marek1211
| 16-06-2016, 22:47:37
W ostatnią niedzielę w „Grze o tron” widzieliśmy powrót Bractwa bez Chorągwi, pierwsze spotkanie Jamimiego i Brienne po dwóch sezonach i powrót Aryi Stark do dobrej formy (dzięki zabiciu Walf), jak również deklarację dziewczyny, że zmierza do swojego domu w Winterfell. Noc jest mroczna i pełna oczekiwań jeśli chodzi o kolejny odcinek, prawda?
Nie za bardzo jeśli chodzi o wielu fanów w mediach społecznościowych, gdzie niektórzy narzekali na to, że ostatni odcinek „był okropny. Wiele przygotowań, a nic się nie działo”, a inni mówili: „Więcej niż jeden odcinek w tym sezonie był rozczarowujący. Obawiam się, że serial bez książek nadal będzie się pogrążał”.
Zapytaliśmy aktora „Gry o tron” Nikolaja Costera-Waldau o tę kwestię. „To zabawne. Myślę, że wiele rzeczy miało miejsce w każdym odcinku, Ale, to znaczy, rozumiem to” — powiedział. „Ludzie zostali zepsuci — w dobry sposób! — i spodziewasz się pewnych szalonych rzeczy. Ale to było jak w każdym innym roku”.
Mimo to, podobnie jak Bran uczący się od Trójokiej Wrony, Coster-Waldau ostrzega, aby widzowie „Gry o tron” mieli trochę cierpliwości.
„Również wiesz, że tutaj jest powód dla którego” serial dawkuje dramat w czasie sezonu, mówi. „Nie możesz uderzać w maksimum w każdym odcinku. Wtedy się tym nudzisz. Serial nagromadza rzeczy. Musisz opowiedzieć historię, zasiać nasiona. Potem miejmy nadzieję — i wierzę w to — rozliczenie tego jest o wiele lepsze i o wiele większe, zamiast po prostu uzyskania wszystkiego na raz”.
Ale jeśli lubisz walkę, odcinek z tego tygodnia, który został zatytułowany „Bitwa Bękartów” i prawdopodobnie pokaże starcie Jona i Ramsaya, na które czekaliśmy, „to największa bitwa jaką zrobiliśmy, pod względem skali” — dodaje, chichocząc jak nie chce zdradzić nic więcej. „Wielu kaskaderów pracowało przy tym odcinku".