amelka
| 25-09-2016, 16:42:51
Wiele powiedziano o zakulisowym dramacie w „Glee” ostatnio — dzięki w dużej mierze opublikowaniu pamiętnika Nayi Rivery — ale nowy wywiad z współtwórcą Ryanem Murphym umieszcza to wszystko w nowej perspektywie.
„Tutaj było wiele konfliktów” — przyznał Murphy. „Tutaj było wiele ludzi sypiających ze sobą i zrywających. To był dobry trening dla rodzica, tak wiele mogę powiedzieć”.
Kontynuował: „Ale również popełniłem błąd: Wszyscy staliśmy się zbyt osobiści. Kochaliśmy to tak bardzo, że wychodziliśmy wszyscy na kolację i spędzaliśmy czas i zawsze byliśmy razem, wiec tutaj nie było rozgraniczenia pomiędzy tym kto był szefem a kto pracownikiem. I wszyscy byliśmy tak bliscy, że wreszcie jak coś się stało, to byłoby zbyt osobiste dla mnie, że dosłownie wpadałem w szał”.
Murphy również mówił o śmierci Cory’ego Monteitha — który zmarł z przedawkowania narkotyków w lipcu 2013 roku, w czasie czwartego sezonu serialu — i jak to zmieniło cały temat serialu.
„Co zaczęliśmy jako tak wielkie świętowanie miłości i akceptacji ostatecznie stało się o mroczności i śmierci” — powiedział Murphy, dodając, że serial był „świetną lekcją tego czego nie robić w przyszłości. I wielu członków obsady to moi dobrzy przyjaciele do dzisiaj”.