Arek Tobiasz
| 19-04-2015, 01:14:11
Ostateczna bitwa miedzy Dobrem a Złem rozpoczęła się w piątek w czasie premiery serialu stacji CW „The Messengers”.
Oto co w skrócie zaszło w czasie tego całego szaleństwa: meteor - albo coś do niego podobnego - uderzył w Ziemię, sprawiając, że piątka pozornie niepowiązanych nieznajomych straciła przytomność i rozwinęła nadprzyrodzone zdolności: wizje przyszłości, nadludzką siłę, itd.
Wśród tych, którzy zostali tym dotknięci mamy naukowca rakietowego Verę (Shantel VanSanten z „One Three Hill”), samotną matkę Erin (Sofia Black-D’Elia z „Plotkary”), problemowego nastolatka Petera (Joel Courtney z „The Haunting Hour”), poszukiwanego kryminalistę Raula (JD Pardo z „Revolution”) i telewangelistę Joshuę (Jon Fletcher z „City of Drams”).
Impuls również doprowadził do przybycia Diogo Morgado z „Biblii” jako tajemnica postać po prostu znana jako „Mężczyzna”, chociaż to jest dość oczywiste, że powinien być Szatanem w postaci z krwi i kości. Oprócz bycia Wielkim Złym w „The Messengers”, „Mężczyzna” jest również dosłownie jedyną postacią, która wydaje się mieć jakiekolwiek pojęcie tego co się dzieje. W ogóle.
Po spotkaniu Very, Mężczyzna przydziela jej zabicie kobiety w śpiączce, która jak twierdzi jest „zagrożeniem… wszystkiego” (trochę niejasne?) w zamian za informacje o jej zaginionym synu. To był dość wielki zwrot akcji w odcinku pilotowym, chyba, że liczysz to jak Joshua dowiedział się, że jego żona nosi dziecko jego ojca; nadal próbuje dowiedzieć się jak do tego doszło.
Odcinek pilotowy „The Messengers” był do strawienia, jak godzina zaserwowała niezliczoną liczbę pytań bez prawie żadnych odpowiedzi w ogóle - ale czy to wystarczyło, aby podsycić nasz apetyt na kolejny odcinek? Oceń premierę poniżej, a potem napisz w komentarzu swoje myśli.