Arek Tobiasz
| 29-03-2015, 01:50:56
Biorąc pod uwagę jej stosunkowo krótką karierę, status ikony, i słynny upadek, Marilyn Monroe zajmuje rzadką przestrzeń jako aktorka, której występy jako postać przewyższały jej rzeczywiste role.
Najnowsza opowieść o życiu i śmierci Normy Jeane Mortenson pojawia się w postaci „The Secret Life of Marilyn Monroe”, dwuczęściowego miniserialu Lifetime opartego na książce J. Randy Taraborrelli pod tym samym tytułem, w którym występuje Kelli Garner („Spojrzenia”).
„Rola była czymś co starałam się docenić w każdej sekundzie” - mówi Garner. „PEwne z tych scen, po prostu jakoś siadałam i powiedziałam: ‚W porządku. Zamierzam nauczyć się wiele dzisiaj’”.
„Marilyn”, którą zobaczymy 30 i 31 maja, opowiada historię nie tylko kobiety za blond włosami i makijażem, ale kobiety w jej życiu - szczególnie jej udręczonej matki, w tej roli nagrodzona Oscarem Susan Saradon. „Gra kobietę, którą ciężko zrozumieć, która słyszy głosy, która myśli, że rzeczy są takie jakie nie są, która znika na długie okresy czasu” - mówi Garner o postaci Sarandon, Gladys. „Był dystans między nami, który ma nadzieję, że widać naprawdę pięknie. Zaczniesz widzieć jak kropelki tych dwóch postaci próbują się połączyć, a nie mają niczego wspólnego”.