amelka
| 09-09-2015, 18:12:40
Wtorkowy finał drugiego sezonu „Playing House” obejmował dość dużo najbardziej nie na miejscu pociągów w całej historii telewizji. (Nie, jesteś nadmiernie dramatyczny!)
Przesadzony policyjny bal okazał się być doskonałą okazję dla Emmy i Marka, aby wreszcie zająć się wielkim, seksualny słoniem w składzie porcelany, a pomimo kilku przeszkód w czasie wieczoru — w tym kogoś podobnego do Andie MacDowell i, wiesz, faktu, że Emma nadal ma chłopaka — to wydawało się jakby „żyli długo i szczęśliwie” było wreszcie w ich zasięgu.
Porem pojawiła się ciuchcia o której pisałam wcześniej, rozdzielając Emmę i Marka jak jedna z wielu złamanych kończyn Bird Bones. Aby uczynić wszystko jeszcze bardziej niefortunnym, Maggie znalazła się znów w łóżku z Brucem, chociaż szczęśliwie usłyszałam, że wszystko działa tutaj idealnie.
Dopiero jak Emma i Maggie wróciły z bycia uwięzionymi na koncercie Kenny’ego Logginsa — to naprawdę długa historia obejmująca kobietę o imieniu Jeanine Will-Call — Emma i Mark wreszcie spotkali się twarzą w twarz na jej nowym ganku. Oczywiście, nie dowiemy dokładnie co chciał jej powiedzieć chyba, że USA Network przedłuży serial o trzeci sezon. (Możecie już rozpocząć kampanię na Twitterze, przy okazji).
Chociaż ostatecznie finał sezonu „Playing House” nie był po prostu o kwitnącym związku Emmy z Markiem, albo jej zerwaniu z Danem; dwuczęściowy odcinek był również kolejnym miłym hołdem dla przyjaźni Emmy z Maggie, coś co serial robi tak dobrze cały czas. Uświadomienie sobie dziewczyn, że to minął dokładnie rok odkąd zaczęły mieszkać razem, wraz z ich wzajemnymi dziwactwami, służyło jako przypomnienie dlaczego kochamy i jesteśmy związani z serialem tak głęboko.
Czy byłeś poruszony finałem drugiego sezonu „Playing House” — i rozpaczliwie chcesz wiedzieć co Mark miał do powiedzenia? Oceń odcinek i napisz w komentarzu swoje myśli.