Arek Tobiasz
| 03-09-2013, 13:46:20
Zaledwie kilka dni od rozpoczęcia produkcji odcinka "Glee" będącego hołdem dla Finna Hudsona, Kevin McHale opisuje go jako "bardzo emocjonalny" do nakręcenia, a czasami, naprawdę "trudny do przejścia".
Uznając, że w zasadzie "nie ma 'właściwego' sposobu, aby to zrobić", uczeń McKinleya powiedział, że był zachwycony, kiedy po raz pierwszy przeczytał scenariusz do odcinka, który ma zostać pokazany 10 października.
"Jest tak wiele bardzo dobrze napisanych i potężnych scen" - podzielił się, zanim podkreślił, że jedna sekwencja jest szczególnie poruszająca. "Kiedy obsada otrzymała scenariusz, wszyscy przeczytaliśmy to razem i byliśmy jak: 'Czy mogę dostać tą jedną scenę'. I kiedy zobaczysz to, wszyscy będą widzieć jaką scena jest tą jedyną".
McHale mówił, ż reakcje na śmierć Finna będą zarówno zróżnicowane i zaskakujące, zauważając, że niektórzy członkowie obsady "muszą zagrać reakcję, które oczywiście nie pasują do tych z prawdziwego życia, a to była dziwna rzecz to zagrania. Ponieważ chcesz, aby ludzie wiedzieli jak naprawdę się czujesz. Ale Ryan Murphy i spółka pozostali prawdziwymi jeśli chodzi o postacie, a to mądre posunięcie".
Na przykład, kilka postaci znajdzie się w głębokim stanie zaprzeczenia. "Niektórzy ludzie nie radzą sobie ze stratą Finna, a to trudna rzecz, ponieważ w prawdziwym życiu żadne z nas tak nie miało" - wyjaśnia. "Wszyscy musieliśmy sobie z tym poradzić".