Arek Tobiasz
| 02-10-2012, 00:15:27
Po rozstaniu z Bobem, Sara nie czuje się już w Polsce szczęśliwa… I w końcu, postanawia wrócić na Jamajkę. Jak zareagują na to jej przyjaciele?
- Nie gniewaj się, Sara, ale to jest trochę śmieszne… Śmieszne i niepoważne! Wobec wszystkich - Kasia, słysząc o planach koleżanki, od razu się zdenerwuje. - Ja już nie mówię o sobie… Stracę pracownika, ale trudno. Ale jak ma się czuć Basia? Zaproponowałaś Marlenie mieszkanie tutaj, żeby co? Żeby osłodzić jej wyjazd Johna?!
Za to Grzelakowa smutną nowinę przyjmie ze spokojem:
- Jak tylko cię zobaczyłam, rozmawiającą z mamą przez telefon, wiedziałam, na co się zanosi…
- Wiem, Basia, że cię krzywdzę. Jesteś dla mnie taka dobra - Sara, bliska łez, spojrzy na "teściową". - Ale ja już dłużej nie mogę! Nie jestem tu szczęśliwa…
- A tam będziesz?
- Nie wiem. Ale tam jest mój dom…
Na chwilę, obie kobiety zamilkną. Aż w końcu, niezręczną ciszę przerwie Barbara.
- To najsmutniejsza rzecz, jaką mogłam usłyszeć. Bardzo chciałam, żeby twój dom był tu… Ale nie chcę się zachowywać jak egoistka. Nie zatrzymam cię tu na siłę. Wiem, że jeśli ty nie będziesz szczęśliwa, John też nie będzie… Wiem, jak to jest. Kiedy Adam był mały, kiedy był dzieckiem…
Grzelakowa, opowiadając o tym, co przeszła, z trudem znajdzie odpowiednie słowa.
- Miałam trudne życie z jego ojcem. Często płakałam. Byłam smutna, zestresowana… Dzieci widzą takie rzeczy, a potem… Potem takie są tego skutki. Może byłby dzisiaj inny, gdybym wtedy potrafiła podjąć odważniejsze decyzje…