Arek Tobiasz
| 06-05-2013, 20:38:47
Michaelu Scott, ty podstępny mały diable.
W ślad za kolejny ostrożnym zaprzeczeniu od producenta wykonawczego Grega Danielsa, że w finale serialu "Biura" 16 maja nie pojawi się z powrotem Steve Carrell, dowiedzieliśmy się, że legenda Dunder Mifflin, w rzeczywistości, pojawi się w łabędzim śpiewie.
W konferencji z dziennikarzami w zeszłym tygodniu, Danielsa tak jakby, ale nie do końca uciął spekulacje o powrocie Carella, mówiąc: "Myślę, że Steve tak czuł i ja się zgadzam, że odcinek 'Goodbye, Michael' był jego pożegnaniem, a on nie chciał przyćmić zakończenia dla wszystkich innych postaci, które na takie zasłużyły".
Możliwe tłumaczenie: Powrót Carella nie przyćmi zakończenia.
I koniec końców, tak nie będzie. Według źródeł powrót Carrela bardziej kwalifikuje się jako cameo, a nie gościnna rola. (Nie jest jasne czy Carell dołączy do swojej bratniej duszy z "Biura" Amy Ryan).
Rzecznik NBC odmówił komentarza, a agent Carella podkreśla, że finał "Biura" będzie wolny od Scotta.
W sobotę Carell zaskoczył tysiące fanów "Biura", kiedy dołączył do swoich byłych kolegów w wielkiej "imprezie na zakończenie", która miała miejsce w prawdziwym Scranton w Pensylwanii.