Arek Tobiasz
| 15-02-2013, 15:10:10
Cóż, było całkiem dużo wszystkiego.
"Zero Hour" zadebiutował w ten czwartek na ABC jako dramat o wydawcy magazynu, który zostaje wmieszany w bardzo stary spisek obejmujący różokrzyżowców, nazistów, dzieci z mlecznymi oczami i mapy skarbów.
Anthony Edwards z "ER" występuje jako Hank Galliston, mistrz prawdy i przejrzystości jako również właściciel Modern Skeptic Magazine. Jego życie jest spokojne dopóki jego żona Laila (Jacinda Barrett) znajduje na pchlim targu jeden z kilkudziesięciu zegarów zgromadzonych podczas II wojny światowej i podarowanych nowemu pokoleniu apostołów - podobnie jak dawnych apostołów. Mateusz, Marek, Łukasz... nawet Bartłomiej.
Misja "Apostołowie 2.0", jak ostatecznie jest wyjaśniona przez jednego z wiekowych zegarmistrzów - cudownie kolorowym przepełnionym bezpośredniością - dwóch młodym stażystom Hanka: Rozproszyć się po wszystkich zakątkach świata i zabezpieczyć wielowiekową tajemnicę, która może nastawić religię przeciwko religii, kraj przeciwko krajowi, "zniszczyć świat" i, może, sprawić, że psy i koty żyją razem.
Po tym jak jego żona zostaje porwana, Hank udaje się dzięki diamentowi ukrytemu w zegarze Nowego Bartłomieja, do odległej zamarzniętej tundry. Tam znajduje długo od dawna zanurzony hitlerowski statek zaludniony przez od dawna zamrożoną załogę... w tym jego własnego sobowtóra.
Było również super straszne wytworzone przez nazistów dziecko, które wyglądało tak w czasie wojny, ale wyrosło na "Białego Vincenta" (Michael Nyqvist) aka terrorystę, który porwał Lailę i ostatnio przemierzał Arktykę, aby schwytać Hanka, który jest zszokowany odkryciem zamrożonego "siebie".
Jeśli zniekształciłem jakiekolwiek szczegóły powyżej... cóż, nie można mieć do mnie pretensji. Ale masz całe sedno. Teraz powiedz czy będziesz oglądać "Zero Hour"?