W ostatnim odcinku "Downton Abbey" miały miejsce dwa istotne zdarzenia: (krótkie) spotkanie kochanków i - niestety - śmierć uwielbianej przez wszystkich, chociaż niefortunnie nazwanej, członkini rodziny Crawleyów.
Ale od początku: dzięki pani Drewe (która pozostaje najbardziej poszkodowana w tej całej sytuacji) Cora dowiedziała się całej prawdy o Edith i stała się jeszcze bardziej zdeterminowana, żeby odnaleźć swoję córkę. Jednakże Robert nadal pozostał nieświadomy. Chociaż Cora, jako matka, miała prawo, żeby o wszystkim się dowiedzieć, to Robert, jako mężczyzna, według hrabiny Dowager "nie ma takich praw". (Plus dla Cory za stwierdzenie, że woli dowiedzieć się, jakie są plany Edith, a nie mówić jej, co ma robić).
Jedynie Atticus wpadł na pomysł, że Cora i Rosamunda powinny poszukać Edith w wydawnictwie. I to właśnie tam ukrywała się panna Crawley. Okazało się, że planowała wyjechać wraz z Marigold do Ameryki, ale stchórzyła w ostatniej chwili (Mary na pewno wytknęłaby siostrze, że ta nie potrafi nawet porządnie zniknąć).
Chociaż nie był to plan idealny, Cora zaproponowała córce, żeby Marigold była wychowywana w Downton. Gdyby ktoś pytał, państwo Drewe po prostu nie mieli środków, żeby opiekować się kolejnym dzieckiem. Z braku lepszych opcji, Edith zgodziła się na plan matki i wróćiła do Downton, żeby nadal wieść swoje samotne, smutne i pełne kłamstw życie. Och Edith...
Nagle pojawiło się pytanie: Skoro już mowa o dyskusyjnych propozycjach - jakby już było mało par w tym sezonie (chociażby Mary i Tony, albo Isobel i ten sztywniak Dickie) - nikt nie spodziewałby się, że to Rose jako kolejna panna z Downton stanie na ślubnym kobiercu. ale najwyraźniej mój radar na panny młode wymaga remontu, ponieważ to właśnie ona zaakceptowała w tym tygodniu oświadczyny Atticusa, mimo wątpliwości, które miał jego ojciec odnośnie różnic religijnych. (A może Jack Ross zaśpiewałby na ich weselu?)
Koniec zabawy: Tymczasem Mary, mimo tak obiecująco rozpoczynającego się sezonu, jest już bardzo daleko od ołtarza. (Tak, nadal jest mi smutno, ponieważ jej i Tony'emu nie wyszło). W każdym razie, Charles Blake, realizując swoje nieznane cele, zainscenizował namiętny pocałunek z Mary na oczach jej byłego adoratora, co pozwoliło Tony'emu i jak zawsze uroczej Mabel Lane Fox udać się w swoją stronę. Ale mimo tego, że Mary wreszcie pozbyła się Tony'ego, okazało się, że Charles również wyjeżdża, pozostawiając pannę Crawlej samą i zdezorientowaną.
Słowo na R: Na koniec, z ciężkim sercem, należy wspomnieć o śmierci ukochanej, chorującej na raka suczki Roberta, która - bądźmy szczerzy - mogła pożyć jeszcze długo, gdyby pewna organizacja terrorystyczna nie nazwała się tak, jak ona (i znów terroryści wygrali).
Pozostałe wątki:
-
Chociaż cieszymy się szczęściem Isobel, jakże smutne były słowa hrabiny, kiedy wyznała, że żal jej tracić najbliższą towarzyszkę.
-
Wyznanie: mam nadzieję, że Bates pójdzie na zawsze do więzienia.
-
Z drugiej strony, naprawdę mam nadzieję, że Tom nie wyjedzie do Ameryki (bądź przeklęta, panno Bunting, za namawianie go do tego!)
-
Wiem, że jest o palantem, ale zawsze cieszę się na widok Lorda Szalone Brwi. On jest jak czarny charakter z kreskówek!
Fani "Downton", jesteście przybici chorobą Isis? Cieszycie się ze ślubu Rose? Martwi was sytuacja sercowa Mary? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach!