztwa, a to „sprawiedliwy i mądry przywódca”. Na szczęście okazuje się, że to był fałszywy alarm, jednak rodzina Barney’a nadal rzuca im kłody pod nogi, gdy James oznajmia, że się rozwodzi i to, dlatego że zdradzał swojego męża. Notorycznie. To daje sygnał do zabawnego cofnięcia w czasie – do Moskwy, około 1807 roku. Właśnie tam sięgają początki „Klątwy Stinsonów”, przez którą kolejni potomkowie w linii męskiej są coraz bardziej i coraz bardziej napaleni. Robin woli, by James zachował milczenie, niepokojąc się, że takie wieści tylko wystraszą Barney’a. Jednak pijana Lily wkrótce puszcza farbę i wychodzi na to, że Robin nie ma się czego obawiać. „Już ich nie potrzebuję, abym uwierzył w prawdziwą miłość” – stwierdza. „Mam od tego ciebie.

W DRODZE W wątku pobocznym Marshall musi użerać się na pokładzie samolotu z niesłychanie agresywną towarzyszką podróży – Daphne (w tej roli Sherri Shepherd). To znaczy do momentu, aż za jego zachowanie oboje wylatują, tyle, że z samolotu. Walczą później ze sobą o ostatni fotel z innego lotu oraz o ostatni samochód z wypożyczalni.  Pod koniec odcinka zawierają pokój i wyruszają wspólnie, w pojeździe monstrum, do Nowego Jorku. Miejmy jednak nadzieję, ze Marshall postanowi porzucić Daphne gdzieś na postoju.

I jak, fani HIMYM, usatysfakcjonowani pierwszą wspólną sceną Teda i Matki? Czy to wystarczyło, by udało się Wam zapomnieć o zwariowanej obsesji Teda na tle naszyjnika? A co z sekretnym, niekwestionowanym królem odcinka, Waynem Bradym, który zagrał jednocześnie Dolly Parton i Kenny’ego Rogersa? Zresztą, wypowiedzcie się po prostu, co Wam się podobało i jak wrażenia po premierze. Czekamy na Wasze komentarze!



Kategorie: Spoilery Premiery seriali Streszczenia odcinków Telewizja 
Seriale: Jak poznałem waszą matkę 

Zobacz również: