Słynący z ciężkich scen kaskaderskich serial musiał wam zaimponować tym, jak ten odcinek dawał nam czas tu i tam, nie tylko po to, żeby złapać oddech, ale zagłębić się w to, co nazywam „teorią superbohaterów”, czyli kilka wymian zdań między Digglem/Cisco, Oliverem/Lylą, („Czasem odwaga nie wystarcza; czasem świat zmusza nas, żeby być zuchwałym”), Felicity, Roy'em, Caitlin i Cisco i, na koniec, Oliverem i Barrym osobiście.

Ponieważ tak, to co robi Oliver różni się od modus operandi Barry'ego w słonecznym Central City. Można zadać czasem ból w imię ratowania życia, kiedy nie masz pod ręką szybkiego pomocnika „pracującego z dowodami”. Kiedy Barry twierdzi „Powinniśmy być lepsi [niż źli kolesie]”, Oliver wyjaśnia mu sedno Starling City, włącznie z tym, jak widział, jak mordują jego własną matkę na jego oczach... A, tak. Tak samo jak Barry. Oliver wzrusza ramionami „Przepraszam, że nie jestem tak zdrowy emocjonalnie jak ty”. (I, biorąc pod uwagę pięć lat izolacji na wyspie, zniewolenia w Hong Kongu i co tam jeszcze, faktycznie prawdopodobnie nie jest.)

Nieco jak echo punktu widzenia Olivera, Cisco później sugeruje jego partnerom, że ponieważ on i Caitlin pomagają Barry'emu pokonać metaludzi z mocami i uroczymi ksywkami, to być może wydaje się „mniej realne” i w pewien sposób zaburza wagę tego wszystkiego.

Ale to właśnie rozmowa od serca z Barrym zrobiła dobrą robotę z charakterem Olivera. On tłumaczył swojemu koledze, że jego praca w Starling „wymaga woli, żeby robić to, co brzydkie” - i z tego powodu boi się, że oddał cząstki siebie po drodze, te cząstki, które należą do Olivera Queena. Barry jednak, odważnie i zuchwale mówi swojemu super-przyjacielowi „Pieprzysz”, ponieważ to z powodu człowieczeństwa Olivera, z powodu „światła w nim” poradził sobie z tym wszystkim przez co przeszedł.

Co do wątku głównego, złoczyńca-zmieniony-w-agenta A.R.G.U.S., niezadowolony członek Suicide Squad, Digger Harkness dostarczył kilku ładnych obrazków – jak również nieco dramatu do związku Lyla/Diggle. Po niemal godzinie poprawiania ludzi (albo samemu będąc upominanym), że Lyla nie jest jego żoną i po usunięciu z interesów bumeranga, Diggle mówi swojej „słodkiej”, że tak, on chce czegoś – ożenić się z nią.

Teraz, same zabawne rzeczy... Od czego by tu zacząć? Cisco proszący Felicity, żeby pokazała jemu i Caitlin „jaskinię Arrow” i wszystkie jego „zabawki” (Arrowmobile sprzedawany oddzielnie). Flash biegnący do Starling City mijający w biegu Theę. Barry ćwiczący na łososiowej drabinie w stylu Flasha, sprawiając, że niemal wygląda to łatwo. Barry używający swojej szybkości, żeby dostarczyć innych, żeby rozbroić pięć bomb naraz. Musieliście być zachwyceni razem z Flicity, kiedy jej drużyna pokazała manekina na kostium w razie kolejnej wizyty Barry'ego, podczas gdy Cisco dał Oliverowi lżejszą, pełną technologii kurtkę. A na szczycie tego wszystkiego była scena jak z Rocky'ego III z Oliverem i Barrym prywatnie i z przymrużeniem oka rozstrzygnęli „raz na zawsze” kto skopie komu tyłek, a kamera wyłączyła się zaraz jak zaczęli starcie.

PUNKTY ARROW:

* „Naprawdę nie interesuje cię moje małżeństwo, prawda?” „Cóż interesowałoby mnie, gdybyś był ciągle żonaty.”

* „Po co to [łososiowa drabina] jest?” „Żeby mnie rozpraszać”

* „Czy to jest alarm 'radzimy sobie z tym'?”

* „Potrzebuję kilku przycisków do papieru tutaj!”

* Cisco próbujący zrobić zdjęcie telefonem Flasha i Strzały razem.

* „Więc mówicie 'trzymaj się z dala'.” - Cisco po spojrzeniu na siostrę Olivera/byłą dziewczynę Roya

* „Kiedy z tobą walczę, to jest dosłownie jakbyś stał niewzruszony.”

Co wy sądzicie o „The Brave and the Bold”?

Jesteś fanem „Arrow”? Może chciałbyś mieć gadżet związany z twoim ulubionym serialem? Kliknij tutaj, aby zobaczyć dostępne produkty.