Arek Tobiasz
| 24-05-2012, 00:43:56
Od poniedziałkowego finału, House jest oficjalnie martwy i pogrzebany - serial, nie tytułowy zrzęda - i, w wyniku tego, pozostaliśmy z ośmioma latami wspomnień i dawką palących pytań.
Teraz, facetowi, któremu musimy podziękować za te wspomnienia, twórcy serialu Davidowi Shore, który zadeklarował się również rozwiązać - lub przynajmniej wskazać adres - największe tajemnice tego odcinka.
Czy kiedykolwiek przeszło ci przez myśl, aby naprawdę go zabić?
Tak. Wszystko było na stole. Ale to zostało uznane za niedobre, częściowo dlatego, że chcę, aby serial nadal żył. Pomysł ludzi myślących, że House jest martwy to dziwne by zostawić ludzi z tym. O wiele lepiej pozostawić go tam z Wilsonem robiących kto wie co. Myślałem, że to naprawdę miłe zostawić z tym ludzi i pozwolić umieścić im ich własny obraz z swojej wyobraźni.
Jak udało mu się przetrwać zarwanie podłogi pod nim i następnie potężny wybuch?
To miało być niejednoznaczne, czy podłoga zapada się na niego czy też pod nim, z pewnością to była paskudna rzecz. Jest kilka sekund pomiędzy zawaleniem a eksplozją. On ledwo co wydostał się tyłem.
Czy to był hołd dla Sherlocka Holmesa z tą sfingowaną śmiercią?
Od momentu, w którym mieliśmy taki pomysł, miałem świadomość, że to jest właśnie to co Arthur Conan Doyle rozbił i to mnie strasznie korciło. Nie mówimy: "To jest to co Sherlock Holmes zrobił - powinniśmy tak zrobić".
Ze wszystkich scena odcinka, która była najtrudniejsza do skoordynowania/pomieszczenia?
Były problemy ze zgraniem grafików każdego. To było bardzo trudne, bo wszyscy aktorzy odeszli i zrobili naprawdę świetne rzeczy. Chylę czoła przed moją ekipą produkcyjną za dogranie tego wszystkiego w czasie.
Czy to jest sprawiedliwe, że Stacy wypełniła pustkę po Cuddy w tym odcinku?
Nie chcę, aby wyglądało to jakby miało być albo jedno albo drugie, ale może [Lisa Edelstein była dostępna] z nią zrobilibyśmy coś [podobnego]. Ale wiedzieliśmy zanim nawet zaczęliśmy to pisać kogo mieliśmy dostępnego".
Bardzo podobał mi się moment, w którym pokazano Cameron na końcu, szczęśliwą i spełnioną w życiu osobistym. Czy kiedykolwiek rozważałeś to, że mogłaby wrócić do Chase'a?
Nie, bo to pochłonęłoby zbyt wiele czasu, aby to opowiedzieć.
Jak pożar w opuszczonym budynku się zaczął?
Było naprawdę do tego nawiązanie. Było więcej o tym w całości materiału jaki nakręciliśmy. Nie ma odniesienia do tego czy ten facet zasnął podczas pożaru. Tego w jaki sposób miał poparzenia na klatce piersiowej. On prawdopodobnie zemdlał podczas brania heroiny i rzucił papierosa, tak zaczął się pożar.
O co chodziło z gumą Kutnera, którą przylepił do buta pacjenta odcinka?
[Śmiech] Nie powinieneś zbyt wiele odczytywać z tego. To po prostu wydawało się zabawne mieć halucynację żującą gumę i widzieć interakcję z prawdziwym światem.
Dlaczego wybrałeś “Enjoy Yourself (It’s Later Than You Think)” do ostatniej sceny? Czy kiedykolwiek rozważałeś wybranie “You Can’t Always Get What You Want”, aby utrzymać symetrię z odcinkiem pilotowym?
Krótko to rozważaliśmy. Piosenka Warrena Zevona, którą wykorzystaliśmy przed tym, chciałem po prostu tej użyć, po niej poczułem się naprawdę dobrze. A potem Hugh [Laurie] przyszedł do mnie jednego dnia, kiedy kręciliśmy [odcinek] i powiedział: "Mam idealną piosenkę do końcowej sceny". Więc postanowiłem umieścić tam dwie piosenki. Wszyscy jesteśmy przeciw temu co ludzie myślą, że zrobimy. Tak dzieje się w tej dziwnej, podnoszącej na duchu piosence o umieraniu, która pozwala to naprawdę odczuć.
W ostatnich chwilach, Foreman znajduje identyfikator House'a pod swoim chwiejącym się stolikiem. Wie, że House żyje?
Foreman ułożył wszystkie kawałki w całość i zorientował się.
Wreszcie, jak sobie wyobrażasz House'a, kiedy Wilson umrze?
Nie wiem. To się stanie za jakiś czas. To nie jest to o co chodziło. Historia to historia. A historia się kończy, gdy historia się kończy.
Czy widzisz powrót tej postaci w przyszłości w jakiś sposób?
Uwielbiam tę postać. I wiem, że House ją uwielbia. Zostawiłem to otwarte, ale szanse, że to się stanie są praktycznie zerowe. Nie chciałbym zakodować w swojej głowie tego, że "nigdy nie przywrócę tej postaci jeszcze raz". To byłoby przygnębiające dla mnie.