Arek Tobiasz
| 18-05-2012, 20:25:56
Po upadku Oazy, Janek załamuje się - i traci radość życia. A stres od razu wpływa na jego zdrowie. Czy Paweł może utracić najlepszego przyjaciela? A Sylwię - zamiast wesela - czeka największa życiowa tragedia?
Ciągłe zmęczenie, depresja, bóle serca… Sylwia obserwuje ukochanego - i coraz bardziej się niepokoi. Aż w końcu, opowiada o problemach Zawadzkiego Pawłowi.
- Całymi dniami siedzi przed telewizorem, apatyczny, kompletnie bez życia… Nawet nie słyszy, co się do niego mówi! - w głosie dziewczyny słychać napięcie. - Wcześniej jechał na adrenalinie: plajta Oazy, oświadczyny, euforia… A teraz nagle oklapł. W nocy się źle poczuł, ale do lekarza oczywiście nie chce iść! Pogadaj z nim, bo ja już nie mam siły…
Zduński od razu czuje, że sprawa jest poważna. I obiecuje Sylwii wsparcie. Jednak pomoc nadchodzi zbyt późno…
Wieczorem, Paweł odbiera kolejny telefon od przyjaciółki. Janek ma problemy z oddychaniem i znów czuje ból serca…
- O jasna cholera! Nie, nie czekaj, dzwoń po karetkę! Zaraz tam będę!
Zduński, przerażony, dociera do domu szefa w ciągu kilku minut. Karetki wciąż nie ma - a Zawadzki traci przytomność… Sylwia nie opuszcza ukochanego na krok:
- Boże, Paweł, tak się boję!
A Zduński sprawdza u chorego tętno i - bliski paniki - próbuje przypomnieć sobie wszystko, czego nauczył się pracując w pogotowiu.
- Będzie dobrze… Janek, słyszysz? Karetka już jedzie, trzymaj się, chłopie! Oddychaj spokojnie, tylko spokojnie, wszystko jest pod kontrolą… Zaraz przyjedzie lekarz… Sylwia, okno… Otwórz okno!