Od czego by tu zacząć?

Gry miłosne: Zacznijmy od Isobel Crawley, która wreszcie jest traktowana jako symbol seksu, zgodnie ze zdaniem prawdziwych fanów. (Jak tylko Dr Clarkson zaczął okazywać zainteresowanie, przyłączyli się inni chłopcy, prawda?) Najnowszy adorator Dickie Merton nie odpowiadał jej do końca – może to przez jego imię, ale kim jesteśmy, żeby osądzać? – więc Isobel zwróciła się o poradę do Hrabiny Dowager. Hrabiny, która nigdy nie przepuści okazji pomanipulowania małymi człowieczkami, użyła klasycznego chwytu i skierowała żądło Merona w kierunku innego kwiatuszka – Lady Schackleton. (Tak przy okazji, czy spodziewalibyście się zobaczyć kiedyś te dwie damy prowadzące dziewczęce pogaduszki? Carson nie żartował na temat wszechobecnych zmian).

Zimna jak lód: Skoro już mowa o najlepszych partiach do wzięcia w Downton, Lady Mary została niespodziewanie (choć niezupełnie niechcianie) odwiedzona przez Tony’ego Gillinghama, który nadal desperacko chciałby wsunąć obrączkę na oziębły paluszek Mary. „Tony, kocham cię, na swój zimny i nieczuły sposób” – powiedziała Mary pokazując samoświadomość, której byśmy się po niej nie spodziewali. Może zaczęła oglądać serial? W każdym razie, Mary dodała „Chcę być równie szczęśliwa z moim drugim mężem, jak byłam z pierwszym”. (Jest nadzieja, że w swojej intercyzie zawrze klauzulę o zakazie samochodowych wycieczek po wsi. Jeśli nie, jaki jest sens tego małżeństwa?)

Zawodowe stosunki: Ale nie tylko panny z Downton były popularne w tym odcinku, o nie. Jimmy również miał gościa w osobie Lady Anstruther, o której wolę myśleć jako o Duchu Niewłaściwej Przeszłości Zawodowej. Lady tak bardzo chciała dobrać się to tego chłopca, że wprosiła się na przyjęcie z okazji rocznicy ślubu Crawleyów, podrzuciła mu niestosowny liścik i kontynuowała swoje „zaloty”, kiedy dom stanął w ogniu. Wiem, że to tanga trzeba dwojga, a Jimmy najwyraźniej dobrze się bawił, ale miejmy nadzieję, że Lady pomoże mu po tym, jak go wykorzystała.

Gorąca nauczycielka? Skoro już mowa o ponownych spotkaniach, warto wspomnieć o Tomie i wszystkowiedzącej nauczycielce pannie Bunting. Rose zaprosiła ją na przyjęcie rocznicowe, na którym nauczycielka popsuła Robertowi wieczór swoimi antywojennymi sentymentami, które Isobel entuzjastycznie poparła. (Wiecie, że Roberta aż korciło, żeby powiedzieć „Isobel, co ty tu jeszcze tak właściwie robisz?” #RIPMatthew)

Płomienna miłość: Po smutniejszej stronie znajduje się Lady Edith. Ona zawsze była smutna, ale oglądanie jej, jak płacze myśląc o Marigold to prawdziwa emocjonalna kolejka górska. (Ktoś powinien jej podrzucić DVD z „Murphy Brown”, żeby się przekonała, że samotny rodzic to nic strasznego, nawet bez śmiechu publiczności) Podczas gdy propozycja Tima, żeby uzgodnić lepsze możliwości odwiedzin jest krzepiąca, Maggie robi się coraz bardziej podejrzliwa. Poza tym, czy wyjście na jaw tego sekrety nie jest jedynie kwestią czasu?

Historia Baxter: Jest jeszcze Phyllis Baxter, której za nic nie można ufać. Pokojówka Cory wyjawiła w tym odcinku swoją kryminalną przeszłość, a mianowicie to, że ukradła biżuterię swojej poprzedniej pracodawczyni i próbowała upozorować włamanie. Cora zdecydowała na razie nie zwalniać Baxter, głównie dlatego, że nie podobało jej się, jak Thomas używał przeszłości pokojówki, żeby ją szantażować, ale powiedziała, że cały czas zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądać przyszłość Baxter w Downton. (Ale bądźmy realistami… Skoro poprzednia pokojówka Cory doprowadziła do jej poronienia, kilka skradzionych naszyjników to chyba nie taka tragedia).

Najlepsze cytaty odcinka:

- „Nie ma nic prostszego, niż unikanie ludzi, których się nie lubi. Unikanie przyjaciół to prawdziwe wyzwanie” – Hrabina Dowager, która w pewnością nie znosiłaby Facbooka, gdyby dziś żyła.

- „Nikt już nie urządza przejażdżek po parku. Te czasy minęły.” – znów hrabina (przejażdżki spoczywajcie w pokoju).

- Lady Edith zechciała podpalić swój pokój, ale nic nam się nie stało” – Lady Mary, która jest sędzią, katem i strażakiem w jednym.

Co myślicie o premierze piątego sezonu? Komentujcie poniżej!