Arek Tobiasz
| 12-10-2012, 23:07:16
O poranku, Natalia odbiera telefon z Zakrzewia: w kamienicy, w której mieszka Daria, wybuchł groźny pożar. Przyjaciółka Zwoleńskiej jest bez dachu nad głową. A jej ojciec, po zatruciu tlenkiem węgla, trafia do szpitala.
Zdenerwowana, Natalia od razu jedzie do Zakrzewia. I robi wszystko, by koleżance pomóc. Zwoleńscy zapraszają dziewczynę do domu, a nawet oddają jej część swoich ubrań.
- Twoi rodzicie są kochani, że zgodzili się, żebym tu spała. Dziękuję wam, naprawdę wam dziękuję - Daria, bliska łez, spogląda na przyjaciółkę. - Nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek jeszcze będę mogła normalnie żyć. Straciliśmy wszystko… Wszystko, co mieliśmy. Dlaczego los jest dla nas taki okrutny?
A Natalia rzuca krótko:
- To nie los jest temu winien, tylko właściciel kamienicy! To przez jego zaniedbanie nie macie dachu nad głową. I wiem, że to nie będzie łatwe, ale trzeba będzie wziąć się w garść, wynająć dobrego adwokata i walczyć o odszkodowanie!
Kilka dni później - gdy ojciec Darii wychodzi ze szpitala - Zwoleńska prosi o pomoc Ksawerego. A prawnik nie ma dobrych wieści:
- Wygląda na to, że akt oskarżenia przeciwko Golonko nie zostanie wzniesiony z urzędu…
Okazuje się, że wszystko zależy od opinii biegłego na temat przyczyny pożaru. I nie ma dowodów na to, że kamienicę podpalił właściciel.
- Będę walczył o odszkodowanie za mienie utracone w pożarze w związku z celowym zaniedbaniem i notorycznym ignorowaniem skarg lokatorów - w głosie Ksawerego słychać napięcie. - Jeszcze jedno. Jeśli Golonko będzie próbował na pana jakoś wpłynąć, proszę dać mi znać.
- Wpłynąć na mnie? - ojciec Darii jest zaskoczony. - Jak, bo nie rozumiem?
- Gdyby na przykład próbował pana nastraszyć - Rybiński spogląda na nowego klienta. - Z tego co słyszałem, ten człowiek jest zdolny do wszystkiego…