Arek Tobiasz
| 06-06-2013, 00:36:16
To już prawie dwa tygodnie od czasu jak Netflix udostępniła odnowioną komedię "Arrested Development", a reakcja była... dwojaka. Ze swojej strony twórca serialu Mitch Hurtwitz traktuje mieszane recenzje na równi.
"Staram się być dość otwarty na to" - powiedział w środę podczas rozmowy z dziennikarzami. "Każdy chce być kochany przez cały czas, ale to nie jest realistyczne. To na pewno jest nierealistyczne, jeśli chcesz być ambitny w kwestii zmiany formy. Tak czy inaczej istnieje ryzyko. Zrobić dokładnie ten sam serial, który zrobił ostatnim razem".
W rzeczywistości Hurwitz przyznał się, że wybrał "użycie nowych mediów, aby opowiedzieć inny rodzaj opowieści" i "nie dać ludziom dokładnie tego co chcą i zaskoczyć ich. I myślę, że to nieuniknione, że ludzie nie będą za tym na początku - lub może nigdy. Ale to ryzyko, które chętnie podjąłem".
I jestem gotów podjąć je ponownie.
Hurwitz powiedział, że "gra", aby utrzymać serial nadal, zarówno jako film lub za pomocą piątego sezonu na Netflix - choć jednym błędem, którego nie chciałby popełnić tym razem jest "nieustanne drażnienie widzów" o możliwość bardziej oryginalnej zawartości. "Nie mam jeszcze osi czasowej" - upierał się. "Jeśli będzie więcej serialu, to obiecuje, że umieścimy tam datę".
Hurtwitz zakończył rozmowę dzieląc się szczegółami "świetnego Mitta Romneya", który nigdy nie wszedł w czwartym sezonie. "George Sr. ma tę ziemię w Meksyku i oni byli ciągle straszeni i ścigani przez tego naprawdę przystojnego faceta - mieliśmy zamiar dostać ludzi jak George Clooney" - wyjaśnił. "A oni na to: 'Kim są ci ludzie? Kim są ci Meksykanie, którzy starają się dobrać do naszej własności?' I w pewnym momencie jeden z tych mężczyzn powiedział:' Jesteśmy meksykańskimi Romneyami!'"