amelka
| 01-10-2014, 21:07:43
Kevinowi Williamsonowi nie jest obce bronienie swojej pracy. Na letniej trasie Television Critics Association, twórca "The Following" i nowego thrillera CBS "Stalker" wywołał zdumienie krytyków przez zachęcenie krytyków, aby po prostu "zmienili kanał" jeśli nie spodoba im się to co zobaczą na ekranie. ("Mylę, że ludzie nadal jakoś nieprzygotowani na The Following" - powiedział Williamson. "To są uczciwe pytania").
Kilka widzów postanowiło spędzać po prostu czas z "The Following", które były krytykowane za przemoc przyprawiająca o ból żołądka i makabryczne tortury/sceny morderstw - i którego wyniki oglądalności, może w wyniku tego, stopniowo spadały w czasie pierwszych dwóch sezonów. "Jestem tak dumny z The Following... i nie zamieniłbym tego za nic na świecie" - powiedział Williamson. "Lubię ten gatunek, szanuję go i doceniam... Lubię straszyć ludzi".
I nie ma wątpliwości, że "Stalker" nie będzie dla każdego. Oskarżenia o nadmierną przemoc czy nawet mizoginię spłynęły po równi na Williamsona w oparciu o odcinek pilotowy, którego scena rozpoczynająca pokazuje krzyczącą kobietę jak zostaje spalona żywcem w swoim samochodzie. Ale podkreśla, że "Stalker" nie jest tak brutalny jak "The Following", a to odwołuje się do innego poczucia strachu.
"To jabłka i pomarańcze" - według Williamsona. "to bardzo brutalny serial. To straszny serial. To jest psychologiczne... To jest o tym co czai się w mroku, co zerka przez okno, co jest w twojej szafie, co jest pod twoim łóżkiem. To straszy tutaj,a wielu ludzi jest bardziej przerażonymi przez to niż po prostu oglądaniem ludzi niegających z nożami i dźgającymi innych. Więc w ten sposób, możesz odkryć, że to jest przerażające, ale to nie będzie tak brutalne. To będzie straszniejsze i jakoś prześladujące, tak myślę, bardziej nawet niż brutalny ton The Following... Ale oba seriale są równie przerażające na swój własny sposób".
Williamson mówi, że pomysł na "Stalkera", którego opisuje jako "wyjątkowe ujęcie serialu policyjnego", sączył się w nim od czasu jak pracował przy "Jeziorze marzeń" w latach 90. "Po raz pierwszy stałem się świadomy TMU, Threat Management Unit, w policji w Los Angeles w 1998 roku. I jakoś badałem to od tego czasu myśląc, och, to byłby naprawdę świetny pomysł na serial telewizyjny" - mówi. "Każda zbrodnia na świecie ma element prześladowania. To wydaje się jakby każde morderstwo, każdy atak, każda napaść, czy jakiegoś rodzaju straszna prawdziwa historia przestępstwa, miała w sobie element prześladowania... Z ewolucją internetu i mediów społecznościowych, liczba zgłoszeń prześladowań wzrosła czterokrotnie o 1998 roku".
Chociaż serial posiada element przestępstwa tygodnia, większa historia będzie śledzić porucznik Beth Davis (Maggie Q), szefową Threat Assessment Unit, i jej podwładnego, detektywa Jacka Larsona (Dylan McDermott), który niedawno został przeniesiony do jednostki z wydziału zabójstw nowojorskiej policji. "Są jakoś ulepieni z tej samej gliny. Oboje mają sekrety" - mówi Williamson. "Mają wzajemny szacunek do siebie, ponieważ są naprawdę dobrzy w tym co robią, a wydają się pracować razem tak dobrze... Zobaczymy czy mogą odsłonić siebie i zobaczymy czy może rzeczywiście otworzyć się przed nim".
Jednak to może potrwać chwilę. Zarówno Beth i Jack mają swoje własne osobiste doświadczenia ze stalkingiem (po obu stronach monety, o czym się ostatecznie dowiemy) i, w czasie pierwszego spotkania, dzielą wzajemną nieufność - delikatnie mówiąc. "To jest prawdziwa niechęć" - mówi Q. "Jest niesmak w całej rozciągłości, a to jest prawdziwe... Ich osobista podróż jest tak kluczowa dla serialu i jak rzeczywiście zachowują się w miejscu pracy. To jest wielkie. To wpływa na nich. Beth jest skupiona, ponieważ musi poradzić sobie z tym. Jest coś naprawdę, naprawdę mrocznego w jej przeszłości, czemu stawia czoła poprzez pracę".
McDermott dodaje: "To mroczny serial, ale jest również w nim humor. Jest zabawa z nim".